Wiecie co, to nie tylko od tego zalezy ale w ogole jak sie dziecko rozwija- KatinJ synek ma wielkosc prawie wczesniaka,mimo, ze donoszony- u nas dziecko donoszone powinno miec minimum 49 cm dlugosci, a jej ma 48 cm.
A wrzesniowki, ktore rodzily w 36 tygodniu po dwu dniach domu byly wypuszczane.
Tylko, ze KatinJ miala zatrucie ciazowe, wiec nie wszystko bylo do konca ok. Kasia tez miala problemy z wielowodziem (chyba ze osoby pomylilam ???)
Poza tym dochodza bledy w wyznaczeniu terminu- dlatego tylko 5 % dzieci rodzi sie w terminie.
Ale oczywiscie ja nie chce nic na sile wywolywac. Po prostu nie widze sensu teraz zmuszania sie do lezenia i nic nie robienia, bo tak naprawde to w ten sposob tylko oslabiam moj organizm- miesnie ktore nie pracuja zanikaja. I jak potem rodzic? A jakby sie teraz zaczal porod, to juz wielkiego ryzyka nie ma.
Zreszta ja sobie mysle, ze malutka urodzi sie jak juz bedzie gotowa, jakos to czuje. Wczesniej jak cos robilam, to mi sie brzuszek spinal. A teraz nic a nic. Moze nawet przenosze ?
