Netika ja się w nocy czasem budzę podduszona

nieprzyjemna sprawa.
Azorek cieszę się, że z pracą męża się udało. dobrze, że się wykłócił. a z tym nałożeniem się obecności mamy z wyjazdem to w ogóle się przyfarciło.
Malinowa P. ja najchętniej to bym też spała cały czas, ale w dzień staram się sobie odmawiać, bo mnie później w nocy nosi. i bądź tu mądry

z kaloszy tych drogich to choruję na Huntery (uwielbiam ich paletę barw), no ale 350-450zł za parę kaloszy to dla mnie lekka przesada.
co do tego sprzątania łazienki to już właśnie większość zrobiłam, zostało mi tylko szkło od kabiny i pralka. ale nie mam teraz już siły, leżę i się nie ruszam.
Azorek oczywiście, że ja mu to pokazywałam palcem. ale on przecież zawsze ma czas i tendencję to odkładania wszystkiego "na jutro". a mnie szlag jasny trafia, bo łazienka i kuchnia to dla mnie dwa miejsca, które muszą po prostu być czyste i koniec. i nie ma, że jutro. więc po swoim poście wykalkulowałam sobie, że skoro nie muszę dziś skakać nad obiadem, bo uzgodniliśmy pizzę, to może wykorzystam te siły, które mam (a nie mam ich wiele) i umyję tą łazienkę. wypucowałam wannę, płytki nad nią z osadu z mydła (mamy wannę i szklaną harmonijkę prysznicową, żeby mieć 2w1), baterię, słuchawkę prysznicową, umywalkę, lustro, kibel, zasapałam się jak parowóz. nagle słyszę, że dzwoni telefon. a tam Luby dzwoni, żeby powiedzieć, że już wraca. więc ja pytam czy już mam zamawiać, a on mi na to, że przemyślał sprawę i wolałby chyba coś domowego, może bym mu np. zrobiła mielone z ziemniaczkami i surówką np. z tartej marchewki? też mu się k** zachciało

. na to ja mu mówię, że zmęczona jestem trochę, bo właśnie myję łazienkę, którą on miał umyć, na co on:
kochanie nie rób nic ponad swoje siły. a obiad po prostu zrobisz trochę później. no jaki łaskawca! wiem, że to niby nic, ale szlag mnie trafił, bo ja już naprawdę nie mam siły stać teraz przy garach i mięsa na mielone mielić i trzeć marcheweczki.