aneczka81
Fanka BB :)
No tak... wsparcie, a ingerowanie - cieńka granica... i niestety obawiam się, że moi rodzice nie umieliby się powstrzymać przed ingerencją...
W sumie Reniu - nie powiem, że zazdroszczę sytuacji, która Ciebie spotkała, Raczej bardzo współczuję... Ja wiem, że wspaniałą podporą są wspaniali rodzice i wspaniali dziadkowie... tylko niestety... nie zawsze tacy się przytrafią.
Oj, czasami potrafią krwi człowiekowi napsuć - zwłaszcza jak taka babcia coś sobie ubzdura, coś nie zrozumie, coś przekręci - ja mam z rodziną męża na pieńku właśnie przez babcię, która jest w sumie dobrą kobietą, ale... tak kiedyś przekręciła to, co jej ktoś powiedział, ech, że szkoda gadać. Potem wszyscy wyskoczyli do mnie z pretensjami, przy okazji wywlekając brudy od początku mojej znajomości z Tomkiem... a jak się okazało, że ja jestem Bogu ducha winna i winnego w sumie nie ma, bo to było głupie nieporozumienie między babcią, a naszym wspólnym znajomym... nikt mnie nie przeprosił... i smród został, niestety.
Teraz niestety nie umiem odbudować tamtych relacji jakie kiedyś miałam z nimi wszystkimi. Jestem miła, ale już im nie ufam.
A jeśli chodzi o dzieci to staram się wychowywać je bezstresowo - tzn. JA SIĘ NIE STRESUJĘ (nie mylić tego z niestresowaniem dzieci).
Uważam, że ze spokojem bardzo dużo można z dziećmi zrobić, a krzykiem, biciem i awanturami tylko uczą się jak nie powinno się problemów rozwiązywać.
Do tego dzieci musza znać reguły i zasady panujące w domu, które są niezmienne (no, czasami, od święta dajemy się ugiąć, ale one wiedzą, że to wielkie święto!).
U mnie NIE znaczy NIE, a nie "JAK POJĘCZYSZ JESZCZE CHWILĘ TO ZMIĘKNĘ"
I w sumie nie powiem - daję sobie radę z dwoma grzecznymi dziewczynkami
A dlaczego są grzeczne? Bo mają jasne reguły.
Tak, tak... zobaczymy co będzie jak podrosną, ale ja jestem dobrej myśli
Miłego długiego łikendu
U nas też długi, bo wolny poniedziałek
W sumie Reniu - nie powiem, że zazdroszczę sytuacji, która Ciebie spotkała, Raczej bardzo współczuję... Ja wiem, że wspaniałą podporą są wspaniali rodzice i wspaniali dziadkowie... tylko niestety... nie zawsze tacy się przytrafią.
Oj, czasami potrafią krwi człowiekowi napsuć - zwłaszcza jak taka babcia coś sobie ubzdura, coś nie zrozumie, coś przekręci - ja mam z rodziną męża na pieńku właśnie przez babcię, która jest w sumie dobrą kobietą, ale... tak kiedyś przekręciła to, co jej ktoś powiedział, ech, że szkoda gadać. Potem wszyscy wyskoczyli do mnie z pretensjami, przy okazji wywlekając brudy od początku mojej znajomości z Tomkiem... a jak się okazało, że ja jestem Bogu ducha winna i winnego w sumie nie ma, bo to było głupie nieporozumienie między babcią, a naszym wspólnym znajomym... nikt mnie nie przeprosił... i smród został, niestety.
Teraz niestety nie umiem odbudować tamtych relacji jakie kiedyś miałam z nimi wszystkimi. Jestem miła, ale już im nie ufam.
A jeśli chodzi o dzieci to staram się wychowywać je bezstresowo - tzn. JA SIĘ NIE STRESUJĘ (nie mylić tego z niestresowaniem dzieci).
Uważam, że ze spokojem bardzo dużo można z dziećmi zrobić, a krzykiem, biciem i awanturami tylko uczą się jak nie powinno się problemów rozwiązywać.
Do tego dzieci musza znać reguły i zasady panujące w domu, które są niezmienne (no, czasami, od święta dajemy się ugiąć, ale one wiedzą, że to wielkie święto!).
U mnie NIE znaczy NIE, a nie "JAK POJĘCZYSZ JESZCZE CHWILĘ TO ZMIĘKNĘ"
I w sumie nie powiem - daję sobie radę z dwoma grzecznymi dziewczynkami
A dlaczego są grzeczne? Bo mają jasne reguły.
Tak, tak... zobaczymy co będzie jak podrosną, ale ja jestem dobrej myśli
Miłego długiego łikendu