reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Weź udział w konkursie i wygraj laktator SmartSense i wyprawkę dla mamy 💖 Kliknij Do wygrania super nagrody, które ułatwią codzienne życie rodziców.

    Wygraj grę z serii Słonik Balonik dla maluszka 💖 Wchodź Zadanie jest proste. Działaj i wygrywaj

reklama

Kto po in vitro?

Ladygodiva Żadna z nas tutaj masochistką nie jest. Mamy jeden cel DZIECIĄTKO. Każda z nas zrobi dużo, a nawet bardzo dużo by dać sobie szanse by być matką. Zapewniam Cię ja bym się z tysiąc razy dała jeszcze pokroić, pokłuć, żeby utulić maleństwo a za masochistke się nie uważam. Dla mnie to nie jest ważne, że cierpiałam fizycznie, że ból był nie dozniesienia, ale jak widać niedogodności mi wynagrodziło moje dzieciątko. Gorszy jest ból psychiczny, ta nie moc, że robisz wszystko a nie wychodzi.A teraz mam nadzieję, że stanie się ten cud po raz kolejny... Doceniam to, że mogłam zostać matką a to co przeszłam czy jeszcze przejde się nie liczy. Boli, że patologia klepie dzieciaczki jedno za drugim. Dzięki tem pary które tych dzieci własnych mieć nie mogą też zostają rodzicami. Mojej kumpeli dzieciątko upodobniło się do nich samych i nikt kto nie wie nie powie, że ona go nie urodziła. A jednak... Spróbowała z in vitro, 2 razy lądowała na stole operacyjnym z tego tytułu, ale się doczekała. Jak nie tak to inaczej...
Miałam 2 laparoskopie, cięcie, punkcje, transfery co miesięczne wizyty u gina. Przeszłam kilku ginów. Słyszałam od drwin, kpin po zachęte do działania. Nie wiem ile mi sił straczy do walki. Za każdym razem po porażce myślę, że to koniec. Jednak znajduję siły na dalszą walkę. Widzę, że się opłacało bo dzięki temu mam córę
 
Ostatnia edycja:
reklama
Dla mnie nieplodnosc to jest choroba. Okropna i okrutna choroba. Invitro jest wyniszczajace psychicznie i fizycznie.

Jak dla mnie to jest koszmar. Mam z mojej walki dziecko i uwazam sie za wygrana. Co nie znaczy ze nie bede szczerze mowic ze nic gorszego i ciezkiego w zyciu mnie nie spotkalo niz ta walka o moje dziecko.

Teraz przechodze to jeszcze raz i nie wiem ile jeszcze bede musiala zniesc zeby spelnic swoje marzenie. Nie wiem czy kiedykolwiek mi sie jeszcze uda.

mam prawo nazywac invitro tak jak mi sie podoba, bo od kilku lat to moje zycie. I tyle.
 
Zgadzam się Ladygodiva możesz nazywać in vitro i swoją walkę jak chcesz. Twoja walka i Twoje decyzje. Zostały wynagrodzone i życzę Ci i każdej z Nas żeby ta walka się opłaciła i nie poszła na marne.
Niestety szarpie nas to wszystko pożądnie po zdrowiu fizycznym ale i psychicznym. To bez dwóch zdań...
Walczymy do ostatnich sił!!!!!!!!!!
 
Nic dodac, nic ujac.

oby wszystkim sie udalo.

ja ostatnio jakos w nic nie wierze i ogolnie wisi nade mna widmo 3 stymulacji i trzeciej hiperstymulacji... I do tego te cholerne weryfikacje i sprawdzanie tej bety w pierwszy mozliwy dzien jak juz cos moze wyjsc. A nawet jak wiedza, ze ńie wyjdIe. I ten stres, nadzieja, i te milion objawow, ktore sa idealnie pasujace do ciazy. A ciaza nie sa. Albo sa.

Ok, zmykam bo nie bede smecic tym, ktore bardziej optymistyczne sa....
 
Ja sie zgadzam z ladygodiva: ivf to koszmar. Owszem cel ivf jest najcudowniejszy na swiecie ale droga ivf jest koszmarna, wyniszczajaca i nikomu nie zycze. I niestety u mnie bylo to az 8 razy, 8 pelnych procedur ktore zawladnely zyciem a raczej wylaczyly mnie z zycia. Tak, mam dzieki nim 2 synow ale czym to przyplacilam to tylko ja wiem....
 
Kiedyś mój znajomy powiedzial mi ze mu się świat zawalił bo chciał córkę a okazało się ze będzie syn :-( ja w tym momencie poczułam jakby ktoś przysłali mi w twarz! Powiedziałam mu ze co ja mam powiedziec mam cztery aniolki w niebie!
 
Ja pomimo tego, że cały ten proces in vitro jest jaki jest, każdy to wie, to cieszę się, że jest coś takiego na tą naszą wredną niepłodność jak in vitro, bo być może moje marzenie w końcu się spełni...

Olusia - czekam na info...
 
reklama
Do góry