reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Jakie prawa ma biologiczny ojciec

Zuzamelka

Zaciekawiona BB
Dołączył(a)
26 Kwiecień 2012
Postów
32
Dzień dobry,
Piszę do Pani, gdyż borykam się z niemałym problemem i chciałabym się dowiedzieć jak powinnam postąpić, żeby nie narobić sobie większych kłopotów.
W ubiegłym roku zaszłam w ciążę. Po paru dniach od wiadomości o ciąży mój partner postanowił się ze mną rozstać. Przeżyłam piekło. Wylądowałam u psychiatry, na terapii i całą ciążę byłam pod opieką specjalisty. Mój partner nie interesował się dzieckiem ani mną. Do 14 tygodnia ciąży namawiał mnie do aborcji. Niestety nie zachowałam maili ani smsów z tego okresu. Musiałam zrezygnować z wynajmowanego mieszkania i przenieść się do rodziców. Mój status bardzo się pogorszył. Nie było mnie stać na nic, bo w związku z załamaniem nie mogłam pracować a nie miałam umowy o pracę tylko zlecenie, zatem nie miałam zasiłku. Były partner nie pomagał mi finansowo za bardzo. Faktycznie, dostałam od niego parę przelewów gdy się dopomniałam (pieniądze potrzebne na wyprawkę) ale w sumie było to może ok. 1500 zł.
Mną się nie interesował w ogóle, dzieckiem też nie. Wówczas pojawił się w moim życiu inny mężczyzna, który przeszedł ze mną przez ciążę, był przy porodzie i uznał dziecko przed USC. I nie była to adopcja tylko przysposobienie.
Biologiczny ojciec został poinformowany, że dziecko zostanie uznane przez innego mężczyznę. Nie miał nic przeciwko temu stwierdzając, że on nie musi dawać nazwiska.
Po porodzie zadzwonił do mnie i powiedział, że chce płacić alimenty dobrowolnie. Nie chciałam się na to zgodzić ale w rezultacie się zgodziłam, bo przekonał mnie, że nie powinnam się unosić honorem, bo to są pieniądze dla dziecka.
Niestety sprawy się pokomplikowały i mój obecny oartner wyjechał za granicę i teraz zostałam z dzieckiem sama. Biologiczny ojciec zaproponował w zwiążku z tym, że jego matka mogłaby się opiekować dzieckiem kiedyt ja będę pracować. Finanse niestety nie pozwalają mi na zatrudnienie niani, więc się zgodziłam. Niestety, przez mój brak asertywności sytuacja wygląda aktualnie tak, że babcia dziecka, która się nim opiekuje 3 razy w tygodniu zaczyna roszczyć sobie jakieś prawa do niego. M.in. zaanonsowała mi ostatnio, że zabierze je latem na 3 tyg na wakacje! dziecko, które jeszcze nie będzie chodziło! Ojciec biologiczny też próbuje się bardzo zbliżyć do dziecka i odwiedza je dwa razy w tyg, na co ja się zgodziłam, ale teraz zaczynam żałować, bo to wszystko za bardzo ingeruje w moje życie, które sobie jako tako poukładałam.
Moje pytanie do Pani jest następujące: w zwiazku z ww. sytuacją jakie prawa tak naprawdę ma ojciec biologiczny dziecka? Jakie prawa ma babka? Mówiąc szczerze nie wyobrażam sobie oddać jej dziecka na 3 tygodnie a ona tego chyba oczekuje. Czy jeśli mnie zostawił w ciąży i się nie interesował i pozwolił, by dziecko uznał ktoś inny to ma prawo teraz ingerować w nasze życie? Czy to, że płci alimenty jest wystarczające do tego żeby mu ułatwiać teraz kontakty z dzieckiem? I w końcu jakie miałby szanse na uzyskanie praw rodicielskich w tej sytaucji (gdyby raptownie zmienił zdanie a widzę, że zmienia powoli)? czy sąd zabrałby prawa ojcu dziecka, który je przyposobił, z ktrym planujemy ślub i chcemy od przyszłego roku się do niego przeprowadzić? bo według mnie to z nim twoezymy rodzinę. Czy moim obowiążkiem jest ułatwianie kontaktów biologocznemu ojcu? Czy gdybym się nie zgodziłą na takie kontakty to czy ograniczam jego "prawa" (ewentualne) i czy on może mnie pozwać skoro sam dokonał już wcześniej wyboru a ja zrobiłam wszystko, żeby stworzyć dziecku rodzinę? Jak powinnam się zachować, żeby sobie nie zaszkodzić w razie gdyby on dochodzil w przyszłości praw przed sądem? Czy stanowczo odrzucić te alimenty i opiekę babci?

Z góry dziękuję za poradę.
 
reklama
hej, z tego co wiem babka dziecka ma prawo odwiedzać wnuka ale absolutnie nie może go zabrać np. na te 3 tyg. do siebie jeśli pani się nie zgadza. Co do biologicznego ojca ma on do dziecka takie same prawa jak pani i może się z nim widywać. Co do pozostałych kwestii wolę się nie wypowiadać, proszę więc czekać na odpowiedź prawnika. Pozdrawiam.
 
W ubiegłym roku zaszłam w ciążę. Po paru dniach od wiadomości o ciąży mój partner postanowił się ze mną rozstać. Przeżyłam piekło. Wylądowałam u psychiatry, na terapii i całą ciążę byłam pod opieką specjalisty. Mój partner nie interesował się dzieckiem ani mną. Do 14 tygodnia ciąży namawiał mnie do aborcji. Niestety nie zachowałam maili ani smsów z tego okresu. Musiałam zrezygnować z wynajmowanego mieszkania i przenieść się do rodziców. Mój status bardzo się pogorszył. Nie było mnie stać na nic, bo w związku z załamaniem nie mogłam pracować a nie miałam umowy o pracę tylko zlecenie, zatem nie miałam zasiłku. Były partner nie pomagał mi finansowo za bardzo. Faktycznie, dostałam od niego parę przelewów gdy się dopomniałam (pieniądze potrzebne na wyprawkę) ale w sumie było to może ok. 1500 zł.
Mną się nie interesował w ogóle, dzieckiem też nie. Wówczas pojawił się w moim życiu inny mężczyzna, który przeszedł ze mną przez ciążę, był przy porodzie i uznał dziecko przed USC. I nie była to adopcja tylko przysposobienie.
Przysposobienie? Jest pani pewna?
Z postu wynika, ze było to po prostu uznanie dziecka.

Po porodzie zadzwonił do mnie i powiedział, że chce płacić alimenty dobrowolnie. Nie chciałam się na to zgodzić ale w rezultacie się zgodziłam, bo przekonał mnie, że nie powinnam się unosić honorem, bo to są pieniądze dla dziecka.
Jesli dobrze zrozumiałam to potwierdziła Pani w USC ojcostwo jednego Pana, a od drugiego na to samo dziecko przyjęla Pani aliementy? Choc słowo alimenty nie jest tutaj najfortunniejsze.

Niestety sprawy się pokomplikowały i mój obecny oartner wyjechał za granicę i teraz zostałam z dzieckiem sama. Biologiczny ojciec zaproponował w zwiążku z tym, że jego matka mogłaby się opiekować dzieckiem kiedyt ja będę pracować. Finanse niestety nie pozwalają mi na zatrudnienie niani, więc się zgodziłam. Niestety, przez mój brak asertywności sytuacja wygląda aktualnie tak, że babcia dziecka, która się nim opiekuje 3 razy w tygodniu zaczyna roszczyć sobie jakieś prawa do niego. M.in. zaanonsowała mi ostatnio, że zabierze je latem na 3 tyg na wakacje! dziecko, które jeszcze nie będzie chodziło! Ojciec biologiczny też próbuje się bardzo zbliżyć do dziecka i odwiedza je dwa razy w tyg, na co ja się zgodziłam, ale teraz zaczynam żałować, bo to wszystko za bardzo ingeruje w moje życie, które sobie jako tako poukładałam.
Moje pytanie do Pani jest następujące: w zwiazku z ww. sytuacją jakie prawa tak naprawdę ma ojciec biologiczny dziecka?
Do czasu, aż zostanie uznany ojcem nie ma praw, bo jest dla dziecka prawnie osobą obca. Tak samo jak matka tego Pana.

Mówiąc szczerze nie wyobrażam sobie oddać jej dziecka na 3 tygodnie a ona tego chyba oczekuje. Czy jeśli mnie zostawił w ciąży i się nie interesował i pozwolił, by dziecko uznał ktoś inny to ma prawo teraz ingerować w nasze życie?
Jesli ingerowaniem jest wg Pani prawo do współdecydowania o JEGO dziecku to jesli sąd uzna ojcostwo i nie odbierze/ograniczy ojcu praw to prawa ojca bedą takie jak prawa matki.
Jesli ingerowaniem jest domaganie się uznania ojcostwa (a wczesniej unieważnienia uznania) to tak, ma takie prawo.

Czy to, że płci alimenty jest wystarczające do tego żeby mu ułatwiać teraz kontakty z dzieckiem?
To, ze płaci aliemnty, a Pani je przyjmuje jest pośrednim dowodem jego ojcostwa. W każdym razie dla sądu to bardzo wazny argument. Niemniej do czasu ewentualnego rozstrzygniecia sadu pani były pratner jest dla dziecka osobą obca.

I w końcu jakie miałby szanse na uzyskanie praw rodicielskich w tej sytaucji (gdyby raptownie zmienił zdanie a widzę, że zmienia powoli)?
Moim zdaniem ustalenie ojcostwa to byłaby krótka formalnosć (DNA), a prawa rodzicielskie nie zostałyby odebrane, a pewnie nawet ograniczone. Ojciec bowiem łoży na dziecko, kontaktuje sie znim, interesuje się nim, zapewnia mu (poprzez swoją matkę) codzienną opiekę.

czy sąd zabrałby prawa ojcu dziecka, który je przyposobił, z ktrym planujemy ślub i chcemy od przyszłego roku się do niego przeprowadzić?
Sprawa jest skomplikowana, bo dziecko ojca już formalnie ma. Sprawa musiałaby się odbyć z udziałem prokuratora. Najpierw sąd unieważniłby uznanie, a potem ustalił ojcostwo. Sprawa mogłaby się skończyć dla Pani bardzo niekorzystnie, bo mając świadomość kto jest ojcem (dowodem moga być świadczenia pieniężne) poświadczyła pani nieprawdę przyjmując uznanie Pani obecnego partnera.

bo według mnie to z nim twoezymy rodzinę.
Co nie zmienia tego kto jest ojcem pani dziecka.

Czy moim obowiążkiem jest ułatwianie kontaktów biologocznemu ojcu?
Jak pisałam, Pani były partner nie jest ojcem w sensie prawnym i nie moze się jako osoba prawnie obca kontaktów z dzieckiem domagać.

zy gdybym się nie zgodziłą na takie kontakty to czy ograniczam jego "prawa" (ewentualne) i czy on może mnie pozwać skoro sam dokonał już wcześniej wyboru a ja zrobiłam wszystko, żeby stworzyć dziecku rodzinę?
Pani były partner ma tylko jedną opcję - drogę sadową.

Jak powinnam się zachować, żeby sobie nie zaszkodzić w razie gdyby on dochodzil w przyszłości praw przed sądem?
Z postu wynika, że Pani były partner i tym samym faktyczny (biologiczny) ojciec dziecka bez trudu mógłby, gdyby zechciał, ustalić przed sądem fakt, ze to on jest ojcem. Nie widze tez podstaw do odebrania mu praw. Niewykluczone, ze sąd nie nakazałby nawet badań DNA, bo Pani działania jednoznacznie świadczą o ojcostwie byłego partnera. Powinna też Pani mieć świadomosć, ze łatwo postawić Pani zarzut, ze Pani działania są niemoralne, jako że z jednej strony przyjmuje swiadczenia materialne i opiekę biologicznej rodziny (ojciec i babka), a z drugiej strony stara sie Pani uzyskac poradę jak można by pozbawić ich wszelkich praw do dziecka.

Czy stanowczo odrzucić te alimenty i opiekę babci?
na to już jest za późno. Wszak i jedno, i drugie juz Pani przyjęła.
 
Dzień dobry,

dziękuję Pani za wyczerpujące wyjaśnienia. Mam jeszcze tylko kilka pytań:


Doskonale rozumiem, że on jako biologiczny ojciec powinien mieć te same prawa co matka i zamierzam mu w miarę możliwości to umożiwić, ale... Czy to jak się zachował w stosunku do mnie i do dziecka nie ma dla sądu znaczenia? Czy w sytuacji gdyby on chciał dochodzić praw przed sądem, tj. uznać dziecko, to sądu nie obchodzi dlaczego do tej pory tego nie zrobił? rozstaliśmy się własnie dlatego, że zaszłam w ciążę. On nie chciał miec dzieci w ogóle. Powiedział mi, ze nie chce tego dziecka i tyle. A teraz jak dziecko się urodziło juz chyba podchodzi do tego inaczej, ale dopiero od miesiąca a dziecko ma juz 5. Nigdy nie utrudnialam mu kontaktow, nawet sama pierwsza zadzwonilam zeby przyjechał zobaczyc dziecko. Ale nie wyobrażam sobie, że mógłby tak po prostu wszystko zmienić a sąd nie widziałby gdzieś w tym wszystkim jego winy... Czy jego wcześniejsze zachowanie nic dla sądu nie znaczy?

Z tego co Pani pisze mógłby w każdej chwili unieważnić tamto uznanie dziecka. Rozumiem to, ale czy to, że on dobrowolnie się na to zgodził nie ma dla sądu znaczenia? Poinformowałam go o tym przecież. Pytałam się czy da dziecku nazwisko, bo ja tego chiałam. Ale on powiedział, że nie. W związku z tym wydawało mi się dobrym wyjściem uznanie dziecka przez obecnego partnera, gdyż nie chciałam, żeby dziecko miało w akcie - ojciec NN. I z mojej strony to nie było postawienie przed faktem dokonanym a informacja, że jeśli on nie chce uznać dziecka to chciałabym, żeby zrobił to obecny partner. I on się na to zgodził. Powiedział, że mogę robić co chcę. Więc czy takie zachowanie nie ma znaczenia dla sądu przy cofnięciu uznania przez obecnego partnera? I czemu ja mogę ponosić konsekwencje skoro chiałam po prostu, żeby dziecko miało ojca wpisanego w akt? To nie była zła wola z mojej strony. Przecież nie zrobiłam nic z premedytacją. Niejednokrotnie pytałam się byłego partnera czy przynajmniej uzna dziecko... Wcześniej twierdził, że się zgadza na uznanie przez obecnego partnera i że on nie musi nawet poznawać dziecka...

Czy to wszystko oznacza, że to w jaki sposób się zachowywał wcześniej w stosunku do dziecka jest dla sądu dopuszczalne i w żaden sposób nie rzutuje na jego decyzje? Rozumiem, że wiele może zmieniać fakt, że jednak zdecydował się pomagać.

Rozumiem, że można mi zarzucić niemoralne zachowanie, ale staram się zabezpieczyć to co zbudowałam mojemu dziecku. Nie chcę pozbawiać ojca dziecka ani jego matki praw, ale nie chcę też, żeby wszystko o co się wystarałam legło w gruzach, bo w przeciągu 3 tygodniu jemu się wszystko odwidziało... To przecież on podejmował te wszystkie decyzje... A teraz ja miałabym jeszcze ponosić jakieś negatywne konsekwencje. Póki co nie chcę się zgadzać na jakieś dwutygodniowe wyjazdy i nie chcę, żeby mnie do tego zmuszali, ale z tego co Pani pisze mają prawo mimo tego, że do tej pory nic ich to wszystko nie obchodziło. Bo jak się nie zgodzę, to mnie pozwą, dostaną to co chcą a ja będę musiała im wydać niespełna roczne maleństwo...
 
Doskonale rozumiem, że on jako biologiczny ojciec powinien mieć te same prawa co matka i zamierzam mu w miarę możliwości to umożiwić, ale... Czy to jak się zachował w stosunku do mnie i do dziecka nie ma dla sądu znaczenia?
Z tego co Pani pisze nie mozna mu nic zarzucić na linii dziecko-ojciec. Sam z własnej woli łozy na dziecko, jego matka sprawuje nad dzieckiem opiekę, dąży do kontaktów. Naganne jest opisane zachowanie w momencie gdy dowiedział się o ciaży, ale zachowanie po urodzeniu dziecka ma znaczenie kluczowe.

Czy w sytuacji gdyby on chciał dochodzić praw przed sądem, tj. uznać dziecko, to sądu nie obchodzi dlaczego do tej pory tego nie zrobił?
Zapewne sąd zada takie pytanie, ale z uwagi na to, że mężczyzna ten utrzymuje dziecko (współutrzymuje), opiekuje się nim i ma z nim kontakt jest wazniejsze.

rozstaliśmy się własnie dlatego, że zaszłam w ciążę. On nie chciał miec dzieci w ogóle. Powiedział mi, ze nie chce tego dziecka i tyle. A teraz jak dziecko się urodziło juz chyba podchodzi do tego inaczej, ale dopiero od miesiąca a dziecko ma juz 5.
W poprzednim poście napisała Pani, ze propozycja alimentów pojawiła się po porodzie a nie po kilku mieisiącach. To bardzo wazna informacja.

Nigdy nie utrudnialam mu kontaktow, nawet sama pierwsza zadzwonilam zeby przyjechał zobaczyc dziecko. Ale nie wyobrażam sobie, że mógłby tak po prostu wszystko zmienić a sąd nie widziałby gdzieś w tym wszystkim jego winy... Czy jego wcześniejsze zachowanie nic dla sądu nie znaczy?
Stwierdzenie ojcostwa to formalnosć, bo tutaj liczy się wynik badań DNA. Co do praw rodzicielskich, polskie prawo przewiduje konkretne możliwości ich odebrania. W mojej ocenie żadna z nich tutaj nie zachodzi.

Z tego co Pani pisze mógłby w każdej chwili unieważnić tamto uznanie dziecka. Rozumiem to, ale czy to, że on dobrowolnie się na to zgodził nie ma dla sądu znaczenia?
A jak pani to zamierza udowodnić. Bo na razie to niezbity dowód jest tylko na to,z e Pani obecny partner skłamał przed kierownikiem USC, ze to jego dziecko, a Pani poświadczyła nieprawdę. jak rozumiem ojca biologicznego przy tym nie było.

Pytałam się czy da dziecku nazwisko, bo ja tego chiałam. Ale on powiedział, że nie.
To wazny argument. Pytanie tylko jak to Pani udowodni.

W związku z tym wydawało mi się dobrym wyjściem uznanie dziecka przez obecnego partnera, gdyż nie chciałam, żeby dziecko miało w akcie - ojciec NN.
Tak juz się od dawna nie pisze.

I z mojej strony to nie było postawienie przed faktem dokonanym a informacja, że jeśli on nie chce uznać dziecka to chciałabym, żeby zrobił to obecny partner. I on się na to zgodził. Powiedział, że mogę robić co chcę. Więc czy takie zachowanie nie ma znaczenia dla sądu przy cofnięciu uznania przez obecnego partnera?
Nie ma znaczenia, bo uniewaznienie uznania i ustalenie ojcostwa to zagadnienie niż prawa ojca. Unieważnienie uznania i ustalenie ojcostwa to będzie szalenie prosta i krótka sprawa, bo tu decydują względy biologiczne (badania DNA). Potem może Pani starać się o odebranie ojcu dziecka praw, ale tutaj musza być solidne podstawy. Ograniczyć prawa znacznie łatwiej, bo w tym przypadku wystrarczy powołać sie na fakt rozłączenia rodzicow.

I czemu ja mogę ponosić konsekwencje skoro chiałam po prostu, żeby dziecko miało ojca wpisanego w akt?
Przyjęła Pani ojcostwo kogoś, co do kogo miała Pani pewnosć, ze ojcem nie jest.

To nie była zła wola z mojej strony.
Nie mówiłam nigdy o złej woli, ale o poświadczeniu nieprawdy. Można było sprawę załatwić zgodnie z prawem - adopcja.

Przecież nie zrobiłam nic z premedytacją.
Mam rozumieć, ze nie miała Pani zamiaru 9premedytacja) przyjąć uznania ojcostwa kogoś kto ojcem na pewno nie jest?

Niejednokrotnie pytałam się byłego partnera czy przynajmniej uzna dziecko... Wcześniej twierdził, że się zgadza na uznanie przez obecnego partnera i że on nie musi nawet poznawać dziecka...
Ale to niewiele zmienia.

Czy to wszystko oznacza, że to w jaki sposób się zachowywał wcześniej w stosunku do dziecka jest dla sądu dopuszczalne i w żaden sposób nie rzutuje na jego decyzje? Rozumiem, że wiele może zmieniać fakt, że jednak zdecydował się pomagać.
Ale jak się zachowywał? Z Pani postów nie wyłania się obraz patologicznych zachowan względem dziecka. Może czegoś Pani jeszcze nie dopisała i ja mam błędny obraz sytuacji? Prosze podać mi przykłady nagannych zachowań ojca wobec dziecka?

Rozumiem, że można mi zarzucić niemoralne zachowanie, ale staram się zabezpieczyć to co zbudowałam mojemu dziecku. Nie chcę pozbawiać ojca dziecka ani jego matki praw, ale nie chcę też, żeby wszystko o co się wystarałam legło w gruzach, bo w przeciągu 3 tygodniu jemu się wszystko odwidziało...
Rozumiem,z ę sytuacja w ktorej się Pani znalazła jest trudna, ale to nie usprawiedliwia takiego działania. Skoro Pani były partner nie chciał dziecka, mógł je uznać i złożyć wniosek o odebranie mu praw i sprawa rozwiazałaby się.

To przecież on podejmował te wszystkie decyzje...
W aktach sprawy będzie uznanie przez nowego partnera i pani przyjęcia uznania. Do tego pewnie potwierdzenia przelewów zwrotu kosztów wyprawki i środków na utrzymania dziecka. Do tego jakieś dowody świadczące o tym,z e matka byłego partnera zajmowała się swoim wnukiem. Widzi Pani jak to wyglada....

A teraz ja miałabym jeszcze ponosić jakieś negatywne konsekwencje. Póki co nie chcę się zgadzać na jakieś dwutygodniowe wyjazdy i nie chcę, żeby mnie do tego zmuszali, ale z tego co Pani pisze mają prawo mimo tego, że do tej pory nic ich to wszystko nie obchodziło.
Chyba niedokładnie Pani przeczytała moje odpowiedzi. Napisałam wyraźnie,z e do czasu ustalenie ojcostwa to są prawnie obcy ludzie i nie mają żadnych praw do dziecka.

Bo jak się nie zgodzę, to mnie pozwą, dostaną to co chcą a ja będę musiała im wydać niespełna roczne maleństwo...
A to gdzie napisałam? Napisałam jedynie, ze po stwierdzeniu przez sąd, ze ojciec jest ojcem prawa rodziców będą równe (jesli nie ograniczy ich sad). Będzie Pani mogła wtedy wnieść o ustalenie kontaktów ojca z dzieckiem. Sąd zdecyduje wtedy o takich kontaktach.
 
Z tego co Pani pisze nie mozna mu nic zarzucić na linii dziecko-ojciec. Sam z własnej woli łozy na dziecko, jego matka sprawuje nad dzieckiem opiekę, dąży do kontaktów. Naganne jest opisane zachowanie w momencie gdy dowiedział się o ciaży, ale zachowanie po urodzeniu dziecka ma znaczenie kluczowe.

To prawda, jego zachowanie w momencie gdy dowiedzieliśmy się o ciąży i w trakcie pozostawia wiele do życzenia, ale teraz zaczyna się starać na swój sposób.


A jak pani to zamierza udowodnić. Bo na razie to niezbity dowód jest tylko na to,z e Pani obecny partner skłamał przed kierownikiem USC, ze to jego dziecko, a Pani poświadczyła nieprawdę. jak rozumiem ojca biologicznego przy tym nie było.

Miałam maile od niego, w których pisaliśmy o tym. Ale niestety wykasowałam, więc nie mam żadnych dowodów. Ale mam historię z terapii, na którą zaczęłam uczęszczać w zwiążku z tym co się stało. Tam z pewnością jest opisana cała sytuacja, tylko nie wiem czy to byłby dobry dowód dla sądu.


Mam rozumieć, ze nie miała Pani zamiaru 9premedytacja) przyjąć uznania ojcostwa kogoś kto ojcem na pewno nie jest?

Nie, chodziło mi raczej o to, że nie chciałam biologicznemu ojcu odebrać dziecka i udawać, że to nie on jest ojcem. Ja przez całą ciążę się z nim kontaktowałam, prosiłam, żeby się zastanowił, żeby spróbował, ale on nie chciał. Ale teraz to chyba nie ma już większego znaczenia.



Ale jak się zachowywał? Z Pani postów nie wyłania się obraz patologicznych zachowan względem dziecka. Może czegoś Pani jeszcze nie dopisała i ja mam błędny obraz sytuacji? Prosze podać mi przykłady nagannych zachowań ojca wobec dziecka?

A czy to, że nakłaniał mnie do aborcji przez 3 mce jest patologicznym zachowaniem wobec dziecka?


Rozumiem,z ę sytuacja w ktorej się Pani znalazła jest trudna, ale to nie usprawiedliwia takiego działania. Skoro Pani były partner nie chciał dziecka, mógł je uznać i złożyć wniosek o odebranie mu praw i sprawa rozwiazałaby się.

Niestety, on nie chciał się stawić. Na dzień przed zapisaniem dziecka do urzędu rozmawiałam z nim, ale nie było rezultatów. Tego samego dnia nawet wysłałam mu smsa, że wychodzę do USC, ale nie zareagował... Chyba oboje źle postąpiliśmy w tej sytuacji. Ale jemu odpowiadało to, że ktoś przejmuje jego odpowiedzialność.



Chyba niedokładnie Pani przeczytała moje odpowiedzi. Napisałam wyraźnie,z e do czasu ustalenie ojcostwa to są prawnie obcy ludzie i nie mają żadnych praw do dziecka.

Tak, tak, rozumiem, ale ja mimo wszystko czuję się jakoś zobowiązana... Po prostu porozmawiam z babcią i przedstawię jej moje obawy...


A to gdzie napisałam? Napisałam jedynie, ze po stwierdzeniu przez sąd, ze ojciec jest ojcem prawa rodziców będą równe (jesli nie ograniczy ich sad). Będzie Pani mogła wtedy wnieść o ustalenie kontaktów ojca z dzieckiem. Sąd zdecyduje wtedy o takich kontaktach.[/QUOTE]

Wiem, że Pani tego nie napisała, to były tylko moje projekcje :)


Bardzo Pani dziękuję za poświęcenie uwagi mojej sprawie. Faktycznie nie wygląda to najlepiej. Aktualnie moje stosunki z byłym partnerem są poprawne i mam nadzieję, że załatwimy wszystkie sprawy ugodowo, bez ingerencji sądu.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Miałam maile od niego, w których pisaliśmy o tym. Ale niestety wykasowałam, więc nie mam żadnych dowodów. Ale mam historię z terapii, na którą zaczęłam uczęszczać w związku z tym co się stało. Tam z pewnością jest opisana cała sytuacja, tylko nie wiem czy to byłby dobry dowód dla sądu.
Sąd ma prawo dopuszczać i oceniać dowody. Dokumentacja z terapii bezsprzecznie jest dowodem, ale jest jedynie jednostronną relacją. Musi pani jednak pamietać,z e sąd rozpatruje konkretną sprawę i nie interesują sądu żadne inne wątki. W sprawie o ojcostwo sąd zarządzi zapewne badania. W sprawie o ew. ograniczenie lub odebranie praw zbada relację ojciec-dziecko i ewentualne zagrożenia jakie ojciec stanowi dla dziecka. W Pani przypadku sprawa jest prosta - sama Pani zostawia dziecko na dość długi czas, jak rozumiem, pod opieką "biologicznej rodziny" dziecka. Nie za bardzo sobie w tej sytuacji wyobrażam stawianie ojcu zarzutu stanowienia zagrożenia dla dziecka, ewentualnej jego demoralizacji itp.

A czy to, że nakłaniał mnie do aborcji przez 3 mce jest patologicznym zachowaniem wobec dziecka?
Oczywiscie nakłanianie do aborcji jest złe (jest nawet karalne). Niemniej w zestawieniu z akceptacją urodzonego dziecka (utrzymywanie go i opieka) nie jest to argument za odebraniem praw.

Niestety, on nie chciał się stawić.
To trzeba było ustalić ojcostwo sądownie.

Na dzień przed zapisaniem dziecka do urzędu rozmawiałam z nim, ale nie było rezultatów. Tego samego dnia nawet wysłałam mu smsa, że wychodzę do USC, ale nie zareagował... Chyba oboje źle postąpiliśmy w tej sytuacji. Ale jemu odpowiadało to, że ktoś przejmuje jego odpowiedzialność.
Rzeczywiście bardzo skomplikowała Pani swoją sytuację. I sytuację dziecka oczywiscie.

Tak, tak, rozumiem, ale ja mimo wszystko czuję się jakoś zobowiązana... Po prostu porozmawiam z babcią i przedstawię jej moje obawy...
To rozumiem, ale proszę nie myliś swojego nastawienia ze stanem prawnym, a tym samym nie przypisywac mi stwierdzeń, których nie jestem autorem.

Bardzo Pani dziękuję za poświęcenie uwagi mojej sprawie. Faktycznie nie wygląda to najlepiej. Aktualnie moje stosunki z byłym partnerem są poprawne i mam nadzieję, że załatwimy wszystkie sprawy ugodowo, bez ingerencji sądu.
Jesli pani były partner będzie chciał być uznany formalnie za ojca nie ma innej drogi jak tylko postepowanie przed sądem.
 
Do góry