reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciągle płacze, a ja wariuję z nerwów

Moje drogie, powtórzę się, ale jestem w szoku, że znalazłam tu tyle wsparcia i troski!!! Dziękuję Wam.

A u mnie trochę zmian. Nie odzywam się często, bo wyjechałam na kilka dni do rodziny. Poprosiłam męża, żeby nas wywiózł, bo jeszcze jeden dzień w domu i oszaleję albo wpadnę w taką deprechę, że wyląduję na oddziale zamkniętym. Mój mąż widzi, że jest ze mną coś nie tak, ale jedyna jego reakcja to "weź się ogarnij!" :crazy:
Tak więc spakowałam torby, córkę i mąż zawiózł nas do rodziny na wieś. A tutaj wielka odmiana!!! Córeczka jest innym dzieckiem. Całe dnie spędza na dworze, płacze właściwie tylko gdy jest głodna lub śpiąca, a tak to bawi się, nie marudzi. Fakt, że wszyscy rozpieszczają ją na maxa (noszenie na rękach i te sprawy...), ale już jestem w stanie to zaakceptować, byle by mieć trochę odpoczynku i czasu DLA SIEBIE.
Ja już nie wiem, w czym tkwi problem. Czyżby mała u nas w mieszkaniu się nudziła? Tutaj ma psa, kota, duży ogród, huśtawki i mase ludzi do opieki. W domu ma nie dość, że wciąz te same zabawki to jeszcze smutną, zdenerwowaną mamę.
A i mój nastrój też jest o niebo lepszy. Jakoś nie mam już tylu czarnych myśli, jestem spokojniejsza.
Szkoda tylko, że jutro już mąż po nas przyjeżdża. Nie chcę wracać :no:


Wybaczcie, że tylko tak o sobie. Czytam Wasze posty na telefonie, ale odpisywać przez telefon nie lubię.
Pozdrawiam serdecznie wszystkie mamusie Małych Płaczków :*
 
reklama
wszyscy rozpieszczają ją na maxa (noszenie na rękach i te sprawy...), ale już jestem w stanie to zaakceptować, byle by mieć trochę odpoczynku i czasu DLA SIEBIE.

Pamiętaj- powtórzę to po raz ostatni. Nosząc i zapewniając swojemu dziecku bliski kontakt fizyczny NIE ROZPIESZCZASZ, a realizujesz jej potrzeby. Czekaj na chustę, ucz się wiązać i zacznij z zadowolonym dzieckiem blisko ciała wychodzić do ludzi :)

Pozdrawiam!!!
 
colorama - to fajnie, że znalazłaś "sposób" na oderwanie się (choć na chwilę) od codzienności. Dobrze Wam to zrobi. Szkoda, że Twój mąż ma takie podejście (z resztą wielu facetów tak ma)... przecież oboje rodzice powinni zajmować się i wychowywać dziecko...
Tak sobie teraz myślę, i też się nieraz już zastanawiałam, że mój Kubuś też się nudzi w domu - w końcu ciągle te same zabawki (bo nowe są na 5min), ta sama mama :) te same meble... Zawsze tak było, że jak z nim siedziałam/siedzę w domu to on dużo marudzi, jęczy, wymyśla teraz różne rzeczy do robienia i wymusza. Szybko się złości i płacze. Nie usiedzi 5 min. w jednym miejscu. A odkąd pamiętam to jak gdzieś poszliśmy, to wszyscy mówili/mówią, że jest grzeczny i fajny. Także chyba coś w tym jest... Może wychodź dużo z małą na spacery, niech podziwia krajobrazy, może weź ją na plac zabaw itp. No i może uda Ci się częściej jeździć na wieś do rodziny. Zawsze to jakaś pomoc i odskocznia.
 
Witajcie!

Siły nie mam ale cieszę się, że colorama wyjechałaś i odpoczęłaś choć chwilkę. Zobaczysz będzie inaczej teraz z nowymi siłami tylko się znów nie zatrać...
Z mężem musicie znaleźć sposób na rozmowę i dzielenie się obowiązkami przecież nie może tak być, że ciągle będziesz marzyć o tym aby jechać na wieś i nie może być tak żeby Ci się do własnego domu nie chciało wracać...
Naprawdę ulżyło mi jak napisałaś, że obie tam odpoczęłyście. U nas troszkę problemów się nagromadziło:-(
I mnie ciągle to okropne gardło spokoju nie daję kaszlę już jak zawodowy gruźlik i co wieczór liczę, że już jutro będzie lepiej... i owszem troszkę jest bo głos mi wrócił muszę tylko jeszcze poczekać aż kaszel minie... może wtedy z powrotem zachce mi się żyć;-)
 
Jestem, jestem. Przepraszam, że czasem tak znikam, ale same dobrze wiecie, że bywają dni kiedy nie ma żywcem czasu na włączenie kompa. :-(

U nas hmm raz lepiej raz gorzej. Oczywiście Mała po powrocie do domu znów pokazuje pazurki (co skłania mnie do podejrzenia, że w domu się po prostu nudzi). Wciąż domaga się noszenia na rękach. Ratujemy się nosidełkiem, bo inaczej kręgosłup pękł by mi na pół. ;)

Mąż w weekend zabierał małą na spacery, dzięki czemu miałam po 2-3 godziny spokoju w domu BOSKIE uczucie!!!! Uwielbiam wspólne, rodzinne spacery, ale chyba jednak będę zostawać w domu, a męża będę wysyłać samego z małą. Te 2 godzinki ciszy i spokoju, zwykłego nic nie robienia są warte wszystkiego.


A u Was co?
 
Ostatnia edycja:
Jej dziewczyny a moj dzisiaj zrobil mi taka histerie jak pojechalismy na zakupy:szok:kurcze on chyba nielubi siedziec w foteliku,masakra.Wczoraj na spacer tez wzielam zalozylam fotelik coby fajnie wszystko widzial a tu klapa,chwile a potem na rece.Nie wiem czy mu przeszkadza ten refluks,jednak brzuszek scisniety czy tak juz bedzie mial...
colorama zazdroszcze ci ja tez bym tak chciala,mnie to juz glowa tak boli,razem az ucho.Nie wiem czy od tego wszystkiego co wkolo mnie sie dzieje,czy tez cos innego.Wczoraj mialam takiego dola,ze hej...Tez przydaloby mi sie chwile spokoju,a tak to czasem nie wiem czy smiac sie czy plakac na ta sytuacje,tak jak dzisiaj musialm autem na poboczu i dzialac...:-(
 
reklama
Zyta współczuję CI i wiem co przechodzisz, bo ja ostatnio miałam identyczną jazdę z moją małą. Też nie lubi fotelika samochodowego. Myśleliśmy, że po zmianie z nosidełka na fotelik od 9 kg będzie lepiej. A tu nic z tego. 10 minut jazdy i ryk.
Najgorzej, ze ostatnio musiałam jechac sama, 50km od domu. Mała z tyłu, jedziemy. Oczywiście po kilkunastu minutach ryk. Myślałam, że przeczekam, że się uspokoi ale nic z tego. Zaczęła się aż zanosić, więc musiałam zatrzymać się (na autostradzie!!!) i uspokajać. :-(

Ten weekend, to jakiś wyjątkowy był, że mąż zabrał małą. Z reguły tego nie robi, więc sama nie wiem co mu się tak odmieniło.
Ale dziś rano już nie było tak kolorowo, bo jak poprosiłam go, żeby potrzymał ją, żebym mogła się spokojnie ubrać i umyć, to powiedział, że przeze mnie spóźni się do pracy. :/ I pojechał z wielkim fochem....
Więc faceci to różne nastroje mają.
 
Do góry