dziekuje nie smialo :-)
a wiec tak w skrocie moja historyjka
juz od trzech lat sie staralismy o dziecko z moim kochanym mezem i za kazdym razem lekarz mowil ze jest okey oczywiscie w Polsce ze trzeba czasu a ja niemam czasu

36lat
wiec po przyjezdzie do paryza szybko skierowalam kroki do polskiego lekarza ktory zaraz dal skierowanie na kompleksowe badania i wyszlo ze moj maz ma problem no i ja tez musze sie spieszyc bo rezerwa niezaduza
wiec szybka decyzja o in vitro wiec od wrzesnia tamtego roku marca szukalismy kliniki ktora by nas przyjela
tego roku w styczniu niby znalezlismy klinike i niby bylo wszystko okey bo wszystkie badania zostaly przeprowadzone prawidlowo
ale co do samej stymulacji i podejsciu do pacjenta to juz duzy minus zostalam potraktowana jak cialo eksperymentalne gdzie wyprudokowano tylko dwa pecherzyki co bardzo zawiadlo moja prowadzaca a potem sama punkcja i potem to koszmar do transferu niedoszlo bo...............tez moj problem bo niepowiedzialam ze chcemy isci

wiec zrobila klasyke ivf
a potem kazala czekac trzy miesiace i tyle nawet jak sie czuje itp

za dwa miesiace trafilam do drugiej kliniki z polecenia i tu to naprawde kazda osoba jest inwidualna pielegniarki usmiechniete i dodajace otuchy niemusialam sie o nic martwic to one dzwonily kiedy i co moim zadaniem to przyjsc bylo na badania sama punkcja to cos co bylo i minelo bez bolu
owszem pierwsze podejscie sie nie udalo zostalam dobrze zestymulowana 9pecherzykow 6pelnych i 5do trzeciego dnia sie dobrze dzielily a potem klapa nic ale doktor szybko za telefonowal i kazal za 5dni przyjechac i na drugi dzien bo dostalam okres podjelam od nowa stymulacje wyprudkowalam:-)10 z ktorych 8sie zaplodnilo a do transferu zostal 1 ktory teraz jest ze mna i po 12dniach beta wyszla 509

oby tak dalej

trzymam kciuki za was i warto wierzyc ja wierze ze ten jeden jedyny ale bedzie ze mna przez 9miesiecy a potem juz bedzie z nami w obieciach mamy i taty;-)