reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Brak zarodka w 7 tygodniu ciąży

Altaya7super masz podejście do całej zaistniałej sytuacji. Ja myslalam już że cos jest ze mną nie tak, że się nie nadaję na matkę, że nie rozpaczam całymi dniami, że nie przezywam żałoby.... Kochałam to dziecko, czekałam na nie z utęsknieniem i tak dalej, ale najbardziej męczyła mnie niepewność kiedy lekarze nie dawali dużych szans na dobry rozwój ciąży, a jednocześnie gdzieś tam zawsze ta iskierka nadziei była. Kiedy dowiedziałam się, że serduszko nie zabiło, że zabieg jest nieunikniony, nie umiałam juz dłużej czekać, chciałam go zrobić jak najszybciej i zamknąć ten rozdział mojego życia. Od poniedziałku jest mi lżej, płaczę czasami, cierpię, ale już jestem spokojniejsza. Pozegnałam się z Marcelkiem, został mi po nim akt urodzenia z imieniem .... Teraz chcę znowu być w ciąży. Co się stanie jeżeli w tym cyklu się uda? Myslę, że jeśli organizm zaskoczy, to znaczy, że jest już na tyle silny, żeby tą ciążę utrzymac. Poprzednia ciąża była wychuchana, wydmuchana, brałąm witaminki jużna etapie planowania, kwas foliowy, robiłam badania i co
 
reklama
NaszMarcelek..momentami czułam się dokładnie jak Ty, tzn. też miałam do siebie wyrzuty, że nie rozpaczam itp. Pewnie jestem w innej sytuacji bo mam już dwójkę fajnych zdrowych szkrabów i to też może przyczyniło się do innego podejścia do całej tej sprawy. Wierzę, że Tobie był ciężej przejść do normalności zwłaszcza, że była to planowana i wychuchana ciąża. Niemniej jednak niech ta historia Cię nie zniechęci i nie podłamie. Myślę że z dwoja złego opcja utraty dziecka które zwyczajnie się nie rozwinęło jest dużo łatwiejszą rzeczą do zaakeptowania niż utrata dziecka w 5tym miesiącu gdy zna się już płeć itp. (piszę o tym bo po "czyszczeniu" leżałam na sali z taką właśnie pacjentką). W momencie jak usłyszałam jej historię to sobie pomyślałam, że czymże jest moja sytuacja w porównaniu z żalem i bólem jaki ona musiała czuć. Nie wiem jak Ty ale ja od dłuższego czasu byłam nastawiana na to, że ciąża nie rozwija się prawidłowo.. że wszystko stoi w miejscu.. że coś jest nie tak. Lekarz mówił, że zwyczajnie genetycznie coś się źle dobrało i z tego względu natura sama nie pozwala na dalszy rozwój. Mi dużo pomogli bliscy ukazując mi to wszystko jako coś co nie jest w żadnym stopniu zależne ode mnie i widocznie tak miało być.. Nie zamartwiaj się więc dużej! :) pamiętaj że wiele jeszcze przed nami i najważniejsze żeby potrafić wstać po upadku, tym bardziej, że ten upadek nie był z naszej winy. Natura jest niezbadana i pewnych spraw nie przeskoczymy choćby się chciało. Pamietaj o tym i 3maj się ciepło! :)
 
Ja podobnie jak Ty, altaya mialam czas zeby sie oswoic z mysla, ze z ciążą jest coś nie tak. W zasadzie to mogłam się nacieszyć tym dzieckiem tylko przez kilka godzin, kiedy rano zrobiłam betę do czasu wieczornej wizyty u ginki. Poszłam odrazu, bo brałam bromergon i chcialam wiedziec co dalej. A ona do mnie tai tekst: proszę się traktować jakby Pani byłą w ciąży ale to jeszcze nie wiadomo co z tego będzie bo to może być ciąża pozamaciczna! Wiesz, jak mi się przykro zrobilo?! Ja przeszczęsliwa jak nie wiem, a ona mnie tak na ziemię sprowaddziłą. Dodam, ze powiedziała mi to patrząc mi w oczy, tzn nie zrobiłą mi zadnego badania ani palpitacyjnego, ani usg czy cos tylko tak, ze wg statystyk to co ktoras tam ciaza itp. Od tego momentu sobie wkrecilam, ze może coś być nie tak i taki strach od początku. Dopiero po dwóch tygodniach na kolejnym usg pojawił się pęcherzyk w macicy wiec wiedzialam ze to nie pozamaciczna. No ale schizowalam sie od poczatku. Co do trudniejszych przypadków to ze mną na sali leżala dziewczyna, która pół roku temu urodziła przez cesarkę, dziecko było słabe zabrali je do innego szpitala, a tam dostało sepsę! i zmarło! a ona do tej pory ma komplikacje po tej cesarce juz trzy zabiegi miala zeby pozbyc sie zrostów. To dopiero jest tragedia. A powiedz mi czy orientujesz się może jak to jest z szybką ciążą po łyżeczkowaniu? czy gdybym w tym cyklu zaszła to ciąża będzie zagrożona? szukam w necie ale nic konkretnego nie ma. a do ginki ide dopiero za tydzien .... bo ja rozumiem, ze jesli organizm nie bedzie gotowy do zaplodnienia to się ciąża poprostu nie zagnieździ i tyle .... moze wiesz coś więcej na ten tamat ... albo ktoś coś konkretnego wie?
 
Witam Was bardzo serdecznie... Mam ten sam problem... Ostatni okres 1 stycznia, owulacja była około 18-19 stycznia (potwierdzona pomiarem tmp, obserwacją szyjki, sluzu, testami owulacyjnymi) choć cykle zawsze mam po 28 dni. 29 styczeń pozytywne testy ciążowe. 1 lutego plamiłam na różowo-brązowo i pojechałam do szpitala sprawdzić czy wszystko ok, na usg nie było nic widać, beta wyniosła 65; 3 lutego beta 164. 11 lutego na kolejnym usg był widoczny tylko pęcherzyk - 4,3x2,4x3 mm, ciałko żółte też widoczne ale nie zmierzone. Lekarka powiedziała że to dobra wiadomość. Kolejne usg miałam mieć jutro ale przed wczoraj na papierze zobaczyłam jednorazowo odrobinę różowego śluzu i pojechałam do szpitala - pęcherzyk miał 12,4x12x5,5mm, ciałko żółte 1,6 mm, ale nie widać było maluszka... :-( Lekarka nie ukrywała że w jej opinii powinno być już widać serduszko nie mówiąc o samym zarodku... :-( Czy jest jeszcze jakaś szansa? Było to dokładnie 5 tygodni po owulacji co potwierdza beta. Nie moge znaleźć żadnych norm co do wielkości pęcherzyka ani ciałka żółtego... Za to wszędzie pisze że w 7-8 tc powinno już być widać zarodek z serduszkiem... Nic mnie nie boli... Dzisiaj w śluzie dostrzegłam malusieńkie nitki tak jakby krwi. :-( Nie wiem sama już co myśleć. Na kolejne usg mam jechać za 2 tygodnie...
 
Joanna, nie wiem... W sensie nie wiem czy dzieciatko jest czy go nie bedzie bo ciaza jest bezzarodkowa, ale jesli zaczynasz plamic, to tez nie oznacza pustego pecherza plodowego. U mnie ciaza bezzarodkowa utrzymala sie ponad 11 tygodni, dajac calkiem przyzwoite objawy i wcale sie nie rozniac od zwyklej ciazy. W sumie tylko usg pozwala to ocenic.
 
Witam ! Również mam ten sam problem. Jestem w 6 tc, a zarodka brak. Do tego wczoraj lekarz stwierdził, że mam dwa pęcherzyki (nie wie dlaczego). Wyczytałam, że to może być ciąża bliźniacza. Ogólnie mam nieregularne miesiączki i ten wiek ciąży może się różnić. Na poczatku byłam u lekarza, który mówił, że ciąża jest martwa, a ten mówi, że nie widać zarodka. Mam normalne objawy ciąży i nie plamie. Czy zarodek może się ukazać ? Pomóżcie !!!
 
Tak wiem i właśnie czytałam na forach, że każda ma inaczej. Także się juz nie martwię tylko czekam, a zobaczymy co mi jutro mój gin powie.
 
reklama
Do góry