reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Dieta Maluszków

No u nas qpa gości z chrzcin wygoniła :D:D:D:D siku...raczej nie...

Łoszszszsz...ajka tu wojna jedzeniowa była....Ja z lekarką ustaliłam, (a raczej ona tak zdecydowała) że małej będziemy wprowadzać coś (marchew, jakblko itp) dopiero po następnym szczepieniu czyli od teraz za ok 5 tyg. Czyli bedzie mała skończone 4miechy z kawałkiem...
 
reklama
Poza tym nie nazywałam nikogo wariatem.

To określenie nie dotyczyło ciebie tylko lekarza, nie chciałam nikogo urazić. Chociaż ty też trochę wariat jesteś:-p, ale tak pozytywnie.
Już za chwilę wszystkie maluchy będą miały rozszerzaną dietę i dyskusja się skończy (chociaż może dopiero wtedy na dobre się zacznie:dry:)
Już nie mogę się doczekać kiedy Zosia będzie jadła coś innego niż mleczko. mam nadzieję, że okaże się przeciwieństwem swojej siostry i będzie grzecznie siedzieć, otwierać buzię i szamać wszystko co mamusia poda, bo z Olą to miałam krzyż pański i drugi raz mogłabym zwariować
 
Moj dziec jest tylko na cycu,niedano podalam mu koperek i nawet troszke wypil;ale nie podaje mu go codziennie gdyz nie ma takiej potrzeby.Marchewke podam malemu jak skonczy 5 miesiecy i tyle :)
 
aniam...zazdroszczę Ci...jak ja bym chciala żeby Weronika chociaz marchewke zjadla... no i masz racje pewnie to nie przez owoce sloiczkowe tylko przez słodycze. Ja niestety przegrałam walkę. Od początku bylam za tym żeby córcia słodyczy nie dostawała, ale przegrałam z teściami (mieszkaliśmy wtedy w jednym domu). Moj T nie bardzo mnie wspierał, i córcia silą rzeczy słodycze dostawała. Na szczeście teraz jestem daleko (25km) i Borys już ze slodyczami się tak szybko nie zaprzyjaźni.no ja sie staram przemycac cos nie cos...heheheh

Co do tesciów...ja nie mialam sznas. Oni zawsze na stole maja slodkie. I jak mówilam ,że maja jej nie dawac, to najpierw ze no jak to dziecku slodyczy odmaiwam itd. A potem, że sama sobie ze stołu wzięla. Kiedys corcia przy mnie babcie (teściową) o slodkie poprosila, wiec jako,że byłam blisko teściowa jej odpowiedziała " wiesz Weronisiu, ja bym Ci dala, ale mamusia nie pozwala"....no żesz:wściekła/y:, to mi wtedy ciśnienie podniosła, no. W oczach dziecka matka wyszla na strszną jedze. Powiedziałam wtedy teściowej na osobności co myślę, ale i tak jej dawali i tak. Potem dolożyli sie też moi rodzice i skapitulowałam. Pierwsza wnuczka, więc wszyscy chcieli sie podlizac. Tak to jest mają dziwne podejscie,że slodycze dziecko uszczęśliwią , a zakazanie słodyczy sprawi,że dziecko bedzie nie szcześliwe...

Skąd ja to znam ;/. My póki co mieszkamy z moimi rodzicami i moja szanowna matka daje maluchowi oczywiście jak nie widze cukierki , czekoladę do pociamkania, chipsy bananowe, rodzynki do wylizania i nie wiem co jeszcze bo tylko do tego mi sie przyznała!!!!!!!!
Szlag mnie trafia jaśnisty. Ja swojego dziecka uczyć do cukru nie chciałam i rzecz jasna jestem wg mojej matki hipokrytką, bo sama jestem uzalezniona od slodyczy.
Ehh, aż się zdenerwowałam

Jeśli chodzi o dietę Adasia, już pomijając słodyczowe incydenty to:

bebiko 1 (po bebilonie mega ulewał, to co zjadł wypluwał buzią i nosem)
herbatki: koperek i rumianek bobovity i herbatka uspokajająca hipp
soczki: malinki własnej roboty
no i z okazji, że Adaś wszedł już jakiś czas temu w czwarty miesiąc kaszka mleczno ryżowa z malinkami (uwielbia ją bardzo) i wczoraj spróbowałam mu dać zupkę jarzynową bobovity ze słoiczka. Dostał kilka łyżeczek na początek :).
Dzisiaj może dostanie do spróbowania mus owocowy ze słoiczka

Ale tak szczerze,to mam juz w domu kaszke mleczno-bananowa(zalecaja ja podac po ukonczeniu 4msc,no i ja sama a uwielbiam od dziecinstwa hi hi).Porozmawiam,czy i kiedy bede mogla ja zapodac Vanessie.

Ba, ja mam podobna tylko, że nie banan tytlko malinka i też po czwartym miesiącu. Adaś jest z 13 marca i już od kilku dni ja podaję raz dziennie. Uwielbia ją. Mleko ciamka czasem nawet 15 min, a kaszka 3 minuty i po sprawie :tak:.

Aaaa i kupa. Zielona i mega śmierdząca ;/, ale to dlatego, że Adaś dwa razy na tydzień kupka.
 
Co do słodyczy (bo to często jest problem, jak nie babcia to prababcia, albo inna ciotka... hm... ciekawe, że mało który dziadek jest tak wyrywny) ja uważam, że to moje dzieci i ja decyduję co będą jadły. Teściowa nie kumała i było o to sporo awantur, aż w końcu spytałam jasno i wyraźnie, czy będzie dziecku fundować dentystę, bo to dość kosztowna impreza i się skończyło (pomijam występ 'lizakowy', ale o tym już pisałam).

Generalnie, jak Wam się nie podoba to moim zdaniem macie prawo do jasnej i wyraźnej wypowiedzi, że sobie nie życzycie. Ja osiągnęłam sukces- teściwa przyjeżdża do mnie z torbami owoców i warzywek :-D Nawet mój mąż był pod wrażeniem, bo jego mama to taki dość uparty egzemplarz :-p
 
a ja jeśli chodzi o słodycze, to nie wprowadzałam żadnych zakazów...wszystko u mnie leży "na wierzchu" cukierasy zawsze były na stole, nigdy niczego nie zabraniałam (no może poza lodami, które wyłącznie ograniczałam)...więc Laurka (bo Hanka to jeszcze nie) chyba przyjęła to jako normalność i wcale nie zwraca na te słodycze uwagi...jeść też ich nie je, chyba że ma ochotę, ale to rzadko..ma swoje ulubione pozycje: wszystkiego rodzaju kinderki, które kupuję od czasu do czasu i wtedy ma święto...jak nie kupuję to nie je :-)
ja wychodzę z założenia, że jeśli zakazujemy, to taki "zakazany owoc" lepiej smakuje, więc dzieci bardziej ciągnie do słodyczy...a że zbliżają się wakacje i wysyłamy nasze pociechy tu i tam, to tacy kusiciele jak słodycze/chipsy/coca cola są bardziej dostępne poza domem bez naszej wiedzy...

no ale może to też zależy od wieku maluchów...moje dziecię dużo starsze niż Wasze pociechy...
 
No Laurka to już prawie dorosła kobitka :-D

Ja lubię nasz dzień ciastka, sama sobie pojem :-p Ale nie mam złudzeń, że jak Kuba pójdzie w świat, to się zacznie szał :-D Zresztą w żłobku dostają np. wafelki i tu nie robię problemu- inni też jedzą, to niechże to moje dziecię nie robi za dziwadło ;-)Ale teściowa i moja babcia to najchętniej by go karmiły słodyczami zamiast śniadania, obiadu i kolacji :szok:
Do KFC czy innego Maca też go nie prowadzam, bo sama nie bywam, ale też wiem, że kiedyś tam trafi. Im później, tym lepiej ;-)

A! Zapomniałam dodać- u mnie nic słodkiego nie poleży na wierzchu, bo albo mąż, albo pies zjedzą to zanim ktokolwiek inny się zbliży.
 
No Laurka to już prawie dorosła kobitka :-D

Ja lubię nasz dzień ciastka, sama sobie pojem :-p Ale nie mam złudzeń, że jak Kuba pójdzie w świat, to się zacznie szał :-D Zresztą w żłobku dostają np. wafelki i tu nie robię problemu- inni też jedzą, to niechże to moje dziecię nie robi za dziwadło ;-)Ale teściowa i moja babcia to najchętniej by go karmiły słodyczami zamiast śniadania, obiadu i kolacji :szok:
Do KFC czy innego Maca też go nie prowadzam, bo sama nie bywam, ale też wiem, że kiedyś tam trafi. Im później, tym lepiej ;-)

A! Zapomniałam dodać- u mnie nic słodkiego nie poleży na wierzchu, bo albo mąż, albo pies zjedzą to zanim ktokolwiek inny się zbliży.

hahaha:-):-), to ja może sobie psa sprawię, przekonam się kto będzie szybszy Igor czy pies;-)

moja teściowa wybitnie niereformowalna w tym względzie, musiałabym całkowicie Igorowi kontakt z babcią ograniczyć, moja mama na szczęście trochę się mnie boi;-), ale jak nie widzę...
 
reklama
hahaha:-):-), to ja może sobie psa sprawię, przekonam się kto będzie szybszy Igor czy pies;-)

moja teściowa wybitnie niereformowalna w tym względzie, musiałabym całkowicie Igorowi kontakt z babcią ograniczyć, moja mama na szczęście trochę się mnie boi;-), ale jak nie widzę...


u mnie identycznie....
 
Do góry