witam się i ja:-) Ale się najadłam!!! chyba pęknę

michę makaronu w sosie do tego sałatka. Uwielbiam makarony, kluchy, pierogi...no i tyje

zrobiłam rundkę po sklepach, ale nic ciekawego nie widziałam, kupiłam sobie tylko spodnie-legginsy dżinsowe, rozmiar 14... normalnie kupowałam tam 10...później 12...a teraz już 14;-) mam nadzieję, że pochodzę w nich chociaż z miesiąc
zuzanka podziwiam Cię za te przetwory

ja za "młodości" pomagałam mamie, tak się nieraz urobiłam, że przyrzekłam sobie, że jak już będę "duża" to w życiu nie upierd....się tak w kuchni

No i póki co trzymam się tej zasady;-) z resztą tutaj nie robi się takich rzeczy, no może czasem babki robią domowe dżemy i marmolady z pomarańczy, ale nic poza tym. Może kiedyś jak wrócę do Polski, to cos porobię...może;-)
Muma kolejne dobre wieści od ginka!!!! tak trzymaj Olek!!!! co Ty piszesz, że jakby coś poszło nie tak to Centrum.....a co ma pójść nie tak???? sama widzisz, że wszystko idzie dobrze, po tokso nie ma śladu, Młody rośnie jak się patrzy...będzie dobrze!!!!!
Mówisz, że pasuje Ci cesarka? z jednej strony to fajnie, przetną, wyciągną dzidzię, nic nie boli...no ale jakby nie było to jednak operacja. Ale u Ciebie to co innego, bo ze względów medycznych...teraz panuje podobno moda na cesarki na życzenie

tylko lekarze jakoś nie chcą sie na to godzić...chyba, że się rodzi w prywatnym szpitalu. A powiedz...bo ja się nie orientuje, czy w Polsce jest ogólno dostępne znieczulenie zewnątrzooponowe? dorwałam jakiś przykładowy plan porodu, który trzeba napisać jak się idzie tutaj do szpitala i tam musze napisać jaki chcę sposób znieczulenia i czy w ogóle chcę. Trochę popytałam w pracy, poczytałam i chyba wezmę to zewnątrzoponowe i gaz... większość dziewczyn tak rodzi...cholera boję się tego bólu
vinga oj..mamy zupełnie inny gust odnośnie tych wózków. U nas na dzień dobry odrzuciliśmy przede wszystkim ten Twój typ

Nie chcę Cię zniechęcać ani odradzać, każdy wybiera według siebie, piszę tylko moje odczucie...Tutaj swego czasu zapanowała moda na te wózki, dużo ich jeździło...ale co się okazało...o ile sa znośne przy włożeniu w stelaż fotelika czy gondoli..to przy spacerówce to porażka, sama widziałam na własne oczy...dziecko wygląda jakby wisiało na nim, nóżki zwisają, nie wiem jak to opisać, ale naprawdę dziwny widok. Nie sądzę, żeby było to wygodne dla dziecka

Wiem od babki z pracy, że sporo jej znajomych zrezygnowało zaraz z tego pojazdu i kupiły zwykle spacerówki-parasolki, np. McLarena. Moim zdaniem wygląd kosmiczny, cena masakryczna (przynajmniej w Londynie) a nie warta tej kasy. Nie obraź się, napisałam tylko dlaczego ja go absolutnie nie chcę. Mam nadzieję, że jak już go nabędziesz, to jednak będziesz z niego zadowolona!!! wiadomo- każdy ma inny gust i potrzeby;-)
Haszitka o matko!!! to miałaś badanie czy to cholerstwo czasem nie rakowe??? pewnie nieźle byłaś zestresowana zanim przyszły wyniki!!! całe szczęście, że okazał się "zwykłym" guzkiem!!!
A co do 11-latki...niestety to wina rodziców. Ja bym Ci radziła, że jak masz ją u siebie, nie pozwalaj jej na wszystko, ma robić tak jak Ty sobie życzysz, niech przestrzega Twoich zasad i Twojego domu, jak jest mądra to będzie miała do Ciebie respekt i szacunek. Chyba, że już jest tak zepsuta, ze się nic nie da zrobić...Ja wiem z mojego doświadczenia z dziećmi, że jak pozwolisz, to Ci na głowę wejdą. Na początku każdej pracy miałam przejścia z rodzicami, to oni co innego, a ja co innego. I dzieci głupiały, bo raz im wolno np. piszczeć w niebogłosy, a przy mnie nie wolno. Jak dzieci są większe, to wiedzą co u kogo im można, ale z maluchami jest trudniej. Teraz mam tak, że przy mnie są naprawdę grzeczne, nie muszę nikogo ganiać po domu, żeby siadło do lunchu, żeby zabawki poskładały itd. ...a wiem, że przy rodzicach tak nie ma. No i głupi rodzice się dziwią "dlaczego moje dziecko ciebie słucha, a nas nie???" No ale jak nie powiedzą, ze nie WOLNO, to się nie ma co dziwić!!!!
yyy ale się wymądrzyłam

pani niania ze mnie wyszła...takie zboczenie zawodowe;-)
Uciekam na jakiś czas, rosół mi się gotuje, idę zajrzeć czy mi kurczak nie zwiał z garnka:-)