Sorga, na pewno tak będzie. Chyba wszyscy ojcowie - z wyjątkiem tych olewających;-)przechodzą to samo. Pamiętam jak Weronika miała może z miesiąc - wiadomo że dziecku wtedy najlepiej przy Mamie - Mama najlepiej uspakaja, bo ma cyca.;-)Mój Mąż któregoś razu przeszedł załamanie i się popłakał, bo stwierdził, że "jego córka go nie kocha i nie potrzebuje, bo jak on chce ją uspokoić, przytulić, wziąć na ręce, to ona płacze". Rozśmieszył mnie tym okropnie, ale był tak załamany, że aż mi go żal było. A tak naprawdę jest super Tatą dla Weroniki, ona go naprawdę uwielbia, mimo że nie raz obrywa, nawet w zabawie. Czasem zapomina że ma do czynienia z małą dziewczynką a nie z wyrośniętym chłopakiem i jak razem wariują, to niechcący za mocno ją chwyci, czy walnie i jest płacz. Tylko ten płacz trwa coś koło minuty, ja się wściekam i kończę zabawę, a ona za chwilę do niego lezie "Tata, jeszcze". Czasem mam dość tego ich wariactwa, bo czuję że mam dwoje dzieci a nie jedno i wrzeszczę na nich oboje, żeby się uspokoili, ale z drugiej strony jestem bardzo szczęśliwa, bo Weronika ma to czego ja nigdy nie miałam - kochającego Ojca. I może to głupio zabrzmi, ale czasem jak widzę jak się bawią czy tulą, to w głębi duszy jej zazdroszczę.

A najlepsze jest to, że mój Mąż, mimo że to dla niego drugi raz, też ma obawy jak to będzie z Magdą, czy da radę i też się boi.