Witam Was Kochane ja w pracy ale nudy, Internet w nowym tel znowu mi działa więc Was odwiedzam. Nocka ok, tylko jedna pobudka na mleczko i spał prawie do 6. O 6 trzeba było podnieść się z łóżka bo na rano do pracy, młoda do przedszkola. Kacperek bardzo się rozplakal bo też chciał z nami z domu wyjść. Biedny mój maluszek. Ja z rana, chyba na rozpoczęcie tygodnia dostałam o******* przez telefon od szefowej, Kaczyńskiego dość, ale zaciskania żeby i siedzę, najgorzej ze to nie z mojej winy. Do rzeczy. Jest jeszcze Nowa fryzjerka i się trochę szarogęsi, zapisuje sobie klientki jak sama chcę nim zostaną ustalone zmiany, tak też zrobiła w sobotę, że dziś na 8 wpisała sobie panią, ja miałam być na rano i nie dałam się wypchnąć z tej porannej zmiany i siła rzeczy klientek miałam zrobić ją. No a ja na ranna zmiane z reguły się spóźniam bo przedszkole od 8.30 i szefowa na spóźnienia mi pozwoliła. Ale co tam ja jadę i dzwoni do mnie za trzy ósma gdzie ja jestem bo o jest ma 8 klientka- ja jej mówię, że jadę to ta mnie opieprza, że wiedziałam że na 8 jest klientka i mogłam sobie wcześniej wyjechać, ja tłumaczę że przecież wie w jakiej jestem sytuacji i że nie mogłam wyjechać wcześniej a ta dalej swoje. Najlepsze, że ja myślałam, że nos tak zbulwersowana dzwoni bo klientka czeka ale nie dojechaliśmy 8.05 do salonu a Tam cisza nikogo niema, klientka przyszła 15 po. Mam ***** dosyć, jakąś paranoja, ale wiem że muszę zacisnąć żeby i pracować, najwyzje ponarzekać mogę w domu lub Wam. Ale tej nowej powiem dziś, że niech pierw sobie ustala jak ma przyjść bo ja przez kogoś pierniczki zbierać nie będę.
Sorki, że tak tylko o sobie, po południu Was nadrobić jak skończę na laptopa.