Heloł!!!! To ja!!!!
Hmmmm ...... i co teraz?
Nawet nie wiem jak zacząć .... Ależ się za Wami stęskniłam Ciotki Kochane
. I dzieciaczki tak już wyrosły
...
Strasznie Was ostatnio zaniedbałam, ale im dłużej nie pisałam, tym trudniej mi było się zebrać ... choć podczytuję Was czasami
.
Jednak dziś po dwóch porannych słodkich sms-kach postanowiłam się przełamać i do Was coś poklikać ...
U nas leci. Wiktor zdrowy, niesamowicie energiczny i ciekawy świata, a przy tym straszny niejadek! Już czasami nerwy tracę, jak widzę jak on je i ile tego jest w ciągu dnia. Chudy jak szkieletor, ale zdrowy ... tylko apetytu mu brakuje ...
Ja właśnie dziś wróciłam do pracy po 2-tygodniowym urlopie, który zleciał nie wiem kiedy. Wyskoczyliśmy tylko na parę dni nad zalew do Sielpi koło Kielc, żeby dziecko trochę oderwało się od tego blokowiska, a to niedaleko. W tym roku tylko na to mogliśmy sobie pozwolić, bo krucho z kasą jak nigdy, ale stwierdziłam, że musimy się wyrwać, żebyśmy też sami trochę psychicznie odpoczęli.
Ł jest cały czas w trakcie załatwiania etatu w armii, trwa to już prawie 3 miesiące. Teraz etat ma już pewny, ale ta biurokracja u nich jest po prostu przerażająca! Papiery z jednostki do jednostki przesyłają tu dwa miesiące!!! Tak im sie spieszy, a ten latał tam co drugi dzień, dzwonił i nadal "czekać"!! Niby w międzyczasie łapał się jakiś dorywczych zajęć, ale nic konkretnego nie trafił i tak więcej w domu przesiedział niż robił.
Czasem już mi ręce opadały, bo widziałam, że jego to strasznie dręczy, a tu nic i nic ... Mnie nerwy trzepały, bo nie cierpię tak nie wiedzieć co będzie jutro i na czym stoimy. Porąbane to życie
.
No ale tyle smęcenia, ważne że zdrowie dopisuje (odpukać ...) a kasa to zawsze gdzieś się znajdzie ...
Widzę, że u Was sporo sie wydarzyło odkąd mnie nie ma ...
No nic ... biorę się za czytanie ...
Na razie ... BUZIAKI


Hmmmm ...... i co teraz?
Nawet nie wiem jak zacząć .... Ależ się za Wami stęskniłam Ciotki Kochane
. I dzieciaczki tak już wyrosły
...Strasznie Was ostatnio zaniedbałam, ale im dłużej nie pisałam, tym trudniej mi było się zebrać ... choć podczytuję Was czasami
.Jednak dziś po dwóch porannych słodkich sms-kach postanowiłam się przełamać i do Was coś poklikać ...
U nas leci. Wiktor zdrowy, niesamowicie energiczny i ciekawy świata, a przy tym straszny niejadek! Już czasami nerwy tracę, jak widzę jak on je i ile tego jest w ciągu dnia. Chudy jak szkieletor, ale zdrowy ... tylko apetytu mu brakuje ...
Ja właśnie dziś wróciłam do pracy po 2-tygodniowym urlopie, który zleciał nie wiem kiedy. Wyskoczyliśmy tylko na parę dni nad zalew do Sielpi koło Kielc, żeby dziecko trochę oderwało się od tego blokowiska, a to niedaleko. W tym roku tylko na to mogliśmy sobie pozwolić, bo krucho z kasą jak nigdy, ale stwierdziłam, że musimy się wyrwać, żebyśmy też sami trochę psychicznie odpoczęli.
Ł jest cały czas w trakcie załatwiania etatu w armii, trwa to już prawie 3 miesiące. Teraz etat ma już pewny, ale ta biurokracja u nich jest po prostu przerażająca! Papiery z jednostki do jednostki przesyłają tu dwa miesiące!!! Tak im sie spieszy, a ten latał tam co drugi dzień, dzwonił i nadal "czekać"!! Niby w międzyczasie łapał się jakiś dorywczych zajęć, ale nic konkretnego nie trafił i tak więcej w domu przesiedział niż robił.
Czasem już mi ręce opadały, bo widziałam, że jego to strasznie dręczy, a tu nic i nic ... Mnie nerwy trzepały, bo nie cierpię tak nie wiedzieć co będzie jutro i na czym stoimy. Porąbane to życie
.No ale tyle smęcenia, ważne że zdrowie dopisuje (odpukać ...) a kasa to zawsze gdzieś się znajdzie ...
Widzę, że u Was sporo sie wydarzyło odkąd mnie nie ma ...
No nic ... biorę się za czytanie ...
Na razie ... BUZIAKI




