Dziewczynki próbowałam nadrobić ale nie dam rady
( A relacja z pierwszego dnia pracy następująca. Wychodząc z domu musiałam odwracać wzrok od małego bo jak tylko spojrzały na mnie te iskierki to od razu miałam łzy w oczach. Dwa razy musiałam isć się pomalować jeszcze raz bo cała się rozmazałam. Później jeszcze w tramwaju trochę łez poleciało. Wizyty u lekarza ok. Później poszłam do biura zostałam zarzucona nowymi dokumentami itd. Żołądek miałam wielkości główki od szpilki nie umiałam nic zjeść. Wszystkie dziewczyny które mają dzieci przychodziły i mnie pocieszały,że nie mam się o co martwić itd. a najlepsze jest to że ja po prostu starałam się nie myśleć o tym że jestem w pracy i nie ma mojego Fifolka
W sumie szybko zleciało chociaż atmosfera pracy jest taka sama jak odchodziłam na L4 czyli do d........ . Jak przyszłam do domu to ledow buty ściągłam prawie wyrwałam Fifolka z rąk taty i przytulałam go chyba z godzinę aż przestało mu się podobać i zaczoł protestować
Ale i tak Kocham Go nad życie!!!!!!!!!!!!
Tak więc jutro już ruszam z kopyta i trzeba zacząć pracować i zarabiać pieniążki.
Buziole dla was wszystkich tych smutaśnycgh i radosnych. Niewyspanych i wyspanych zadowolonych z życia i nie. Buziole
I jeszcze raz dziękuje wszystkim za podtrzymanie na duchu i miłe slowa jesteście kochane :*:*:*
W sumie szybko zleciało chociaż atmosfera pracy jest taka sama jak odchodziłam na L4 czyli do d........ . Jak przyszłam do domu to ledow buty ściągłam prawie wyrwałam Fifolka z rąk taty i przytulałam go chyba z godzinę aż przestało mu się podobać i zaczoł protestować
Tak więc jutro już ruszam z kopyta i trzeba zacząć pracować i zarabiać pieniążki.
Buziole dla was wszystkich tych smutaśnycgh i radosnych. Niewyspanych i wyspanych zadowolonych z życia i nie. Buziole
I jeszcze raz dziękuje wszystkim za podtrzymanie na duchu i miłe slowa jesteście kochane :*:*:*
Ostatnia edycja: