Witam mamuśki!
Mało się udzielałam w weekend, bo czułam się fatalnie, nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. Miałam momentami wrażenie, że mi dzidziuś wychodzi ;/ No i wrażenie nie było jednak mylne, dziś wizyta u gina. No i ginka zaniepokojona mocno, bo mowi, ze szyjki to wg niej juz praktycznie prawie nie mam. Jutro usg na gwałt mi umówiła, żeby potwierdzić jak jest źle ;/
Oprócz tego usłyszałam, że jak skończy się na konieczności leżenie to będzie najlepsza opcja. Karol chce już wyjść, no patrzcie co za grubasek uparciuszek!Teraz leżymy z mężem i próbujemy mu przetłumaczyć, że u mamy w brzuchu najlepiej i że ma zostać tam jeszcze troche.
Pocieszające jest to, że znikneła mi anemia (juhuu - picie soków z marchewki i buraka jednak pomaga!) i oprócz bakterii w moczu wyniki mam idealne i perfekcyjne.
No więc do jutra plackiem leżę i zabieram się do zamawiania wyprawki , w końcu nic praktycznie na obecną chwilę nie mamy;/ Aż strach pomyśleć co by było gdyby Lolek faktycznie zechciał wcześniej wyskoczyć.