reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Weź udział w konkursie „Butelkowe S.O.S. - chwila, która uratowała nasz dzień” i opowiedz, jak butelka pomogła Ci w rodzicielskim kryzysie! 💖 Napisz koniecznie Do wygrania super nagrody, które ułatwią codzienne życie rodziców. Ekspres i sterylizator z osuszaczem od marki Baby Brezza

reklama

Ciąża bliźniacza

Lilonka- ależ przecudne te twoje skarbki :):):):)

Elala- mi ze dwa tygodnie temu pojawiły się rozstępy- małe i nawet jasne ( co akurat dla mnie dziwne), ale są :(:( też głównie wokół pępka. Na początku się przejęłam, ale teraz postanowiłam olać- najwyżej będę usuwała laserowo.
Na ostatniej wizycie ważył mnie gin to wychodzi na to, że przytyłam 16 kg a w pasie przybyło mi ok 55cm.
 
reklama
Lilonka, Twoje szkarabki to już całkiem okazałe dzieciaczki. Oby dalej rosły jak na drożdzach!

Oj kochana - jedzą za czworo, to i rosną jak na drożdżach :-)

Pachnąca - ja do szpitala pojechałam bez stanika do karmienia - byłam tylko w koszuli i łatwiej mi było przystawiać maluchy. A cycki urosły mi sporo - ale to już jak wróciliśmy do domu.
 
Lilonka - urocze maluszki. Z jednej strony juz nie moge sie doczekac kiedzy przytule moje szkraby ale z drugiej chcialabym je miec w brzusiu na zawsze.
Mam nadzieje ze za wielkich predyspozycji do rozstepow nie mam. Smaruje sie specjalnymi kremami przynajmniej 2x dziennie i poki co ...(odpukac w niemalowane).
W koncu spakowalam torby. No moze jeszcze nie ma tam wszystkiego ale najwazniejsze rzeczy powinny byc.
Czyli rozumiem ze nie ma sensu kupowac staniika do karmienia przed porodem?
 
hej Dziewczyny, ciezko mi bylo ostatnio cokolwiek przeczytac i napisać,ale powoli nadrabiam lekture wpisow. Wyprodukowałam chyba najdłuższy wpis na forum, bo pewnie jeteście ciekawe relacji, więc ze mną bylo tak: w sobote pojechałam na planową wizytę. Miałam zarwaną noc, poranną sprzeczkę z synkiem, wizytę przesuniętą na 2h wcześniej na którą jechałam na rezerwie( 23 km), bo mój mąż zapomniał zatankować, a przez dłuższy czas jechała za mną policja (nie szalałam, ale nie lubię takiego "ogonka") więc jak weszłam "na styk" do położnej, to miałam ciśnienie 155/110. Lekarza to zaniepokoiło mimo, że tłumaczyłam jego "pochodzenie", a jak zobaczył 1 cm szyjkę i prawie ukończony 38 tydzień, to dał mi skierowanie do szpitala "od zaraz"(próbowałam negocjować środę, to się tylko uśmiechnął) i stwierdził, że w poniedziałek spotka się z naszą trójką.
Po wizycie pojechałam na herbatkę do przyjaciółki, potem wróciłam do domu, zrobiłam obiad, dopakowałam torbę, zorganizowałam opiekę do synka i z niechęcią ruszyłam do szpitala. Na izbie przyjęć zrobili mi ktg i wyszlo, ze chłopcy maja sie dobrze, a u mnie pojawiaja sie skurcze (nie czulam). Lekarz na badaniu potwierdził prawie zgładzoną szyjkę i zrobił usg - IIgi chłopiec ustawił się prawie poprzecznie, głową pod bratem, pupą w dół i zaczęła się kolejna dyskusja o cc, a ja na nie....powiedział, że mam jeszcze chwilę do namysłu. Na sali patologii wylądowalam o 19. W nocy zaczęłam czuć mocniejsze, ale nieregularne skurcze. Na porannym obchodzie ciśnienie miałam w normie, skurcze ledwo odczuwalne, a za oknem takie fajne słonko, wiec zapytalam, czy mogą mnie wypisać, odmówili, bo za duże ryzyko (a pomyśleli pewnie, że szalona). Więc zostałam z poczuciem, że zabieram łóżko bardziej potrzebującym...ale dobrze się stało. W niedzielę po południu skurcze mocno się rozkręciły (w ciągu godziny), brzuch się mocno spinał i był strasznie "kanciasty". Pomyślałam, że to jednak dzisiaj i że muszę trochę odpocząć i nabrać sił przed "akcją". Położyłam się o 17 z nadzieją na drzemnkę, ale skurcze nie daly zasnąć. Około 18 poczułam, że pękł mi pęcherz, więc szybko wstałam i zaczęły odchodzić mi wody. Wzięłam prysznic, spakowałam się i oświadczyłam położnej, że wody mi "chlupoczą" i jestem gotowa rodzić. O 19 trafiłam na salę porodową. Skurcze miałam mocne i wchodziłam coraz głębiej w poród, rozwarcie 6cm, a lekarz dyżurny cały czas próbował mnie namówić na cc. Przyjechał mój mąż i jak usłyszał, że drugi chłopiec jest ustawiony miednicowo, prawie poprzecznie i że są duże szanse, że w takim położeniu utknie, a wtedy na gwałt trzeba będzie cc zrobić, co zle wrózy na kondycje urodzeniowa malucha, to zaczął też mnie przekonywać do cc. Lekarz nam tłumaczył, że wg PL standardów to przy pośladkowym ułożeniu II-go blizniaka zawsze wykonuje się cięcie i jeśli się decyduję na sn, to muszę podpisać dokument, że robię to na własną odpowiedzialność. Godzinę przepłakałam i rozważałam z mężem i położną co robić i co może się źle potoczyć. Ryczałam i przeżywałam strasznie, bo nastawiłam sie na sn, a cc postrzegałam jako porażkę, ale przekonał mnie argument, że mogę wrocić do domu z jednym zdrowym i jednym " roslinkowym" synkiem. Ich zdrowiem nie mogłam szafować. W końcu koło 21 podjęłam decyzję o cc i o 21:20 zawieźli mnie na salę (wcześniej położna zacewnikowała - bardzo profesjonalnie, chwila nieprzyjemnego pieczenia, myślałam, że będzie dużo gorzej). Miałam znieczulenie podpajęczynówkowe - nie czułam nawet wkłucia, bardziej doskwierały mi skurcze. Jak rozstawili mi parawanik i podawali tlen to przyszedł mój mąż. Znieczulenie szybko zaczęło działać i dostałam drgawek (normalny odruch). Czułam, jak mi coś ciągną, poruszają, ale nie było to nieprzyjemne. 21:38 -Pierwszego chłopca wyjęli szybciutko, drugiego dwie min.później (52 cm i 3210kgoraz 54cm i 3080kg) Słysząc ich krzyki płakałam i śmiałam się jednocześnie, a mój mąż powtarzał, że "są cudni i wszystko mają na miejscu". Zaczęli mi wyjmować łożyska i szyć, a ja się mogłam twarzą poprzytulać do trzymanych przez męża i pielęgniarkę maluchów.
Dziwne uczucie miałam gdy mnie przekładano na drugie łóżko - czułam tylko dużą wagę ciała, oprócz tego nic od mostka w dół.
Na pooperacyjnej byłam 4 godz, trochę spałam, trochę rozmawiałam z lekarzem i położną. Znieczulenie zaczęło "puszczać"z jednej strony i po jakimś czasie poczułam ból rany - najbardziej brzegi po boku (nadal te miejsca mocniej czuję, to podobno od wyciągania dzieci). Po dwóch godzinach od operacji przywieźli mi maluchy, nakarmiłam ich i poleżeli na mnie przez 1,5h, cudowne uczucie....
O drugiej w nocy zawieźli mnie na salę (dwuosobową, miałam bardzo miłą współlokatorkę), o szóstej rano wstałam, poszłam z położną do toalety,czułam się ok, nawet nie taka obolała, ale miałam "samoloty", więc pospałam jeszcze do ósmej, a od dziewiątej miałam już chłopców, karmiłam i normalnie wstawałam. Na pooperacyjnej podali mi 2xśrodek przeciwbólowy i oksytocynę, już na sali jeszcze jedną kroplówkę przeciwbólową. Ból do wytrzymania.
Powiem Wam, że z perspektywy czasu i zdażeń myślę, że cc u mnie było słusznym wyborem i nie takim niemiłym przeżyciem. Owszem boli rana, ale nie tak mocno, zwłaszcza, jak się nie nadużywa mięśni brzucha (poproście, żeby pokazano Wam jak prawidłowo wstawać z łóżka, żeby rany nie obciążać). Sama opiekowalam się przez cały czas chłopcami i nawet nauczyłam się sama obydwu na raz przystawiać do piersi. Marudzili w drugą noc gdy "zeszła" smółka i przestawiali się na trawienie mleka - byli mocno "zagazowani", ale pomogła kropla esputiconu i specjalna rurka u jednego z maluchów. Od początku byli tylko na piersi i sami "rozkręcili" laktację. Na dzień wczorajszy poprawili masę urodzeniową o 50 i 70 dkg od masy urodzeniowej.
Od zeszłego czwartku jesteśmy w domu. Chłopcy oprócz drugiej nocy ładnie śpią - po 4-5 h między karmieniami. Czasami karmię osobno, czasami razem w odstępach czasowych 3-5 h. W szpitalu musiałam częściej przystawiać w nocy, nawet co 2h, bo "sąsiad" miał żółtaczkę i leżał pod lampą, która podgrzewała nam salę do 30 stopni mimo wietrzenia i chłopakom chciało się pić.
Co do mnie, to Trochę mocniej "czuję" ranę, ale to pewnie przez większą ilość ruchu i odstawienie przeciwbólowych. Rana zewn.mi się zagoiła, wczoraj zdjęli szwy - położne pogroziły palcem, żeby nie przeciążać mięśni brzucha, bo szwy mogą "puścić". Jem wszystko, nie przesadzam ze smażonymi potrawami, dzieciaki się nie skarżą. Biustonosz 3 rozmiary większy jest ok (czuję się jak Sabrina, ale ona nie " przeciekała"). Zostało 5 kg na plusie i brzuch z 4go miesiąca, ale macica ładnie się obkurcza. Tuż przed porodem spuchły mi nogi, a po porodzie jeszcze bardziej...już myślałam, że zostanę słonicą...ale w tydzień później odzyskały swój kształt. Mam anemię i małopłytkowość, ale bez tragedii. Muszę robić sobie codziennie zastrzyki z clexane w ramach profilaktyki p.zakrzepowej. Ciśnienie zaczęło mi skakać w górę, jutro idę dopytać internistę dlaczego. Poza tym czuję się ok
Co do cc, to nadal jest we mnie rodzaj żalu, niespełnienia, ale wiem, że był to wybór rozsądku, choć natura mówiła mi co innego... Cieszę się, że cc było już w trakcie trwania porodu, bo chłopcy byli troszkę wymasowani przez skurcze, bez wód, więc może to przyjście na świat łatwiej znieśli, nie trzeba było ich odśluzowywać ani dogrzewać.
Zaliczyliśmy już pierwsze "wietrzenia", ale nie wybrałam się jeszcze wózkiem na dłuższy spacer, więc dam znać jak się spisuje po testach.


Trzymajcie się kochane mamusie, nie dajcie się zwariować Waszym szynkom i oby dzieciaczki jak najdłużej były w Waszych brzuszkach.

Eevlee G R A T U L A C J E !!!! :-D:-DŁączę się z tobą w bólu po cc i życzę "rzeki mleka", dbaj o siebie i duuużo odpoczywaj. Niech Maluszki zdrowo rosną i przybierają :-D


Witaj Dominika! Ja też mam w domu 4letniego synka (już prawie 5-leniego...) jak widzisz się w roli "potrójnej" mamy?
 
Nova Mama ale historia. Moim zdaniem to podjelas bardzo madra decyzje dedydujac sie na cc. Tylko sie cieszyc ze wszystko tak dobrze sie skonczylo. Gratuluje, duzych i silnych chlopakow. Mam nadzieje ze rana po cc szybko sie wygoi i ze szybko zapomnisz o tym ze chlopaki zdecydowali sie pokrzyzowac ci plany i przyjsc na swiat inna metoda niz ta planowana.

Jak tam nasze spitalne dziewczynki. Trzymacie sie jakos???
 
NovaMama Twoj post jest imponujacy:) dziekujemy za zdanie relacji i ciesze sie ze z chlopcami wszystko ok i waga ponad 3 kg rewelacyjna, jak to roznie w zyciu bywa Ty chcialas sn ale zdecydowalas sie na cc a raczej wiekszosc z nas obstawia przy cc w tym ja ze wzgledu na dobro dzieci. na szczescie wszystko dobrze u Was sie skonczylo i szczesliwie w domku juz jestescie, super ze karmisz piersia, mam nadzieje ze rana po cc szybko sie zagoi i nie bedzie bolala i bedzie tylko wspomnieniem, a powiedz mi jak synek przyjal braciszkow? w ogole mam pytanie do tych mam ktore maja w domu starsze dzieci, jak Wasze pociechy reaguja na nowych domownikow, ja strasznie sie obawiam ze moja corka bedzie mega zazdrosna mimo ze teraz duzo z nia o malenstwach rozmawiam i co zrobic zeby przy opiece nad malenstwami sie nie zatracic i znalezc jeszcze czas dla starszego, ehh...
No wlasnie jak tam czuja sie nasze szpitalowki?
 
NovaMama gratulacje! Ja również uważam,że podjęłaś właściwą decyzję i bardzo Ci dziękuje za tak szczegółową relację. Życzę Ci, aby rana jak najszybciej się zagoiła no i czekam na zdjęcia maluszków :-)
 
reklama
NovaMama- dziekuję za relacje :-)najważniejsze, że wszyscy jestescie zdrowi :-):-):-):-)

Ja od rana w szpitalu- nabusg wszystko ok, szyjka tajemniczo wydłużyła się do 30mm.
Za to na ktg skurcze co jakies 10 minut o sile 60-80 wiec dostałam od razu fenoterol, sterydy na płucka dziewczynek i relanium w zastrzyku (to podobno też na skurcze, ale zawsze kojarzyło mi się to z typowo uspokajającymi lekami).
Pobrali krew i czekam na wyniki.
A dodatkowo przypałetała mi się wysypka ciężarnych- od wczoraj strasznie swędzi mnie brzuch, przy dotyku takie śmieszne piekące prądy przechodzą po brzuchu. A dzisiaj zauważyłam, że mam na brzuchu krostki. Lekarka mówi, że to osuta czyli rodzaj dermatozy. Nie leczy się tego, po porodzie przechodzi.

Miłego dnia :-):-)
 
Do góry