Dziękuje kochana, ze pytasz. Jak ja sie czuje? Właściwie nijak. Fizycznie ciagle czekam na poronienie, ale z powodu zajebiscie wysokiego progesteronu to szybko nie nastąpi... Wiec ciagle trzymam rękę na brzuchu wiedząc ze tam jest moje dziecko... Tyle ze jego duszyczka jest juz gdzies indziej. Psychicznie sukcesem nazwałabym to ze juz nie wyje a tylko czasem łzy mi płyną. I na widok kobiet w ciąży i matek z wózkami nie płacze. Cieżko jest. Najgorsze chyba jest to czekanie na to, co nieuniknione... 
Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom