Moja córcia poszła tu do szkoły w zeszłym roku mając 9 latek. Początki były trudne, bała się, nie znała języka,poza alfabetem i cyframi nie mówiła nic po angielsku.W domu pisałam jej kartki ze słowami po angielsku jak by chciała sie spytać np. czy moze wyjsc do taolety, napić sie itp. i w ten sposób zaczęła zapamiętywac podstawowe zdania które były jej potrzebne by zacząc jakos tam funkocjonować. Miała w klasie dwóch polaków którzy byli dłużej od niej ale jakos nie bardzo byli chętni do pomocy, w sumie moze i to na dobre jej wyszło bo musiała sama pracować i uczyć sie, i dzięki duzej wyrozumiałosci nauczycielek i jej determinacji by być lepszą od innych (taki ma charakterek :-)) bardzo szybko opanowała podstawy, a teraz gada lepiej od mamusi i ma taki fajny naturalny akcent, którego pewnie ja nigdy nie złapie;-) Teraz czekaja mnie kolejne pewnie nerwowe dni gdyz niedlugo posyłam synka do przedszkola, ma 3 latka, troszke pracujemy w domku tzn uczymy sie jak mówic chce pic, siusiu itp. W sumie synek duzo uczy sie od córki, no i z bajek w TV:-) no ale mimo to stres jest, jak sobie poradzi. Pamietam ze corka bardzo plakala idac do przedszkola w wieku 3 latek, boje sie powtórki, teraz jeszcze dochodzi język.. No zobaczymy, miejmy nadzieje ze bedzie dobrze, dzieci szybko sie uczą wiec jesteśmy dobrej myśli;-)