reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Weź udział w konkursie i wygraj laktator SmartSense i wyprawkę dla mamy 💖 Kliknij Do wygrania super nagrody, które ułatwią codzienne życie rodziców.

    Wygraj grę z serii Słonik Balonik dla maluszka 💖 Wchodź Zadanie jest proste. Działaj i wygrywaj

reklama

Lipiec 2008

Ja raczej nie zdecydowałabym się na psa, mając maleństwo w domu. Pozostał mi uraz z dzieciństwa - jak miałam 4 lata pogryzł mnie własny pies, któremu wcześnie mogłam robić wszystko. Wystarczyło, że zobaczył mnie w takiej lekko włochatej czapce i skoczył na mnie. Do dzisiaj mam bliznę na twarzy, na szczęście nie jest aż taka duża, ma gdześ 3-4 cm.
 
reklama
Co do zwierzaczków to też uważam, jak Sylcia, może Liwus poczekajcie. Inaczej jak się wychowuje dziecko od urodzenia z psiakiem. Pies zna już was, później poznaje dziecko. A teraz różnie może być.Jeśli już to szczeniaczek, on już od początku będzie narażony na różne szturchańce i szarpańce i wyjdzie z założenia, ze tak ma być i to nie jest ból, a relaksacyjny masaż:-p
ja też uwielbiam zwierzaki, w moim rodzinnym domu był zawsze piesek rasy myśliwskiej (którego ojciec całe życie "tresował" zaciekle;-)) w koncu był to pies typowo kanapowy:-p
Mi się też marzy kootek......uwielbiam koty!! Ale mój M nie cierpi ich i już parę razy namawiałam ale słyszałam kategoryczne nie:-(

Co do zwrotów pierścionków, to ja w ogóle chyba szczęścia nie będę miala (tudzież odwrotnie niebotyczne szczęście) bom zgubiła pierścionek zaręczynowy i to jeszcze przed ślubem:baffled:
 
Czasami było tak, że szłam spać do drugiego pokoju ale oczywiście nie spałam tylko czekałam aż on przyjdzie przepraszać, a tu zaraz słyszę spokojne pochrapywanie:wściekła/y::no: więc wstawałam i z krzykiem go budziłam i awanturowałam sie że jak on może spać w takiej sytuacji:zawstydzona/y::-p
Pabla ja jestem taka sama:-D:-D:-D:-D:-D

Post a widzisz - wszystko jest oki toki!! Proszę nam tu się wiecej nie zamartwiać:tak:
 
Aleście popisały przez wieczór:szok: no ale Wam normalnie dzieci chodzą spać, to możecie...:-p

Post, strasznie się cieszę, że z fasolką wszystko ok! A zaraz wejdziecie w drugi trymestr i już wogóle będzie luz blues:-)

Kate, podziwiam upór i konsekwencję! Mąż jak widzę mięknie w tempie błyskawicznym:-p Ja niestety też nie miałabym się gdzie wyprowadzić, bo mama zaraz by powiedziała "a nie mówiłam" (bez względu na powód:-p), a poza tym mieszkamy w moim mieszkaniu i durno trochę się z własnego mieszkania wynosić:-D

Liwus, ja też uważam, że zwierze tak, ale malutkie, żeby się od początku razem z Adasiem chowało. Ze schroniska chwalebnie jest wziąć, ale tam są zwierzęta po przejściach i nikt Ci nie zagwarantuje, że takie zwierzę np. nie ma traumy na dzieci.

U nas relacja z kotem fantastyczna, aczkolwiek pół roku trwało zanim kot zaakceptował dziecko, a ono zauważyło kota. Ale teraz kot sam do niej przychodzi i się łasi, albo układa tak, żeby mogła go pogłaskać, choć wie, że to głaskanie to się zwykle łączy z wyrywaniem włosów małą zaciśniętą garstką:tak: No a Flora wita kota tak promiennym uśmiechem, jakiego nigdy nie miała na mój widok:-p

aaaaa...zaczytałam się w Internecie, dopiero teraz głowę podniosłam, patrzę za okno a tam masakra:-( Deszcz ze śniegiem ostro zacina, wicher sie zerwał........chyba nici z kina dzisiaj, bo my piechotką chodzimy, a w taką pogodę to nie dopełzniemy:baffled: No nic, byle do wiosny:-)
 
Ostatnia edycja:
Hej, hej!
Izabelka, masz rację - maluchy i szczeniak to masakra! Pamiętam jak Luka była malutka - po prostu diabeł tasmański, taka była niedobra i zywiołowa;-)A teraz? W mieszkaniu misiek, na zewnątrz diabeł tasmański, nadal;-)
 
Podobno labradory tak mają :-p że do dwóch lat to takie głupki są :-D

Ja miałam kiedyś owczarka niemieckiego długowłosego... ale powiem wam, że trafił mi się element wyjątkowy... bo dwa lata minęły a ona jak głupia była na początku tak była nadal :-D np. w tramwaju to na kolanka musiała (pies 50 kg) i chciałybyście widzieć miny pasażerów... bo jej sie coś pokiełbasiło w tym małym móżdżku i myślała, że jest małym pieskiem :-p

Mi się też marzy kootek......uwielbiam koty!! Ale mój M nie cierpi ich i już parę razy namawiałam ale słyszałam kategoryczne nie:-(

No to dokładnie tak jak u mnie... jeszcze za panienki miałam kota Norweskiego leśnego byka 10 kg Borys to był kiciuś... do dzisiaj wspominam go milutko... no ae cóż... teraz uczą sie na nim studenci w olsztynie... :(

A jeszcze co do męża to mąż niby kateorycznie nie ale takiego kota jak w reklamie Shebe`y to by chciał :-p
 
Ostatnia edycja:
czesc :)
moja sie o 6 obudzila dopiero i jeszcze pospala i wstala przed 8 z Oskarem :tak: ale fajnie hehe
Julia a wy sami tam oddaliscie kotka? tzn na uczelnie? tak ot po prostu czy bylo zapotrzeboiwanie na taka rase? i spad taki pomysl? ja chyba bym nawet nie pomyslala,zeby oddac zwierzaka dla nauki :zawstydzona/y: nasza sunia na dzialce lezy i kwiatki ma :-p
 
czesc :)
moja sie o 6 obudzila dopiero i jeszcze pospala i wstala przed 8 z Oskarem :tak: ale fajnie hehe
Julia a wy sami tam oddaliscie kotka? tzn na uczelnie? tak ot po prostu czy bylo zapotrzeboiwanie na taka rase? i spad taki pomysl? ja chyba bym nawet nie pomyslala,zeby oddac zwierzaka dla nauki :zawstydzona/y: nasza sunia na dzialce lezy i kwiatki ma :-p

Izabelka to nie tak... po kilku latach okazało się, że nasza bida ma wadę genetyczną która zdarza się raz na ileś tam i na dodatek nigdzie w europie jej nie było... całkowity brak przepony, wątroba owinięta wokół serca i serduszko zatrzymało się na poziomie rozwoju takiego małego kociaka ( a tu waga 10 kg :baffled:), do tego płuca już były do połowy zalane wodą :-(

Jak go otworzyli żeby zobaczyć co tam się dzieje i czy można go jeszcze uratować to ze smutkiem stwierdzili, że niestety nie... i padło pytanie czy zaszywać i męczyć kota dalej bo już ledwo dychał czy uśpić... myślę, że podjęłam słuszną decyzję i kazałam uśpić, zeby mały sie już nie męczył... wtedy wet spytał się, czy można porobić dokładne zdjęcia takie sekcjowe dla uczelni, żeby pokazać studentom jak dokładnie ta wada wygląda, bo do tej pory takowymi nie dysponowali. No i Borys poświęcił się nauce :-)
 
reklama
My tez mamy psa- wilczura, ale mały nie jest nim zafascynowany:-)
U nas pogoda paskudna, czyżby znowu ze spaceru nici?:baffled:
 
Do góry