Jak ja nie cierpię polskiej tzw służby zdrowia..
Pierwszego dnia pobytu w CZD zderzenie z brutalna rzeczywistością. Rozmowa z lekarzem:
- No co ja mam pani powiedziec? Pani dziecko potrzebuje rehabilitacji, ale ja nie mogę mu nic więcej dać, bo wprowadzono ograniczenia, których dla takich dzieci nie powinno być.
Poza tym niczego nowego się nie dowiedziałam, wsio bz. Zmienne napięcie mięśniowe (spastyka w lezeniu na brzuchu, wiotkość przy siadzie i czworakowaniu). Aaa i pani dr powiedziała, że najnowsze wytyczne sa takie, że jak dziecko zaczyna chodzic do 3 r.ż. to nie ma rozpoznania MPDz, teraz wpisuje sie 'zaburzenia neurorozwojowe'.
Ogólnie jest cięzko. Jeszcze nigdy Franiu tak ciężko nie znosił wyjazdu. Naszym sprzymierzeńcem nie sa także "okoliczności przyrody" - za ścianą mamy płaczace dziecko a wokół...remont.. Wczoraj leciałam do robotników wiercących piętrno niżej dokładnie pod łóżeczkiem Frania ubłagac ich, by zrobili sobie godzinna przerwę. Ale to i tak o kant stołu rozbic - mały jest zmęczony, niewyspany, płaczliwy.. Dziś obudził sie 2 godz wczesniej (przez owo dziecko) i o 9 godz był już dętka. Gdy więc weszłam z nim na terapię (o 9 własnie), do babeczki, z którą jeszcze nigdy wcześniej Franiu nie miał kontaktu, to sie dowiedziałam, że:
1. Franek jest histerykiem
2. terrorystą
3. nie radze sobie z jego wychowaniem
4. no może cos on tam przeszedł, ale teraz jest już zdrowym dzieckiem
5. mam byc jak kapral w wojsku - dziecko nie może robic co chce ("Przestań płakać!!!! Już mnie od rana zdenerwowałeś!!!" - to pani "terapeutka").
Miałam ochotę miłej pani przygrzac w ten jej zacięty ryjek..
Tłumacze babie, że remont, wiercenia, małe dziecko za scianą, ta na to, ze jak kazda nieumiejąca zapanować nad dzieckiem matka tłumaczę niewłaściwe zachowanie dziecka, ze to prowadzi do rozpuszczenia, ze nie potrafię zaakceptować tej prawdy..itd
Wróciłam z małym do pokoju, położyłam go, zasnął od razu. I spi nadal.
A ja mam gule w gardle. Nie wiem czy z powodu naklejenia Franiowi łatki histeryka i terrorysty czy stwierdzenia, ze "coś tam przeszedł ale już jest zdrowy".
No to ja chyba u niego ciągle wynajduje jakies problemy, no tak na to wychodzi.