Tak Wam współczuję naprawdę wiem co przechodzicie, a z drugiej strony czytając Wasze historie czuję się lepiej, że nie jestem w tym sama.
Na początku ciąży wymiotowałam i ciągle spałam. Czekałam na drugi trymestr z nadzieją, że mdłości przejdą. I owszem przeszły
. Ale zaczęło się to. Raz zemdlałam na ulicy z utratą świadomości, myślałam że to więcej się nie zdarzy, wmawiałam sobie upał i inne czynniki, ale za 2 tygodnie powtórzyło się to znowu w kolejce w sklepie. Niestety mój syn widział obie te sytuacje. Nie wychodzę... ciągle sobie wmawiam, że mi się kręci w głowie, że będę mdlała. Boję się wyjść nawet na balkon. Te omdlenia mogę być ze stresu. W okresie pierwszego ataku zostawił mnie ojciec dziecka. Mieszkam z nim na jednym osiedlu i udaje, że mnie nie zna więc każde wyjście stąd to wyzwanie. Budzę się co noc. Serce mi wali, robi mi się gorąco telepię się z nerwów, codziennie się boję że umieram. Jutro mam wizytę u ginekologa a nie wiem jak mam iść. Zauważyłam, że kiedy ktoś jest ze mną to nagle nic mi się nie dzieje. Dlatego domyślam się, że wszystko to wywołuję sobie psychicznie ...
to jest okropne ...