Dziewczynki kochane, bardzo Wam dziekuje za wsparcie, a AVO za przekazywanie informacji i dobre slowo :* jak kiedys wroce do domu, opisze Wam dokladnie moje przeboje zdrowotno-szpitalne. W skrocie: mialam nadcisnienie, ktore sie szybko rozszalalo i nie dalo sie go zatrzymac, a od neonatologow juz po porodzie dowiedzialam sie przypadkiem, ze mialam ciezki stan przedrzucawkowy, z ktorego rozwinal sie zespol HELLP. z tego powodu moj synek nie urosl ani grama przez tydzien pobytu na patologii, a lekarze zwlekali z cesarka mimo ze mialam powazny atak watrobowy. Generalnie przypadkiem sie dowiedzialam, ze moglam wyciagnac kopyta, a z powodu HELLPa moj synek teraz nie trawi. Najwazniejszy jest dla mnie teraz Tomek, trzymajcie za niego kciuki, zeby uklad trawienny zaczal dobrze funkcjonowac. Ale nie wykluczam, ze cala sprawa bedzie miala dalszy ciag w.sadzie. Nasz synek mimo skonczonych 36 tyg. w momencie porodu byl duzo wczesniejszym wczesniakiem, obserwuja go kardiologicznie i boje sie, co jeszcze moze wyjsc

z uwagi na fakt, ze mialam ten HELLP trzymaja mnie ciagle w szpitalu, bo wyniki sa zle, a ja mam problemy z laktacja, bo swiruje juz w tym miejscu (teraz np. leze na sali z dwiema mamami i ich noworodkami - ich widok, placz, odwiedziny tatusiow - wyobrazcie sobie jak to swietnie wspolgra z dojeniem sobie cyckow). Mleko jest dla Tomka na wage zlota, a dzis w nocy zebralam zaledwie 3 ml
Staram sie trzymac jakos, ale i tak rycze po katach. Mam nadzieje, ze Wy szczesliwie donosicie Wasze kochane malenstwa, trzymam zacWas mocno kciuki!!