reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czerwiec 2013

Tak piszecie o glukozie..Pytałam wczoraj mojego gina kiedy i stwierdził,że do28tyg spokojnie można robić więc jeśli mam połówkowe 21 lutego to dopiero wtedy skierowanie mi da..To przyjdzie mi poczekać.Chyba wolałabym mieć to za sobą :sorry2:

Ariena nie zazdroszczę Ci sytuacji. Ja nie jestem w związku małżeńskim,dziecko bardzo chcieliśmy mieć i skoro się udało to mnie mój partner postawił przed faktem dokonanym "to była nasza decyzja ja was będę utrzymywał".W Nl ciężko było z pracą,więcej siedziałam w domu jak pracowałam,wróciłam do Pl jestem zarejestrowana w UP ale on mi pomaga..Zostawił kasę na lekarza,leki,swoje przyjemności.Dla mnie to było w jakiś sposób upokarzające,że on ma mi dawać pieniądze.Też myślałam o zatrudnieniu się gdzieś,opłacaniu ZUS'u.Ale bałam się,że ktoś przeze mnie może mieć problemy.I odpuściliśmy..Moja babcia w sumie do dziś twierdzi,że powinnam iść do pracy i do 7miesiaca co najmniej pracować.Nie rozumie,że już za późno i ZUS może się przyczepić..Cholernie ciężko nam na odległość ale chce zarobić na dom,Pączka..Na komfort życia. bo w Pl sami wiemy jak jest z zarobkami..Mam nadzieję,,że nagle mu się nic nie odwidzi bo póki co naprawdę nie ma żadnych problemów.Natomiast życzę Ci z całego serca żeby Twój Pan się "nawrócił" bo inaczej będzie naprawdę bardzo ciężko.. Faceci..:no: brak słów
 
reklama
Nayaa świetnie to ujęłaś, ja tak samo jak Ty na początku nie umiałam sobie poradzić z tym że mąż daje mi pieniądze, też było to dla mnie upokorzeniem. Dużo o tym rozmawialiśmy i jego to bardzo dziwiło i wręcz było mu przykro że ja mam takie wyrzuty sumienia po tym jak on daje mi pieniądze. Staram się tego pozbyć chociaż nie jest to łatwe ale wiem że teraz muszę być w domu i dbać o naszą kruszynkę żeby urodziła się zdrowa.
 
Witam się!

Dziś dłużej pospałyśmy :tak:. Wczoraj mieliśmy poważną rozmowę na temat przebudowy naszej stodoły...Było burzliwie. Mąż mi uświadamiał potrzebę oszczędzania na maksa, o której wiem doskonale. Problem w tym, że jego max, a mój max to dwie różne sprawy:sorry2:. No ale rozmowa zakończyła się czule-pod kołderką:-p.

Babeczki współczuję bardzo nieporozumien z facetami. My tez mielismy różne momenty, kryzysy nas nie ominęły:no: Myslę, że moge pospisac sie podtym, co napiała Matka Ewa- grunt to rozmowa!

Natisku- odezwij się!!!

Ewa- ja też idę po kawę:tak:. Mmmmmmm....jak ja się cieszę, że juz mnie nie mdli od tego cudownego napoju. W poprzedniej ciąży na zaparcia pomagało mi codzienne zjedzenie 2 suszonych morelek i garsci rodzynek z ranka.
 
Nayaa świetnie to ujęłaś, ja tak samo jak Ty na początku nie umiałam sobie poradzić z tym że mąż daje mi pieniądze, też było to dla mnie upokorzeniem. Dużo o tym rozmawialiśmy i jego to bardzo dziwiło i wręcz było mu przykro że ja mam takie wyrzuty sumienia po tym jak on daje mi pieniądze. Staram się tego pozbyć chociaż nie jest to łatwe ale wiem że teraz muszę być w domu i dbać o naszą kruszynkę żeby urodziła się zdrowa.
Też się bałam przejść na utrzymanie męża - dlatego wstrzymywałam się z przeprowadzką do niego nawet po ślubie. Nawet proponował wspólne konto w banku. Na szczęście znalazłam szybko pracę. Wiadomo, że życie może się różnie potoczyć i jeszcze może być ciężko. Ale trzeba będzie sobie trzeba poradzić, a "dumę" najwyżej schować w skarpetki.
Ale taki facet, który nie chce wspierać i jeszcze ciągnie kasę, mimo, że sam ma - to się w głowie nie chce zmieścić :no:
 
Ja też mówię Dzień Dobry! :-)

Z herbatką z miodem i cytryną... standardowo :-)

Dziś jakiś dziwny dzień się zaczął... zadzwoniła do mnie przyszła bratowa, że jest w ciąży!!! JUPI!!! Długo się starali o malucha, mój brat ma prawie 40 lat i kilka nieudanych bezdzietnych związków za sobą. Teraz ma świetną dziewczynę, ale im nie wychodziło. Cieszę się bardzo, że w końcu im się udało!! :-):-):-)
Pewnie teraz siedzą u mojej doktor...

No i drugą miałam wiadomość... złą... moich braci tata dziś umarł (bo my mamy innych ojców) :-(

Jaki ten świat jest dziwny... tu radość ogromna a zarazem smutek... nawet nie zdążyli się pochwalić nowiną :-:)-(
 
My jeszcze przed slubem ustalilismy priorytety- że chcemy miec dużą rodzinę, że chcemy dzieci wychować najlepej jak potrafimy i dać im to, co najlepsze dac można czyli czas. W naszym przekonaniu mama powinna byc z dziećmi w domu póki nie pójda do szkoły. Jestesmy przeciwnikami przedszkoli- to prawda, ze nigdzie się dziecko nie rozwija tak dobrze społecznie niż w przedszkolu właśnie, ale są rzeczy wazniejsze niż rozwój społeczny. Więc od razu wiedzieliśmy, ze ja pracowac będę do czasu pojawienie się pierwszego dziecka, a później to juz się okaże:-D Nadal mi z tym ciężo psychicznie. Czasem marze o powrocie do pracy, bywa tez cieżko finansowo gdy pracuje tylko D., ale zdania nie zmieniłam- chcę byc w domu i wychowywać córcie. Więc u nas z kasą sprawa jest jasna-on zarabia, ja zajmuje się domem, konto mamy wspolne, karte bankomatową trzymam ja:-D Nie wyobrażam sobie, żeby mi mąz wypominał pieniądze:no: Także współczuję.

Uprzedzając głosy protestu na temat przedszkoli, pragnę podkreślić, że nikogo nie oceniam. To jest tylko i wyłącznie moje zdanie, proszę sie nie czuć urażonymi:-D:-D:-D

Marcelinowa- ściskam!!
 
Dobrze że u natis to tylko kwestia internetu... mam nadzieję że szybko uda jej się połączyć.

marcelinoowa gratulację dla brata i bratowej :-)
Jednocześnie kondolencje z powodu śmierci taty Twoich braci... ech jedno życie się zaczyna inne się kończy...
 
Witam się i ja :)
Tosia w przedszkolu - dziś miała jakiś kryzys, i trochę miauczenia było że chce zostac w domku a póżniej płacz że jej na ręce nie wezmę a ją boli nóżka - ściema oczywiście, ale cóż, jak byłyśmy w przedszkolu to już było ok.
Mnie wczoraj wzięła ochota na cheesburgery własnej roboty :D Łukasz kupił tylko specjalne bułki :p Usmażyłam kotlety mielone, pomidorek, serek ogóreczek kiszony. majonez i ketchup. MMMM były pyszne, ale co z tego jak pod koniec drugiego wszystko poszłooooo do ścieków :/ Myślałam, że już mam to za sobą :/
Co do glukozy to z Tosią przeżyłam, nie było najgorzej, ale hmm z nią nie miałam żadnych dolegliwości, a teraz jak nie zjem to mi jest mega niedobrze i kręci mi się w głowie :/ ehhh przeżyje. Jak przed pierwszą ciążą miałam tak, że przy każdym pobieraniu krwi mdlałam albo słabłam (uraz z dzieciństwa - podczas pobytu w szpitalu złamała się igła w żyle jak robili mi jakieś badania), w ciąży z Tosią mi przeszło i mogli mnie kluć do woli :p teraz też jest ok, więc i z tą glukozą najgorzej nie będzie :p
Ariena - współczuję sytuacji z partnerem. Dziwię się tylko, że skoro ma już dziecko (chyba o tym wspominałaś), to powinien wiedzieć ile to wszystko kosztuje. Ja bym się też nieźle wkurzyła i nagadała, jeśli mój porównywałby jedną ciąże do drugiej, potrzeby jednej kobiety i drugiej, i co najważniejsze jedno dziecko do drugiego. Sorry że to napiszę, brutalnie to pewnie zabrzmi skoro zrobił dziecko to niech bierze za nie odpowiedzialność. Wierzę, że jest między Wami dobrze, ale z Twoich wypowiedzi widać że Cię mimo wszystko to męczy i boli. Nie powiem bo między mną a Luką też jest różnie. Ja jestem furiatka i się drę, stroje fochy, a on jest opanowany i spokojny. Mnie irytuje że czasem chcę się z nim pokłócić :p żeby wszystko wyjaśnić a on milczy. Mnie to do szału doprowadza. Ale nie narzekamy na siebie, on jest bardzo odpowiedzialny, duuużo w domu robi. Czasem aż mi głupio jak przychodzi weekend ja się ruszyć nie mogę a on całe mieszkanie sprząta, zdąży obiad ugotować i z Tosią na spacer wyjść :p A co do kasy :p ja to się śmieję, że on mi kasę wydziela :p Tzn ja całą swoją wypłatę przelewam na jego konto, bo to on się zajmuje rachunkami, robi zakupy większe itp. Mi taki układ pasuje :) Nie raz się ze mnie śmieje jak np po wyjściu z zakupów ja dziękuję że mogłam sobie coś kupić, on patrzy na mnie jak na idiotkę i mówi " ale to przecież też Twoje pieniądze, nie dziękuj !" życzę aby i u Was się to wszystko unormowało.
A i napomknę jeszcze o jednej rzeczy :) ostatnio przewijał się i tu i na zakupowym temat pieluch wielorazowych :p My z Luką się nad nimi zastanawialiśmy, ale nigdzie ich znaleźć nie mogliśmy żeby obejrzeć, bo w ciemno nie kupimy. Chyba Ty Dzika wspomniałaś o babce właśnie z Krakowa, która się tym zajmuje :p Jak się okazało, jej pracownia jest koło naszego przedszkola :p do tego to mama chłopca z którym Tosia chodziła w zeszłym roku do grupy, i co jeszcze więcej :D dziś ją spotkałam hihi mamy się umówić jakoś żebym wpadła do jej pracowni to mi wszystko wyjaśni co i jak i w ogóle :p

Marcelinowa - po pierwsze gratulacje a po drugie współczuję :( Mi mama zawsze mówiła, że jak ktoś się rodzi, to kto inny robi mu miejsce na ziemi :( Niestety i nas w rodzinie się to sprawdzało ...

I przepraszam za taki monolog ;)

aaaa i jeszcze zapomniałam :D Pochwalę się Tosią :D wczoraj wieczorem z własnej nieprzymuszonej woli powiedziała, że chce spać w swoim łóżeczku :D i faktycznie, Luka jej pościelił a ona zasnęła i przespała caluteńką noc, a my wreszcie mogliśmy się wyciągnąć :D Rano tylko Luka o 6 przyniósł mi ją żebyśmy mogły się poprzytulać hihi :D
 
Ostatnia edycja:
reklama
No niestety takie jest życie...
On długo chorował. Miał raka, więc każdy był świadomy najgorszego.

Ale strasznie się cieszę, że im sie udało! Aby donosiła ciążę, bo pierwszą (z innym facetem) poroniła. Ma podwójną macicę (czy coś takiego), więc i ciąża pewnie zagrożona będzie...
 
Do góry