Siema laseczki
Przepraszam, ze sie nie odzywalam troszku, ale jakos tak te dni szybko uciekają i zanim sie obejrzeć to juz jest wieczór i znowu klasę sie spać...
W niedziele byliśmy z Mariczka na urodzinkach u tej Emilki, która pilnuje i było bardzo fajnie... MAri sie wyszalala z dzieczynami, do tego okazało sie, ze jedna babeczke z gości znam z zajęć z biblioteki, także miałam kompanke do rozmów...

całe urodzinki były na 36 piętrze takiego apartamentowca i widok był.... Cuuuuudowny!!!!
Aczkolwiek sam wjazd winda- dla mnie masakra....
A w poniedziałek o 8:20 zapukał do mych drzwi super nasz, ze za 10 minut przyjdzie do mnie facet i bedzie robił kafelki... I kubki i holu... Także musiałam wszystko poprzestawiac z kuchni lodówkę, kuchenkę, stolik itp to samo z szafy i naszej garderoby.... Masakra... Nie wiedziałam czy mam siebie ubierać, Marike czy robić jej śniadanie... I w końcu przy okazji pojechałam do mamy, tutaj nawet chodzić nie było można... Szczerze byłam wściekła.... Aczkolwiek dzisiaj jak juz mam wszystko wysprzatane wygląda tutaj o niebo lepiej....
Poza tym u nas ok chyba.... Jakos do przodu pomalutku...
Agaciu super , ze miejsca Ci sie zgraly

Zapomianjko a co Ty taka zabiegana? I jak tam z pracka? Jakies decyzje podjęte?
Myszko zdrowka:*