reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

CZERWCÓWKOLAND ;D - Wątek Główny

reklama
Anni, w szpitalu po porodzie podajesz nazwę i adres przygodni, ze szpitala wysyłane są "papiery" twojego dzidziusia, a oni (w przychodni) przydzielają ci położną środowiskową, która przyjdzie do ciebie i dzidziusia, jak wrócisz do domu. Wydaję mi się, że powinna najpierw zadzwonić, żeby się umówić. Ale moja nie dzwoniła tylko przyszła od razu, a potem już umawiałyśmy się na kolejne wizyty. A czy jest to obowiązkowe, to nie mam pojęcia. Ale jest to na pewno bardzo przydatne, chociażby ze względu na pępuszek maleństwa, gojenie się twoich ran itd.

U mnie połozna nie dzwoni tylko przychodzi niespodziewanie, żeby lepiej zobaczyć jaka jest sytuacja rodzinna, byc może na nastepne wizyty już się umawia. Wydaje mi się że są to obowiązkowe wizyty choć pewna nie jestem, chodzi o to żeby zobaczyc czy z maluszkiem wszystko ok i czy ma zapewnioną opiekę.
 
Monika, jeszcze nawiążę do Twojej sytuacji, bo sama niedawno to przechodziłam. Nie zarzekaj się na razie że już nie możesz być z tym człowiekiem, bo wiesz co najlepiej pomaga zrozumieć czy naprawdę chcemy z kimś być czy nie? Jakiś kryzys zewnętrzny - nie jakieś straszne nieszczęście, ale sytuacja która pomoże Ci zrozumieć czy naprawdę kogoś kochasz czy nie, czy chcesz z nim dalej dzielić życie czy nie. Ot sprawdzenie powiedzienia że "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie". U nas było już tak, że coraz więcej się kłóciliśmy, a coraz mniej było porozumienia. Jakiś rok temu zaczynałam myśleć czy nie lepiej byłoby gdybym odeszła, bo miałam już serdecznie dość. Wydawało mi się że moja miłość do Męża już minęła i dłużej z Nim nie wytrzymam. Potem przeprowadziliśmy się do mojej Babci, a tam było jeszcze gorzej. Mimo tego że zaszłam w ciążę, to nasza sytuacja już zaczynała być drastyczna - zresztą pisałam o tym na którymś z wątków. I wiecie co się stało? Mój Mąż mając serdecznie dość mojej rodziny, będąc na sporej "bani" w końcu nie wytrzymał i wywalił mojej Babci czego ma dość. Awantura była taka, że szyby się trzęsły. A ja miałam w tym momencie do wyboru - wykorzystać sytuację, odciąć się od niego i zostać z moją rodziną, albo iść za mężem. Wybrałam tę drugą opcję, bo zrozumiałam że chcę być jednak z Nim. I nie żałuję wyboru. Mój Mąż był kompletnie załamany tym że spowodował zerwanie moich więzi z rodziną, a jednocześnie tak szczęśliwy że mimo to zechciałam być z nim dalej, że zmienił się baaardzo. Teraz Teściowa się śmieje, że zupełnie inaczej z nami się mieszka, bo panuje u nas zgoda, szczęście i zadowolenie. Dużo się przytulamy, dużo się śmiejemy, nawet problemy finansowe nas nie załamują. Po prostu jest dobrze. Teraz minęło 7 lat jak jesteśmy razem a ja czuję się na nowo zakochana we własnym mężu, a on twierdzi że na nowo zakochał się we mnie. Można powiedzieć że mieliśmy szczęście, że Opatrzność zrzuciła na nas taką próbę. Paradoksalnie moja Babcia nie wiedząc o tym uratowała mi małżeństwo.
Monika, życzę Ci, aby w Waszym związku pojawiła się sytuacja, która spowoduje że oboje zrozumiecie co jest dla Was naprawdę ważne.:tak: I może wydawać Ci się że życzę Ci źle, ale uwierz mi, będzie to najlepsze co może Wam się przydażyć. Dużo szczęścia i trzymaj się!!!
 
Kotek zamiast "cytuj" wybierasz "+" w tych, które chcesz
dziewczyny dzięki za gratki, nawet nie pomyślałam o tym:szok:
właśnie wróciłam ze szkoły, w międzyczasie wyrwaliśmy się z koleżanką i kolegą na podbój wałbrzycha i kupiłam majowe "m jak mama" w nowym empiku:tak: sporo ich tam jeszcze było:tak: może dlatego, że sklep jest większy od starego i więcej ludzi się przewija:confused:
 
Kachasek, Sorga i Dzagud dziękuję wam przeogromnie. Jesteście kochane, a wasze opowieści i rady, mam nadzieję, pozwolą mi przetrwać ten trudny okres i żyć dalej - i oby lepiej. Dzięki raz jeszcze - całuję mocno :-)
 
Moniczko nosek do gory,ja sama nie tak dawno mialam przejsciowy kryzys malzenski,jedno jest pewne,Ty i dzieci jestescie najwazniejsze,wiec nie denerwuj sie,nie warto,i nie podejmuj teraz tak waznych decyzji,chociaz ja sama skora bylam do spakowania malza i wykopania za drzwi--a teraz nie powiem odwrot o 180 stopni,i wiem napewno jakbym go wykopala,cierpialabym jeszcze bardziej:tak:bo mimo wszystko kocham go ponad zycie
 
Kachasek dzięki za objasnienie, mam nadzieję że uda mi się. Fajnie że udało Ci się dostać gazetkę, ja dziś szukałam czerwcowego numeru ale chyba jeszcze nie ma.
 
reklama
Moniko jak możesz się teraz skupić nad czytaniem, to przeczytaj sobie "Alchemika" P. Coelho, no chyba, że czytałaś, to wiesz o co mi chodzi:tak: mi ta lektura pomogła coś zrozumieć, nie piszę co, po lekturze będziesz wiedziała:-) no chyba że już wiesz
 
Do góry