hej Dziewczynki:-)
Ja już po wizycie...yyy ale to za dużo powiedziane...Przyjął mnie lekarz ogólny, nie położna...no ale niech będzie. Zmierzył mi ciśnienie, kazał przynieść mocz...później wsadził do niego jakiś papierek, stwierdził, że ok. Kazał położyć się na kozetce, pomacał brzuch, posłuchał bicia serca dziecka i na tym koniec wizyty

Nawet mnie nie zważył, a o pobraniu krwi można zapomnieć. Spytałam się dlaczego nie bierze próbki, powiedział, że nie ma potrzeby

Za to informował mnie o tych szczepionkach, o których Wam pisałam. Grzecznie odmówiłam, ale na ten koklusz kazał się jeszcze zastanowić, bo mam czas do 28tc conajmniej. Mówiłam mu o tych bólach brzucha, pwiedział, że czasem tak jest, no i gadaj z nim

Eeehhh szkoda słów...nic nie mogę zrobić, taki system. Zobaczę jak będzie mnie bolało, to pójdę do polskiego lekarza na normalne badanie, ale szlag mnie trafia, bo dlaczego ja mam kupę kasy płacić za prywatne badanie, a angelski lekarz tak sobie bimba

No nic...za dwa tygodnie mam usg w szpitalu i wizytę u położnej, może tam będzie ciut lepiej.
Na razie wybywam, muszę coś zjeść, bom głodna jak wilk. Przecież poszłam na czczo, bo się głupia łudziłam, że mi krew pobiorą

Miłego dzionka!!!