my juz po. duszno było strasznie, ale i tak uważam, że było ok.
nie biorąc pod uwagę, oczywiście, zachowania teściów. zaczęło si od piątku, kiedy to o 17.30 miałam nalot teściowej. przyszła się zapytać jak tam przygotowania. zero zainteresowania dzieckiem, nawet do niego nie podeszła. przylazł z nią szwagier. a w sobotę - zachowanie teścia w ogóle pomijam. a brat przyszedł z dziewczyną mimo że był proszony sam. a teściowa całą imprezę siedziała odwrócona od nas i od Piotrka, nie podeszła do Piotrka, nie mówiąc o tym żeby go wziąć na ręce. cała jej uwaga była zwrócona na młodszego syna i jego pannę.
przepraszam - wyżaliłam się.
Piotrek nie płakał w ogóle, z zainteresowaniem śledził każdy ruch księdza. przy polewaniu głowki o mało karku nie skręcił, bo chciał koniecznie widzieć co robi ksiądz. no i udało mu się dwa razy ziewnąć. ;D
cieszę się, że był tylko chrzest, bo nie wyobrażam sobie Piotrkaw taki upał przez całą mszę.