mama MATIEGO - psycholog niejako w pakiecie w poradni neurologicznej - chodziłyśmy tam przez kilka miesięcy na rehabilitację więc jesteśmy na liście - wolę się pokazać skoro mam za darmo to się i czegoś dowiem
Ja miałam 2 szpitale do wyboru - 5 min do każdego, najpierw postawiłam na pierwszy - topowy i niby super, ale za wszystko łącznie ze znieczuleniem kasa

- ale zdecydowanie nie moje klimaty tam były i to był ten szpital od
Andariel....

. Potem przeniosłam się do drugiego - nowo oddane indywidualne sale porodowe jak pokoje w hotelu wszystko w ramach NFZ tylko z położnictwem nie zdążyli więc syf i ciasnota okrutna. A co do jechania to ja się raczej nastawiałam, że na patologii zalegnę - miałam kolekcję 3 skierowań - miało to być dzień później no ale poczułam że może jednak wcześniej ale do roboty z tym i po to czy tamto musiałam zajechać i z ostatnimi instrukcjami

- a było po 16 - dobrze że wszystko niedaleko od siebie - i tamże poczułam, że chyba na porodówce skończę ;-) Był mały korek więc namówiłam Tatę Młodej abyśmy zawrócili nieco wcześniej czyli po przejściu dla pieszych.
Damanda - to sporo atrakcji dziś

W teatrze jak zwykle czyli dobrze, przedstawienie chyba najfajniejsze z trzech dotychczasowych - jeszcze jedno do obejrzenia i chyba na dniach premiera drugiego - bo i gra na wiolonczeli i zabawa piłką i kulkami. Jako, że po jest część zabawowa to dotychczas musiałam Młodą zachęcać a teraz spojrzawszy na mnie ze swoim uśmieszkiem czy może poszła się bawić a ja się nawet z miejsca nie ruszyłam, i to dość daleko ale później swoim zwyczajem wróciła i orbitowała w mojej okolicy a jak się przyznałam, że mam jogurt na podwieczorek no to był odwrót i na krzesło w hallu coby zjeść

Chłopiec z wieku Krysi dopiero pod koniec został niejako wypchnięty do zabawy a był z siostrą na oko ze 4 lata.
No i jak zwykle teksty calineczkowo - skrzatowo - krasnoludkowe.

Jako, że się trochę pluchowato zrobiło w porównaniu z porankiem więc sanki jakoś niekoniecznie, to przeszłyśmy się kawałek po Starówce - eskapada bez wózka - w wersji Młoda albo orbituje swobnie - rączka nie - albo na rękach ale jeśli nie chce to się wyrywwa - musi być wtedy zmęczona. No i cieszę się, że troszkę się nakręciłam za miejscem do parkowania bo tam gdzie chciałam stanąć - nieinwazyjnie ale na zakazanie - jak wróciłyśmy laweta auta wywoziła....

W pokoju u Młodej dłuższą chwilę cisza - dałam książeczkę i zapalona lampka - wchodzę by zgasić i przykryć, Krysia leży oczywiście z mogach z poduszką na głowie i jak mnie usłyszała zdjęła ją i się chichra - wcale nie spała a sama powiedziała, że spać chce. A po powrocie z teatru zmiotła kilka ciasteczek, parę kromek chleba i wielką michę kaszy, chyba z 350 ml....
