o dzisiejszym rozstaniu w żłobku wolę nie pisać, na samą myśl robi mi się smutno :-( ciężko będzie nam przetrwać te początki płaczliwe
wczorajszy dzień w żłobku średni, chyba za długo jak dla Antonka, ale panie zgodnie twierdzą, że nie ma co mu skrócać pobytu

był bunt pokarmowy, śniadanie i obiad nie ruszone, na podwieczorek wmuszony kisiel i chałka (co by dziecko nie padło z głodu)

pani przyniosła Antosia lekko zapłakanego

oj, żal mi go, żal, ale decyzji nie zmienię, żłobek ma być i tyle
w drodze powrotnej dziecko szczęśliwe jak by w totka wygrało

śmiał się i chichrał jak szalony ;-) wciągnął bamnam (czyli banana), zrobił o niego awanturę w sklepie, taki głód już był ;-) a po bananie zjadł pół pizzerki dużej ;-) i jeszcze w domku wciągnął dwie łyżki ziemniaków, małego schabowego i mizerię

głód jakich mało ;-)
ale za to dzisiaj był teatrzyk w żłobku "żółw i zająć"

no ciekawa jestem, co Antonek nam o nim opowie

mam nadzieję, że podobało mu się ;-)
ESIA jak lubisz sok pomidorowy, szklaneczka dziennie na skurcze też dobra ;-) oczywiście mnie nigdy jedna szklaneczka nie starczała, bo ja kocham soczek pomidorowy i literka dziennie wciągałam ;-)
nie pamiętam, co miałam napisać
aaaa, w żłobku ważony i mierzony ;-) waga 11200, wzrost 85 ;-) schudło mu się trochę, ale i wydłużyło ;-)