reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

danio i danonki

aha, a jezeli chodzi wit D to ja podaje dziecku tran, podaje jedna lyzeczke do kaszki na sniadanie wiec nawet nie wie co je....

poza tym kupilam taki tran ktory wogole nie ma rybiego zapachu, za to ladnie pachnie cytrynka

smaku tez nie ma wogole
 
reklama
cześć dziewczynki, mam pytanie od kiedy można podawać serki np.danio??? mój mały zaczął właśnie 7 m-c i tak się zastanawiam czy mu nie zafundować takiego, tym bardziej, że idą mu ząbki i stracił apetyt i całymi dniami nie je praktycznie nic, oprócz soczków, więc może na to by się skusił.
jak dziecko nie chce jesc,to przeszlabym sie do pediatry zapytala o jakies witaminy czy cos na apetyt,bo przeciez nie bedzie karmila tylko danonkami dziecka,dziecko musi miec zroznicowana diete
 
no wlasnie naturalny jogurt jest najlepszy..a doatkowo jak latwo samemu go zrobic. jest wtedy jeszcze lepszy bo bez dodatków.
ESTERA ma racje, a mi sie zapomnialo, że cukier i wapń to związek kompletnie bez sensu. Więc o co tyle krzyku, że takie zdrowe skoro cukru jest tam na pewno zbyt dużo niż nasze bobasy potrzebują. A wiadomo im pzniej będą miały styczność ze "złą" żywnościa, tym dla nich lepiej. Ja mojego chronie od cukru jak mogę. A wmawiali mi przeróżne rzeczy..że zupka mu nie smakuje to trzeba dosłodzić, że deserki za mało słodkie, że chrupeczki, herbatniczki....no przepraszam, ćzy dzieckonie zaśnie albo będzie się gorej rozwijać?? Nie rozumiem dlaczego na każdym kroku wciska się cukier kilogramami a potem tylko narzekają... także ja podtrzymuję moją wcześniejszą wypowiedz, że to wcale bajka nie jest
 
Zastanawia mnie skąd ten pęd to danonków, actimeli, danio...
Gdzieś wyczytałam( nie pamiętam gdzie, ale na upartego znajdę), że w jednym danio jest pół szklanki cukru, danonek pewnie niewiele odbiega.
Że będzie dziecko miało nadwagę, trudno...
Że zęby się psują...trudno
Że z tym wapniem to wielka ściema...bywa,
Ale na litość boską, obciążenia nerek, cukrzycy się ludzie nie boją?
Wielka jest moc reklamy, to wiem...ale na tyle by zagłuszyć zdrowy rozsądek?
Jasne, że są dzieci które to jedzą i nic im nie jest. Być może nic im nie jest i nie będzie, a być może konsekwencje wyjdą w późniejszych latach. Ale jeśli wiem, że potencjalnie dany produkt może( nie musi) zaszkodzić mojemu dziecku to go omijam szerokim łukiem.
I jeszcze pokutuje jedyny słuszny obraz szczęśliwego dziecka- kluseczki tłuściutkiej umazanej na całym pysio czekoladą. Bo jak dziecko nie je słodyczy, lub je ich niewiele to na pewno jest nieszczęśliwe i wyrośnie na frustrata.
Nigdy nie sądziłam, że to powiem ale bycie matką dziecka alergicznego ma swoje zalety.Otóż zmusza mnie do nieustannego czytania etykiet ... i jak czasem poczytam etykietke MEGA ZDROWEGO, REKLAMOWANEGO produkty to włos się jeży.
Was tylko zachęcam do jednego: czytajcie etykiety!!!
Nie bazujcie na opinii cioci, koleżanki, tylko wyróbcie swoją własną. Jeśli uznacie że etykieta nie budzi Waszych zastrzeżeń to już jest Wasz wybór, ale Wasz a nie reklamodawcy, którego jedynym pragnieniem nie jest zdrowie Waszego dziecka ale zysk.
 
I jeszcze pokutuje jedyny słuszny obraz szczęśliwego dziecka- kluseczki tłuściutkiej umazanej na całym pysio czekoladą. Bo jak dziecko nie je słodyczy, lub je ich niewiele to na pewno jest nieszczęśliwe i wyrośnie na frustrata.
Nigdy nie sądziłam, że to powiem ale bycie matką dziecka alergicznego ma swoje zalety.Otóż zmusza mnie do nieustannego czytania etykiet ... i jak czasem poczytam etykietke MEGA ZDROWEGO, REKLAMOWANEGO produkty to włos się jeży.
Was tylko zachęcam do jednego: czytajcie etykiety!!!
Nie bazujcie na opinii cioci, koleżanki, tylko wyróbcie swoją własną. Jeśli uznacie że etykieta nie budzi Waszych zastrzeżeń to już jest Wasz wybór, ale Wasz a nie reklamodawcy, którego jedynym pragnieniem nie jest zdrowie Waszego dziecka ale zysk.

zgadzam sie z tym w 1000% ;-)
jestem mama alergika - Jasiek nie moze niczego w czym siedzi mleko, kakao czy gluten - efekt? 90% slodyczy dostepnych na rynku eliminujemy z jadlospisu... Jasiek nie je czekolady, ciasteczek, danonkow itp. - oczywiscie spora czesc rodziny uwaza ze krzywdze dziecko i okradam go z dziecinstwa nie pozwalajac mu na jedzenie czekolady....
ale Jasiek nie jedzac czekolady i innych slodyczy ma 4 lata i zaledwie 2 zabki "mozna juz zaczac leczyc" a synek kolezanki ma 2 lata i juz od pol roku jezdza do dentysty...
dla mnie bilans zyskow i strat jest jasny ;-)

a co do danonkow i innych serkow.... nasze mamy obywaly sie bez tego - same nam robily serki - teraz tez mozna kupic twarog, jogurt naturalny (niestety taki calkiem zdrowy to on nie jest ale duzo lepszy niz chocby ten z dodatkami smakowymi) czy smietanke i zrobic twarozek wlasnej roboty...
jako mama alergika nauczylam sie dawac dziecku produkty i potrawy jak najmniej przetworzone i chyba wyjdzie nam to na zdrowie ;-)
 
Moje dziecko nie jest alergikiem-był ale pzrerosla.Ale slodyczy praktycznie nie dostaje..tzn herbatnik biszkopt.Za to kocha owoce w kazdej postaci, susozne surowe.Jakos nie ejst neiszczesliwy i nie rozwija sie gorzej od innych.
Daninka w życiu nie jadl.Danio zjadł kiedyś u kogos dostał ale po 2 lyzeczkach juz nie chial jesc.

Nie rozumiem po co dawac cos co nie ejst zdrowe skoro mozna to zastapic czyms zdrowszym.Oczywiscie takie osoby maja argumenty ze nic nie jest dzisiaj zdrowe, ale sa rzeczy zdrowsze i mniej zdrowe.

Moj akolezanka tez wiecznie zapycha dzieco slodyczami , przynosi mojemu malemu i z pretensja do mnie ze dziecku radosc zabieram bo slodyczy nie-jkaby akurat od tego radosc zycia byla uzalezniona.Efekt jest taki z ejej dziecko ma 3 lata i wazy 18 kg, nie hcce jesc nic innego.Bo jak byla mla to jak nie zje obiadu to moze choiaz ciateczko i oczyiscie dentysta i leczenie zebow z wielkim wiskim.

Nasze dziei dorosna i nam podziekuja za odpowiednie odzywianie ich w dziecinstwie, bo unikna wielu problemow.
 
Mleko krowie i jego przetwory powinno sie podawac dziecku dopiero po ukonczeniu 3 roku zycia :tak: no i ja tak zamierzam robic, chyba ze lekarz mi podsunie taka mysl wczesniej ;-)
 
Zgadzam się z wami dziewczyny i się zastanawiam co to za ludzie wyrosną z tych dzisiejszych dzieciaków...Bo jakkolwiek by nie dbać o zdrowe odzywianie i tak nie ma za wielkiego wyboru. Czytać etykiety - tak, ale mi się włos na głowie jeży jak czytam etykiety żywności dla dzieci, co Danio czy inne takie badziewia. Kaszka waniliowa po 4 miesiącu zawiera wanilinę, kaszki owocowe mają też jakieś aromaty, wszystko słodzone...
Smak dziecka to jest czysta kartka, dzieci nie mają zakodowane, że dobre jest to co słodkie albo słone. Ponadto niemowlę ma więcej kubków smakowych i bardziej czułych i to co dla nas jest jałowe, dla dziecka ma intensywny smak. To, że coś dziecku nie smakuje, nie oznacza, że trzeba slodzić albo solić, przecież my też nie lubimy wszystkich potraw świata. Pewnie to wszystko wiecie, piszę, bo mnie samą to boli, że właściwie nie ma pola manewru.

Sama wiem co robić. A potem jest otyłość i próchnica. Co to będzie z naszymi dziećmi? Tak naprawdę nie dorosło jeszcze żadne pokolenie, ktore od początku było żywione tą niby żywnością dla dzieci.

Do autorki: mam podobny problem, bo mój synek jadł ładnie wszystko łyżeczką, a teraz odmawia. Ma 6 miesięcy, podejrzewam zęby. Moim zdaniem nic się dziecku nie stanie jeśli będzie trochę na samym mleku, moje dziecię co prawda jest młodsze. Młody chce tylko ssać. Więc ja daję mu kaszkę z butli, choć niby nie powinno się tego robić, ale przecież musi coś jeść. Ponadto próbuję po kilka łyżeczek innych posiłków mu przemycić, żeby chociaż trochę składników pokarmowych złapał. No i podaję wszystko w temperaturze pokojowej, ciepło dodatkowo podrażnia buzię. Dawaj też gęściejsze soki przecierowe z owoców i warzyw jeżeli chce pić. Ja się nie przejmuję tym, że dziecko powinno jeść z łyzki i tymczasowo daję bardziej płynne posiłki, a jak dolegliwości miną, wtedy wrócimy do łyżeczki.
 
Ostatnia edycja:
ja niestety popelnilam ten blad i co prawda od okolo 2-3 r z, ale dawalam danonki i danio starszej corze... Teraz naturalego jogortu z kawaleczkami owocow nie toleruje:baffled:. A w tych co je jest faktycznie straszna ilosc cukru, tylko po co ten cuker tam laduja to nie wiem, bo napewno nie w trosce o dzieci...... Co do czytania etykiet to naprawde mozna sie podlamac... Wszedzie pelno cukru, a jak nie cukier to aspartam - trucizna duzo gorsza od cukru:wściekła/y:.... O mlodsza core bede teraz bardziej dbala i dawala przede wszystkim organiczny(bez konserwanow itp) naturalny jogurt z prawdziwymi owocami. Choc dostaje tez jogorty z np hippa i innych firm przeznaczone wlasnie dla maluszkow.


http://www.stopcodex.pl/
Sama wiem co robić. A potem jest otyłość i próchnica. Co to będzie z naszymi dziećmi? Tak naprawdę nie dorosło jeszcze żadne pokolenie, ktore od początku było żywione tą niby żywnością dla dzieci.
Dokladnie,cala ta chemia......Tez sie boje o te nasze dzieciaki:-(
Ps. polecam:http://www.stopcodex.pl/
 
Ostatnia edycja:
reklama
Cukier jest po to, żeby konsumentom bardziej smakowało. Nie oszukujmy się, owoce to też cukier, i też nie można z nimi przesadzać, ale przynajmniej jest go mniej i dodatkowo są inne cenne składniki. Wydaje mi się, że słodycz banana w zupełności wystarcza największemu łasuchowi i ja zwykle tak własnie przyrządzam kaszki - najzwyklejsze bezsmakowe i dodaję właśnie rózne owoce+banan dla słodkości:-)

A ta cała pseudo zdrowa żywność typu danonki i inne takie badziewie to się nadaje do kosza. Pół biedy, że truje się dorosłych, ale nabijanie kabzy na dzieciakach poprzez promowanie produktów niby pełnych witamin, wapnia i nie wiadomo czego jeszcze to już szczyt. Pozostaje tylko zdać się na własny rozum i nie dać się zwariować.
 
Do góry