Anetka75
Entuzjast(k)a
- Dołączył(a)
- 22 Marzec 2006
- Postów
- 362
Dzień doberek! Ale burza w nocy była
. Nieźle trzaskało. A ja siew końcu wyspałam. Teraz sobie kaweczke piję i zabieram się do zwykłych domowych obowiązków;-)
Kalina, wiedziałam, ze nie odpuścisz tych klasówek. Ale przynajmniej jakaś rozrywka z ich treści wynikła
Joasiah, koniecznie pokaż swoje prace, jestem baaardzo zainteresowana.
Shoomna - trzymajcie się ciepło. Jak już po chorobie, to zobaczysz, że Julitka odżyje, nabierze ciałka i wszystko będzie dobrze;-)
Żużaczku, nie wiem, co napisac, mi pewnie ręce by opadły... JAk to jest z tymi babciami? Chcą niby dobrze, a szkodzą...
Ja się troche boję, że moja mama będzie się wtrącała za dużo o opieki i wychowania mojego dziecka. Dziś powiedziałam jej, że przymierzamy sie do przywiezienia z garażu łóżeczka do domu, a ona, że może za wcześnie, że pod koniec października lepiej. Zmroziła mnie, powiedziałam,że jak się mała pośpieszy, to pod koniec października może juz byc na świecie, a łóżeczko trzeba umyc, skręcić i ustawic meble. A ona na to - to koło 15 przywieź. Rety! W końcu jej mówię, żeby mi nie dyktowała warunków, co i kiedy mam robić... Na szczęście jakoś załagodziłąm potem sytuację i się nie obraziła, ale co będzie potem? Mam nic jej nie mówić? Chcę by uczestniczyła w naszym życiu, ale jako obserwator, a nie wykonawca;-)

Kalina, wiedziałam, ze nie odpuścisz tych klasówek. Ale przynajmniej jakaś rozrywka z ich treści wynikła

Joasiah, koniecznie pokaż swoje prace, jestem baaardzo zainteresowana.
Shoomna - trzymajcie się ciepło. Jak już po chorobie, to zobaczysz, że Julitka odżyje, nabierze ciałka i wszystko będzie dobrze;-)
Żużaczku, nie wiem, co napisac, mi pewnie ręce by opadły... JAk to jest z tymi babciami? Chcą niby dobrze, a szkodzą...
Ja się troche boję, że moja mama będzie się wtrącała za dużo o opieki i wychowania mojego dziecka. Dziś powiedziałam jej, że przymierzamy sie do przywiezienia z garażu łóżeczka do domu, a ona, że może za wcześnie, że pod koniec października lepiej. Zmroziła mnie, powiedziałam,że jak się mała pośpieszy, to pod koniec października może juz byc na świecie, a łóżeczko trzeba umyc, skręcić i ustawic meble. A ona na to - to koło 15 przywieź. Rety! W końcu jej mówię, żeby mi nie dyktowała warunków, co i kiedy mam robić... Na szczęście jakoś załagodziłąm potem sytuację i się nie obraziła, ale co będzie potem? Mam nic jej nie mówić? Chcę by uczestniczyła w naszym życiu, ale jako obserwator, a nie wykonawca;-)