Tola32
czekamy na ten cud jedyny
- Dołączył(a)
- 3 Kwiecień 2014
- Postów
- 956
Ladygodiva Żadna z nas tutaj masochistką nie jest. Mamy jeden cel DZIECIĄTKO. Każda z nas zrobi dużo, a nawet bardzo dużo by dać sobie szanse by być matką. Zapewniam Cię ja bym się z tysiąc razy dała jeszcze pokroić, pokłuć, żeby utulić maleństwo a za masochistke się nie uważam. Dla mnie to nie jest ważne, że cierpiałam fizycznie, że ból był nie dozniesienia, ale jak widać niedogodności mi wynagrodziło moje dzieciątko. Gorszy jest ból psychiczny, ta nie moc, że robisz wszystko a nie wychodzi.A teraz mam nadzieję, że stanie się ten cud po raz kolejny... Doceniam to, że mogłam zostać matką a to co przeszłam czy jeszcze przejde się nie liczy. Boli, że patologia klepie dzieciaczki jedno za drugim. Dzięki tem pary które tych dzieci własnych mieć nie mogą też zostają rodzicami. Mojej kumpeli dzieciątko upodobniło się do nich samych i nikt kto nie wie nie powie, że ona go nie urodziła. A jednak... Spróbowała z in vitro, 2 razy lądowała na stole operacyjnym z tego tytułu, ale się doczekała. Jak nie tak to inaczej...
Miałam 2 laparoskopie, cięcie, punkcje, transfery co miesięczne wizyty u gina. Przeszłam kilku ginów. Słyszałam od drwin, kpin po zachęte do działania. Nie wiem ile mi sił straczy do walki. Za każdym razem po porażce myślę, że to koniec. Jednak znajduję siły na dalszą walkę. Widzę, że się opłacało bo dzięki temu mam córę
Miałam 2 laparoskopie, cięcie, punkcje, transfery co miesięczne wizyty u gina. Przeszłam kilku ginów. Słyszałam od drwin, kpin po zachęte do działania. Nie wiem ile mi sił straczy do walki. Za każdym razem po porażce myślę, że to koniec. Jednak znajduję siły na dalszą walkę. Widzę, że się opłacało bo dzięki temu mam córę
Ostatnia edycja: