reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czerwiec 2013

reklama
No wlasnie tak sie zastanawiam, miala byc herbatka, a tu ziola. Jutro poczytam wiecej na necie, bo od tych tabletek z zelazem mozna oszalej na kibelku :(
 
dzieki laski. Ja jestem choleryczka, i w koncu zrobie porzadek z tym moim mezem. Tylko mi zalezy zeby on chcial mi pomoc a nie tak jak to teraz wyglada- pujdzie i zrobi ale za chwile i z przeklenstwem pod nosem.

Widze o karmieniu mowa. Ja mam dziwne parcie na karmienie tym razem :szok: Z Adasiem sie nie udalo, mial ta bakterie w moczu i nie mial sily. Staralam sie ale sama bylam zalamana 2tyg pobytem w szpitalu, do tego nerwy masakryyyyczne i pod koniec pobytu sie poddalam. Bylam wyglodzona jedzeniem szpitalnym a to byly swieta Bozego Narodzenia i jedyne o czy myslalam juz wtedy to syto sie najesc. Wiec powiedzialam ze odpuszczam, Adam i tak jadl z butli w szpitalu a przed kazda butelka probowalam mu wciskac piers. Tyle ze on nie mial sily sie do piersi dostawic wiec przy wypisie juz i tak pokarmu nie mialam.
 
Mloda w koncu spi!
mam trojki miało być matka Ewa ale tak to się pisze z dzieciem na szyi :-D

U mnie z karmieniem w obydwóch ciążach było inaczej i zawsze poszło dobrze i bezbolesnie. Chyba po prostu mleczarnia jestem:))). Macka dostałam do karmienia na 3 dobę bo lezał w inkubatorze a Mile od razu. SSaki te moje dziei były. Laktator używałam sporadycznie, jak chciałam ściągnąc mleko w razie wyjścia do lekarza czy na jakieś zakupy. Mleka miałam tyle ile trzeba i jedynie standardowy nawał mi lekko dokuczył. Przystawiać do piersi nauczyła mnie połozna , która przyniosła Macka na 1 karmieie.Była cudowna i pewnie dzięki jej radom nie mialam bolących sutków i zapalenia gruczołów.:-)
Fioletowa kciuki zaciskam.
Dziewczyny a czy są mamy, które mają pewne CC. Ciekawa jestem jak to u was czy data bedzie planowana czy czekacie n bóle?
hahaha a wiecie ze ja mam na imie Ewa;)-cześć co jest na fb wie ale czasem czytam matka ewa i jakoś na moje imie tez moge zareagować;) choć obecnie na mnie ewa mówią rodzice dzadkowie,ciocie i 2 koleżanki dla całej reszty jestem Fusia;)(nie lubie swojego imienia drugie też mi nie bardzo odpowiada wiec jest Fusia albo Fusiek:-D)


Ja zawsze lezałam w 2 osobowej sali więc tłumów nie było, teraz też tu są 1 lub 2. Odwiedzać mozna cały czas.
ja przy Róży w 2 osobowej 1 dzień z dzewczynką 16letnią potem ją wypisali ale w ten ostatni dzeń była u niej klasa:szok::no::no:20osób w tym chłopcy a ja usiąćć nie umiałam -beznadziejnie mnie poszyli ledwo żyłam z zmeczenia i głodu( bo dzeń wcześniej mdłości i brak apetytu na porodówke przyjechałam nocą ale skórcze przeszły rozkręciły sie po10 rano urodziłam 12.30 ale obiadu nie dostałam do meza dzwoniłam to najpierw powiedziałam kup mi bułke i jogurt a potem ze urodziłam:-D ale kit )więc ani wyjsć ani usiaść tak zeby mi się w piersi nie gapili anie jak sobie poradzić a chłopcy na beszczelnego w cycki sie gapili :szok:
anisiaj ponoć pokrzywa doprowadza do skurczy...
tak:tak: może tak jak napar z liści malin żółtko jajka ma duućo białka-przyda sie jako budulec dla dzidziusia i żelaza sok z buraków sobie kup i pij jeden dziennie na wzrost żelaza ,watróbka-szczególnie drobiowa ma zelazo-ale też dużo wit A więc nie przesadzic,mięsko wołowe. a i jak masz mało zelaza odstaw cherbaty wogóle -nie dosyć ze wtpłukują zelazo to utrudniają jego wchłanianie:-D ale polecam sok z buraków(niesmaczne to)jajka wątróbki()nie za dużo imięsko wołowe i serio z tą cherbatą a jeśli nie wogóle to na godzine przed i po spożyciu potraw bobatych w zelazo nie pić cherbaty ani czarnej ani zielonej najlepiej wode :-D
 
Witam porannie ;-)

Ale mi dziś rano Młoda ciśnienie podniosła :wściekła/y: Nie dość, że obudziła się o 4.30 i zamiast się czymś zająć jak nie chciała spać to mnie obudziła i gadki zaczęła sobie urządzać, jak na nią warknęłam, że chce jeszcze posapać do 6.00 to zaczęła jęczeć :wściekła/y: Wogóle od samego rana cyrk i złości, aż w końcu tak się na nią wydarłam, ze potem miałam wyrzuty sumienia, że za ostro :-( Ale ona to czasem tak potrafi odpowiedzieć i odpyskować, że w pięty idzie :baffled: Ogólnie jest bardzo wrażliwym dzieckiem i ma swoje paranoje np. problemy z zasypianiem i spaniem, co wieczór musi być rytuał, bo inaczej nie zaśnie,w związku z tym byliśmy u psychiatry już ale pani powiedziała, że to najnormalniejsze dziecko pod słońcem i odesłała na krótką teapię do psychologa, do którego ja dziś właśnie idę i będę musiała o wszystkim opowiadać, a Młoda dopiero sama na koleją wizytę. Masakra mówię Wam z tymi dziećmi :-) Musiałam się wyżalić :blink:

Jem właśnie śniadanko - płatki z mlekiem ;-)
 
Dzień dobry.

Wczoraj cały dzień na chodzie. Nie było kiedy cały dzień zajrzeć. Wieczorem weszłam i zaczęłam czytać i czytać i czytać.... Było późno, więc Aro kazał już na leżąco w łóżku (sam zaparzony w mecz). Efekt - zasnęłam na klawiaturze :baffled:
Dobrze, że zapisało się, co chciałam napisać (przynajmniej częściowo).

BARDZO dziękuję za życzenia. Kingusia - cały dzień myślałam o Tobie i ciągle powtarzałam "muszę wejść na bb i się do niej odezwać" - no i tak wyszło, jak wyszło. Przepraszam, ale już pisze pw.

Morena z tymi kajdankami niezły pomysł. Ale może przydałby się notesik na mandaty za zbyt szybkie poruszanie się? A z tym poceniem w kroku – to nie mam uczucia. Ja po prostu mam mokre brzeżki majtek (boczki). I to właśnie od potu (bo co by mogło być innego to wyłapują wkładki). Masakra.

Natis – trzymaj się. Kurcze, kiedy w końcu Ci odpuszczą te szyjkowe akcje? Ciekawe czy po urodzeniu Lenka będzie po mamie grzeczna i będzie leżał, czy zacznie nadrabiać za te miesiące…

Kari – współczuję i podziwiam Cię. Ja bym tak nie wytrzymała. W ruch już by poszły talerze sztućce, patelnie, o rękach nogach czy zębach i łzach nie wspominając…

U nas myślałam, że po sobocie będzie mała przerwa ze ślubami (pokolenie wolnych się kończy) i zaczną się narodziny (już 4 dzieci ma być, a to dopiero styczeń). Tymczasem wczoraj się już dowiedziałam, że we wrześniu wesele mojej siostrzenicy! Chciałabym pojechać, ale raczej się nie uda. Mikołaj będzie mały, ok. 700 km drogi (z pod granicy z Rosją pod granicę ze Słowacją) i pewnie Aro żadnego wolnego nie dostanie. Ech, żałuję…

Paulunia – nie jesteś sama – ja cała w strachu z tym szpitalem. Na oddziałach nie byłam, ale jak się wchodzi to mam wrażenie, że jest z początku XX wieku. Myślę nad szpitalną szkołą rodzenia, to może trochę strachu ze mnie zejdzie.

Do ślubu coraz bliżej, a ja zaczynam coraz mniej kontaktować. Mikołaj jest BARDZO wyrozumiał dla mamy. Trochę mi się sączy z nosa, ale nie wiem, czy to przeziębienie (którego usilnie dopatruje się Aro - ma okazję na mnie powrzeszczeć), czy efekt wczorajszego spotkania z psem (mam jakąś chyba niezdiagnozowaną alergię na sierść). Właściwie już z nosa nic nie leci i nie czuję, żeby był pełen, ale czasem nosem pociągnę (i się zaczyna uciążliwa nadopiekuńczość troskliwego męża). Masakra. Dzień się zaczyna, a on mnie już doprowadza do szału. Chyba chce, żebym znowu mu znikła na kilka godzin...
 
Witam sie z kawusią:tak:

Piszecie o karmieniu to i ja opowiem swoją historię:-D

Moja Zosia urodziła się malutka- wążła tylko 2150g, w dodatku miała silną zółtaczkę, więc była słabiutka i non stop spała. Przez pierwszą dobę to w zasadzie w ogóle jeść jej się nie chciało. Ssała pierś, ale po minucie zasypiała:sorry: Położne mnie wkurzały, bo twierdziły, ze pokarmu nie mam i trzeba jej butlę dać. Jedna nawet uparła się, żeby eksperyment przeprowadzić i zobaczyć czy zje z butli- no i zjadła-smok miał takie dziursko, że mleko samo płynęło:baffled:. Ja się jednak nie zgodziłam na dokarmianie (bardzo chciałam karmic piersią), połozne przyglądały mi się jak wariatce, a ja Zośkę rozbierałam do gołego, żeby się rozbudziła i na golasa ją karmiłam:-D (to był lipiec). Tym oto sposobem w drugiej dobie zaczeła jako tako jeść, a w trzeciej miałam taki nawał, że ssac nie musiała, bo wystarczyło, że rozpięłam stanik, a mleczko samo tryskało:-D Karmiłam ją do ponad roku i karmiłabym dłużej, ale byłam już w kolejnej ciąży.

Za to Marysia urodziła się spora- 3350g. Od razu po porodzie sie przyssała i juz puścic nei chciała:-D To był anioł, nie dziecko. Ona mi w szpitalu nawet nie zapłakała. Najadła się, spała, po obudzeniu rozglądała się swoimi granatowymi oczętami. Taką rozglądającą się zostawiałam, szłam pod prysznic, a jak wracałam, ona dalej się rozglądała:tak::-D. Innym babkom dzieci płakały, a u nas spokój i harmonia:rofl2:
Marysię karmiłam ponad rok, a potem sma zrezygnowała z cyca.
Problemów właściwie zero, przy nawale radziłam sobie laktatorem, brodawki pękały z poczatku, ale szybko się wygoiło i unormowało.
Najbardziej mnie w karmieniu wkurzało jak wchodziłam do ciepłego pomieszczenia- np w zimie z dworu do kościoła i czułam wypływ mleka. Tez mogłabym za fontannę robić:-D:-D:-D. Pod prysznicem, po zdjęciu biustonosza zawsze opryskałam kafelki:-D

O, pszczoły wstały i znów jak u ulu:sorry2: Narzekam czasem, ale tak na serio, to uwielbiam to:-D

Miłego dnia kobitki!
 
Co do karmienia, to ja też mam same złe wspomnienia ze szpitala. Jędrek umiał złapać tylko jedną pierś, którą strasznie mi zmaltretował i było mu ciągle za mało, więc się darł. Pielęgniarki na siłę mi go dostawiały do prawej a on sie tylko wykrecał i krzyczał. Namęczyły i mnie i jego... w nocy z 2 na 3 dobę postanowiłam, że nie karmię piersią, tylko sztucznie, bo nie chcę maltretować dziecka. Po za dużym spadku wagi , wreszcie dostał butlę w tej nocy.
Na szczęście rano 3-ciej i ostatniej doby spotkałam na oddziale położną ze szkoły rodzenia i powiedziałam, jaki mam problem. w 3 minuty mi dostawiła małego :szok:. Okazało się, że Jędrek nie umiał pić z głową przekrzywioną w drugą stronę, więc jedna pierś normalnie, a druga spod pachy i było super, pił jak szalony. KArmiłam tak 2 tygodnie, a potem już normalnie. Ogólnie karmiłam 8 miesięcy, a potem jakoś on sam się odstawił ;) Ja w pracy cały dzień, więc tylko mógł pociumkać wieczorem i w nocy na spokojnie, a to mu juz nie odpowiadało ;)

Ps. tez rodziłam w lutym, ale dobrze wspominam ten okres na poród. W szpitalu były restrykcyjne godziny odwiedzin i tylko 2 osoby mogły być u jednej kobietki. Leżałam w pokoju 3 osobowym i pamiętam, że było tylko koszmarnie gorąco.
 
reklama
U mnie w szpitalu odwiedzający wcale nie mogli przebywać w salach(za wyjątkiem babek po cc-one leząły w salach 1-osobowych). Jest u nas taki pokoik i tam odbywały sie odwiedziny- godziny były dowolne).
 
Do góry