ło rany, dopiero zjadłam kolację..
Ali dziś totalnie odbiło

nie wiem czy to regeneracja po wirusie, czy efekt wczorajszego spania 13 godzin, ale dopeiro zasnęła. W międzyczasie było co chwila "mama cita" i "spać" a mi gul z każdym kolejnym zapalaniem swiatła chodził coraz bardziej.
Potem tak jak pisałam zachciało jej się kulek z mlekiem , ok - dałam bo nie chciała jeśc kolacji o normanej porze. Zjadła łyżeczkę i znowu "biba" (czyli buliba na kompie), "citać" , albo "spać". W końcu mnie coś trafiło, i mówię "to ty tu sobie czytaj, a ja idę do kuchni" no i wtedy był tyk i wymioty śliną, aż się zaczęła dławić.
DŻIZAS.
Zobaczyła mleko, znowu chciała kulek i tym razem zjadła.
No i zasnęła.
Uff.... Z tym czytaniem najgorsze jest to, ze ona nie pozwala mi czytać żadnej treści (ewentualnie takie małe ksiażeczki z wierszykami w których jest jedna linijka na kazdej stronie i szybko sie przewraca kartki). Ona preferuje książki w ogóle bez tekstu w których musze opowiadać.
Miałam mieć wieczór dla siebie a pewnie zaraz pójdę spać.
Eh laski - zazdroszczę spotkania i imprezki
