Huh w koncu to z siebie wyrzuciłam bo normalnie nie daje już rady z nim. Ale sie rozpisałam sorcia ale musiałam sie wyżalić.
moj chlop tak samo mial na początlku swego ojcostwa. z jednej str go rozumialam, bo pracował na nocki ( od 17 do ok 5 rano ), musial sie wyspac itd.. ale kurde.. denerwowalo mnie ze jak juz sie wyspał, zjadł, to wolał np telewizje obejrzec lub na ryby isc niz z F na spacer. ja nie mialam kiedy odpocząc i jakos zylam, musialam. a Ł albo w pracy albo zmeczony, albo kolega poprosił go o pomoc. wtedy mial siły. pierwszy raz wyszedł sam z F jak ja szykowalam jedzenie na chrzciny. ale F byl nakarmiony, przebrany i bylo pewne ze 2 godzinki na bank pospi. i tez jak sama wychodzilam to telefon zanim z podworka wyszlam czy juz wracam bo jak maly sie obudzi to ble ble ble ble.. a ja zaciskalam zeby i wracalam , zabieralam F bo chcialam udowodnic ze dam sobie rade sama. efekt potem był taki ze F prawie wogole taty nie znał. bo jak Ł byl w domu 2 godzinki to F akurat spał, albo bylismy na spacerze. no i dziecko ponad rok tate znalo tylko ze zdiecia.chociaz tato mieszkał z nami. Az sie zbuntowalam i poszlam do szkoły zaocznie. do tej pory slysze te narzekanie Ł ze co ze mnie za matka ze dziecko w niedziele zostawiam. ze on sobie nie poradzi, ze niewie co on je, ze nie wie kiedy na nocnik posadzić. ale ja bylam glucha. i wredna matka zostawiala co łykend lub co dwa dziecko z tatusiem. szybko se Ł nauczył opieki

potem jak sie O urodził to do w sumie 7 m-ca zycia mlodego bylam sama z dziecmi. Ł pracowal za granicą. ale jak bywał w domu to korzystalam bez zadnych wyrzutów sumienia

oczywiscie nadal salyszalam "ale ja niewiem jak". No ale skoro ja wiedzialam.. radzilam sobie sama z dwojką dzieci to i on poradzi. i wychodzilam. oczywiscie telefon akurat mi sie np rozladował, nie slyszalam dzwonka, zapominalam go itd..
i powiedzialam dawno dla Ł.. ze jesli na serio chce miec 3 dziecko i bedzie je mial ze mną to ja siedze w domu do czasu az mi sie wszystko wygoi. potem szukam pracy a opieka nad brzdącem spada na niego. Dziecko tak samo jego jak i moje, wiec skoro ja siedzialam ze starszą dwojką i zyje, on poradzi sobie tez

narazie mowi ze ok.. ze co to dla niego

ale ja sie silnie wzbraniam przed kolejnym
Dorota gdybym ja pewnosc miala ze problemów finansowych nie bedziemy mieli to z milą checią 3 bobo bysmy teraz mieli.ale, dom nie skonczony, gorki za rok dopiero bedziemy robic, z F musze czesto jezdzić po lekarzach i wtedy opieke musze kombinowac dla O np a tu jeszcze dojdzie niemowlak ;/ troche ciezko by bylo szczegolnie dla osoby bez prawka, gdzie do przystanku pks jest ok 3 km.
Ł nie zawsze pracuje zimą. są oszczednosci,ale przy 3 dzieci ciezko coś zaoszczedzić.
i jak ch...a boje sie kolejnego wielkiego tycia. I nie chodzi mi tu o to ze gruba bede.. tylko o moj kregoslup.