A
asiunia876
Gość
hmmm ja nie wiem jacy Twoi tesciowie sa, ale moj mama ostatnio zaproponowala ze wezmie Josha na wakacje to ja odrazu powiedzialam nie... NIe wiem nie umialabym sie z nim rozstac. Mialabym wrazenie ze odtracam go na rzecz "nowego" dziecka... Ja bym chciala zeby on byl czescia tego - cala nasza rodzinka... Nie wiem... Nie mysl ze uwazam Cie za jakas znieczulice, ale kazdy jest inny. Jezli wam to pasuje to czemu niena pewno bedzie wszystko dobrze :-)
dziewczyny, chcialabym posluchac, co macie do powiedzenia w pewnym pomysle, co mi sie w glowie narodzil.
otoz mam rodzicow, ktorzy czesto wyjezdzaja na wakacje za granice (tzn w cieple kraje). my co najmniej raz w roku jezdzimy z nimi, a czasem zabieraja dzieci (co najmniej raz w roku tez). i wlasnie w tym roku nie byli jeszcze nigdzie z naszymi dziecmi. chcieli ich zabrac ostatnio, ale ja jakos oponowalam, bo w sumie chcialam im najwiecej czasu poswiecic przed urodzeniem sie ich braciszka. ale nieraz wam pisalam, ze slabo mi to wychodzi, jestem nerwowa i ciezko mi naprawde fizycznie sie z nimi bawic, uzerac czasem.
i generalnie chcialam, by na czas porodu byli w domu z nami, tzn ewentualnie na kilka dni zeby poszli do dziadkow, jak D bedzie szykowal wszystko. ale teraz pojawily sie watpliwosci.. dwojka maluchow biegajacych w domu, moje hormony i nerwy, i placze (baby blues, wiem, ze tak bedzie), proby ogarniecia sie w tej calej nowej sytuacji z malym Felkiem, cieknaca pipka, placze w nocy, karmienie godzinami dziecka, dopoki sobie rytmu nie wyrobi..
i sie zastanawiam.. czy nie 'wypchnac' ich z domu z dziadkami na wakacje? dla nich bylaby to megasna frajda, dziadkowie sa dla nich cudowni, no i baseny, cieplo wokol, tyle atrakcji.. nie wiem, z jednej strony same plusy - oni wakacje, radocha, my mielibysmy czas oswoic sie z Felciem, na spokojnie.. a z drugiej, to, co pisalam do justi wlasnie - ze odseparujemy ich w tej chwili od siebie, ze nie beda widziec nowego brata w szpitalu ejszcze, ze nie beda towarzyszyc nam od pierwszych dni..
nie wiem, sama nie wiem.. moi rodzice sa sklonni ich zabrac, albo jeszcze przed porodem i dac nam czas na odpoczynek przed, albo juz po, albo jakos tak wyjechac, by mniej wiecej utrafic w termin, czyli, powiedzmy, ok. 4 kwietnia wyjazd, 18 kwietnia powrot..
co myslicie? czy na chlopcow taka rozlaka w tej chwili moglaby zle wplynac???
no wlasnie teraz mi nasunelo sie pytanie
chcecie by przyprowadzili wam wasze dzieci do szpitala (mowie o tych co juz sa na tym swiecie)? Czy poczekacie i powitaja rodzenstwo w domu? Bo ja sie zastanawiam czy chce aby P przyprowadzil Josha czy nie... Napwno bede za nim tesknic i bede chciala, ale nie wiem czy on bardziej bedzie zaaferowany sprzetem medycznym i pilotem do lozka niz nowym bratem :-)