reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

A co jak nie chcę drugiego?

u nas wręcz przeciwnie!mąż kilka dni po porodzie zapytał kiedy drugie:wściekła/y:myślałam ze mu przywalę teraz go wyprosić zeby na chwilę zajął się małą graniczy z cudem.a ja mam mu rodzić i jeszcze się mordować z drugim dzieckiem???jak mała marudzi to idz do mamusi mama zna się lepiej.do tej pory mówi że drugie będzie.ja na to że jak sobie z drugą zrobisz to będziesz miał:-Dsynka mu się zachciało.no ale nikt mi nie da gwarancji że drugi będzie synek:no:bo gdyby była to bym się jeszcze zastanowiła.mój tata 4razy próbował i co????ma 4 laski w domu 5podejścia nie robił:-D
 
reklama
Moja kolezanka po porodzie zaklinala sie na wszystko, ze drugiego dziecka miec nie bedzie. Pewna byla przez 3 lata, potem zmienila zdanie i dzis ma 2.
Ale nie kazdy zmienia zdanie. Sa kobiety, ktore naprawde wiedza, ze nie chca wiecej dzieci. Wiem, bo do nich naleze. I mnie tez wkurza, kiedy ktos pyta o drugie. O dziwo zdarza sie to tylko w PL :no: Wtedy z naciskiem odpowiadam, ze drugiego nie bedzie i wszelkie proby dyskusji na ten temat urywam natychmiast tonem nieulegajacym sprzeciwu mowiac, ze to moje zycie i moje decyzje. Koniec. Kropka. Najgorzej to pozwolic ludziom na dyskusje i samemu w nia sie wdawac. To nie ma sensu.
Z doswiadczenia wiem, ze takie dyskusje nic dobrego ze soba nie niosa, gdyz jedynym argumentem, ktory przemawia do "drugiej strony" jest problem zdrowotny. A i to nie zawsze. Kazdy inny jest blahy, egoistyczny, smieszny.....A dlaczego? Uwazam, ze kazdy ma swoje powody, ktore dla niego sa wazne i nikt inny nie ma prawa ich oceniac.
Kiedys na innym forum byla na ten temat dyskusja - ostra. Wtedy jedna z dziewczyn napisala, ze nie chce drugiego dziecka, bo nie chce drugi raz byc gruba. Nie musze Wam pisac jaki to mialo odzew. Ale dlaczego mialby to byc niepowazny argument? Sama jestem 4,5 roku po porodzie i nadal walcze z pozostalosciami po nim. Z prawie 30 kg (przy 160 cm wzrostu!), ktorymi obdarowala mnie ciaza (corka wazyla 1600 gr!), zostalo jeszcze 8 do zrzucenia. Ale z tymi juz da sie zyc i walczyc. Pierwsze 15 to bylo wyzwanie nie tylko dla mnie, ale i dla lekarzy. Ja sie psychicznie nie dalam (zbytnio;-)), ale sa osoby, ktore z powodu nadwagi przechodza przez pieklo. Dlaczego wiec ktos, kto przez nie przeszedl i nie chce do niego wracac, ma byc wysmiewany?! W ten sposob mozna przedyskutowac kazdy "glupi" argument.

W moim otoczeniu jestem jedna z nielicznych matek, ktore nie posiadaja liczniejszego potomstwa. Prawie wszystkie moje przyjaciolki maja min. 2 dzieci. Kazda niemal u nich wizyta utwierdza mnie w przekonaniu, ze ja zdania nie zmienie. I mimo, ze czasem mam motylki w brzuchu, kiedy trzymam niemowle na rekach, to jednak wiem, ze jest to tylko chwilowe, bo nie musze z nim spedzic 24h na dobe! I ciesze sie, ze mam to za soba.

Ja zawsze mowie, ze ide w jakosc a nie w ilosc :-D
 
Ostatnia edycja:
Moja kolezanka po porodzie zaklinala sie na wszystko, ze drugiego dziecka miec nie bedzie. Pewna byla przez 3 lata, potem zmienila zdanie i dzis ma 2.
Ale nie kazdy zmienia zdanie. Sa kobiety, ktore naprawde wiedza, ze nie chca wiecej dzieci. Wiem, bo do nich naleze. I mnie tez wkurza, kiedy ktos pyta o drugie. O dziwo zdarza sie to tylko w PL :no: Wtedy z naciskiem odpowiadam, ze drugiego nie bedzie i wszelkie proby dyskusji na ten temat urywam natychmiast tonem nieulegajacym sprzeciwu mowiac, ze to moje zycie i moje decyzje. Koniec. Kropka. Najgorzej to pozwolic ludziom na dyskusje i samemu w nia sie wdawac. To nie ma sensu.
Z doswiadczenia wiem, ze takie dyskusje nic dobrego ze soba nie niosa, gdyz jedynym argumentem, ktory przemawia do "drugiej strony" jest problem zdrowotny. A i to nie zawsze. Kazdy inny jest blahy, egoistyczny, smieszny.....A dlaczego? Uwazam, ze kazdy ma swoje powody, ktore dla niego sa wazne i nikt inny nie ma prawa ich oceniac.
Kiedys na innym forum byla na ten temat dyskusja - ostra. Wtedy jedna z dziewczyn napisala, ze nie chce drugiego dziecka, bo nie chce drugi raz byc gruba. Nie musze Wam pisac jaki to mialo odzew. Ale dlaczego mialby to byc niepowazny argument? Sama jestem 4,5 roku po porodzie i nadal walcze z pozostalosciami po nim. Z prawie 30 kg (przy 160 cm wzrostu!), ktorymi obdarowala mnie ciaza (corka wazyla 1600 gr!), zostalo jeszcze 8 do zrzucenia. Ale z tymi juz da sie zyc i walczyc. Pierwsze 15 to bylo wyzwanie nie tylko dla mnie, ale i dla lekarzy. Ja sie psychicznie nie dalam (zbytnio;-)), ale sa osoby, ktore z powodu nadwagi przechodza przez pieklo. Dlaczego wiec ktos, kto przez nie przeszedl i nie chce do niego wracac, ma byc wysmiewany?! W ten sposob mozna przedyskutowac kazdy "glupi" argument.

W moim otoczeniu jestem jedna z nielicznych matek, ktore nie posiadaja liczniejszego potomstwa. Prawie wszystkie moje przyjaciolki maja min. 2 dzieci. Kazda niemal u nich wizyta utwierdza mnie w przekonaniu, ze ja zdania nie zmienie. I mimo, ze czasem mam motylki w brzuchu, kiedy trzymam niemowle na rekach, to jednak wiem, ze jest to tylko chwilowe, bo nie musze z nim spedzic 24h na dobe! I ciesze sie, ze mam to za soba.

Ja zawsze mowie, ze ide w jakosc a nie w ilosc :-D

otóż to!zgadzam się w 100%
nie chce mieć drugiego dziecka bo:
-przytyję
-będę zmęczona niewyspana
-nie będę miała czasu dla siebie(teraz wyproszę męża jak mam odrosty kilometrowe na głowie żeby posiedział z małą a ja się tym zajmę)
-i już wszędzie gdzie nie wyjdę będą mi towarzyszyło przedszkole:-D(nawet teraz jak idę do kuchni to mała człapie za mną!i gdyby nie fotele krzesła i stół na jej drodze to by i do łazienki z chęcią się przyczłapała)
fajnie jest patrzeć jak rośnie, codziennie umie coś nowego, śmieje się itp. ale prawdę mówiąc macierzyństwo to nie jest lekka sprawa.mężczyźni mówią ale wam fajnie w domu z dzieckiem.nic nie robicie:szok:yhy nic!:wściekła/y:
moja niunia miała 6m.jak jedna z moich koleżanek urodziła "świerzaczka)trzymając na rękach popłakałam się bo przypomniałam sobie córcię że i ona taka była.super uczucie.tylić w ramionach takiego maluszka(swojego po porodzie)ale to ona zmagała się z kolkami , z płaczem w nocy.ja już to przeszłam.
 
Ostatnia edycja:
Macie racje dziewczyny nie przeczę.. ale jak już mówiłam- nie możemy się zapierać rękami i nogami, że zdanie nie zmienimy bo nie wiemy co będzie dalej..:blink:
Masz rację Muszelko, że każdy argument musi być poważnie traktowany i nie ma arguementów mniej lub bardziej istotnych.. każdy ma swoje ich "hierarchie wartości"- że się tak wyrażę.. dla jednego waga i wygląd będzie ważniejszy od kwestii finansowej a dla innego znów metraż, pomoc w domu weźmie górę. I każdy z tych argumentów jest dla danej kobiety/mężczyzny z jakiegoś powodu bardzo ważny!
Mój mąż nie uchyla się nigdy od opieki a wręcz przeciwnie to z nim mały ma najlepsze spacery, przygody, kąpiele, zabawy bo tata ma czas na odskocznie, odpoczynek jak jest w pracy i wraca z nowymi siłami i pomysłami do domu (zwłaszcza jak mój mąż pracuje w systemie zmianowym i tylko co 4 dzień go nie ma). Od początku mój mąż robił dokładnie wszystko przy dziecku i nie było jako takiego podziału, że to tylko mama a to ewentualnie tatuś.. :sorry2:
A mimo to mąż nie chce drugiego dziecka i ja muszę to uszanować..:dry: pozostaje mi tylko próbować go przekonać ale nic na siłę.. :cool2:
A poza tym wydaje mi się, że wszelkie kolki, nieprzespane noce czy jakieś inne kłopoty z dzieckiem przy drugim są o wiele mniejsze bo nie jest to dla nas już nowością i mamy o wiele większą wiedzę praktyczną która jest nieoceniona przy dziecku :tak:
 
to ci sie nie dziwie ze bys chciala mnie drugie dziecko.moj maz raz byl z mala na spacerze.ja robie przy niej wszystko.u niego płacze a u mnie sie uspokaja i tez pracuje na zmiany hahahga raz jest tak ze 5 razy w tygodniu pracuje a raz ze tylko 2 a to ze kolki czy inne rzeczy sa nam juz znane bo nie znaczy ze my inaczej bedziemy to odczuwać.bedzie zmeczenie, bezradnosc i czesto zlosc nawet jak ktos by rodził i 3raz.
 
Moj maz tez zajmuje sie duzo Misia, w sumie tez pomaga mi w domu (oczywiscie nigdy dosc ;-)) itd, ma 3 prawie juz doroslych dzieci, Misie i....jeszcze mu sie marzy jedno :szok: Ale nie mnie! Ja mam jeden powazny, zdrowotny argument, ktorym moge wszystkim zamykac usta, ale powodow jest kilka. I pewnie dla niektorych kazdy z nich nie jest dosc przekonywujacy i powazny, np. nie chce znow sie pchac w pieluchy, walczyc z nadwaga, domyslac sie co jest dziecku, bo samo nie powie itd, itd......Moge tak wyliczac dlugo!
Chce byc szczesliwa i mozliwie jaknajlepsza matka, zona, macocha, a wiem, ze nie byloby to mozliwe gdybym znowu przechodzila przez to wszystko od poczatku. Mamy kryzysy 4-5 latka, nie jest latwo, ale qurcze, o ile lzej niz przez pierwszy rok zycia Misi!:baffled: Teraz juz mam z gorki.....nie bede sie na nia pchac ponownie! W tym roku koncze 40 lat i chce delektowac sie resztkami "mlodosci" zamiast spedzac je w pieluchach:-D
Pozdrawiam wszystkie mamy.

PS. Nie poddaje dyskusji wyzszosci jednego stanu nad drugim i szczerze podziwiam kobiety, ktore daja rade z kilkorgiem dzieci. Ja poprostu jestem inna i tyle.
 
A my chcieliśmy mieć dwoje dzieci :tak: a teraz...... pomimo tego, że mąż mi pomaga, pomimo tego, ze nasz syn od urodzenia jest grzecznym chłopczykiem..... (czasami mu coś odbija, ale komu nie odbija ;-):-D) zostanie jedynakiem.....nie mam zamiaru tego zmieniać. I mało mnie obchodzi co ktoś na ten temat myśli :sorry2: To nasze życie i to my będziemy decydować o ilości dzieci, a nie np. moja teściowa :baffled:

muszelka bardzo mi się podobało stwierdzenie o stawianiu na jakość :-D:-D:-D:-D:-D od dziś będę tak odpowiadała wszystkim tym, którzy wiedzą lepiej ile powinnam mieć dzieci :baffled:

A tak w ogóle to ja podziwiam wszystkie multimamy :tak: bo mnie po prostu zabrakłoby cierpliwości na ogarnięcie wszystkiego :sorry2::zawstydzona/y: nie jestem chyba stworzona to posiadania większej ilości dzieci :sorry2:

Pozdrawiam Was serdecznie!
 
Ostatnia edycja:
Ja kiedys twierdzilam, ze bede miec tyle dzieci na ile bedzie mnie stac :-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D Ze nawet jesli sama nie bede mogla tylu miec to adoptuje :-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D
Coz, nie po raz pierwszy teoria rozni sie znacznie od praktyki...;-):-D
 
ja też mówiłam o tym że jak mi finanse pozwolą to adoptuje takiego malutka:tak:teraz już wiem że nie adoptuje:zawstydzona/y:nie chodzi o finanse.wiem że można większe dzieci adoptować ale bałabym się.bałabym się swoich uczuć co do niego.nie wiem czy dałabym radę kochać go tak samo jak córcię.jeżeli nie to co wtedy???a nie chciałabym wyróżniać ich.moja teściowa ma 2swoich dzieci.synek---starszy to czarna owca.jak z nią mieszkał to był darmozjad.i córeczkę-----nie pracującą, na zasiłku, super córcia, wtapiają w nią kasę bo przecież trzeba pomóc.nie mieszka z nimi ,zachciało się wolności i opłacają jej stancje:szok:
 
reklama
Ja wlasnego drugiego nie chce a co tu mowic o adopcji.....
Wydaje mi sie, ze wlasnie kiedy ludzi stac to trudniej innym zrozumiec, ze sie nie chce......Doszukuja sie "drugiego dna". Ja nawet kiedys slyszalam, ze podobno nie chce drugiego, bo nam sie z M "nieuklada" :-D:-D:-D Coz, zycze aby sie tak "nieukladalo" wszystkim.....
Nigdy nie jest tak dobrze aby nie moglo byc lepiej.....;-)
 
Do góry