No dokładnie najlepeij by było chyba takiego postraszyć i sie wyniesc na jakis czas, myśle ze na dużo sobie pozwoliłas ze sie tak do ciebie odzywa. Mój mąż ma problemy z nerwami i to konkretne , wręcz bywało tak ze umiał mnie wyzywac w nerwach, ja sie wkurzyłam i sie wyprowadziłam na 2 tygodnie, od tego momentu sytuacja sie nie powtórzyła. Dziewczyny jak ja zaczynam myslec ze mi coś jest to odrazu sie opamiętowuje, ze nie można tak myśleć jak inni ludzie naprawde chorują. tym bardziej ze mam w rodznie osoby które choruja na stwardnienie rozsiane i nigdy nie widziałąm zeby były smutne , spanikowane itd.Są gorsze rzeczy niż nerwica. Ja po poronieniach też cały czas patrzyłam na majtki , ale w w tej ciąży już uznałam ze co bedzie to będzie , że i tak nic juz na to nie poradze, dzięki temu wytrzymałam do 20 trymestru bez nerwów. Jak zaczął sie ruszac to zaczęło sie u mnie...[/QU
Nie ja jestem mega harda babka uwierz, ze walcze k swoje i nie daje sie ale na niego nie ma sposobu po prostu... a wyprowadzic sie? Gdzie do mamy zeby sie anrtwila i gadala na cala rodzine, ze u nas problemy ito w dodatku dziecko 4 letnie i robic mu przeprowadzki... to nie jest takie latwe jak sie wydaje