Melduję się
Amerie trzymaj się kochana, jesteś na najlepszej drodze ;-)
Jakoś już nic mi się nie chce. Wczoraj taka byłam podjarana że to już niedługo ale jakoś nic sie nie rozkręca, nie wypada, już nie twardnieje, a ja na takie długie spacery nie dam rady codziennie. Moze jutro. Do tego w nocy wczoraj wydawało mi sie ze ząb mnie boli, zaplombowany z resztą i jakoś odechciało mi się wszystkiego. Ale jak przestałam o nim myśleć to ból przeszedł i narazie nie wraca. Do dentysty nie chce, bo bez znieczulenia nie dam się dotknąć.
Dopadły mnie problemy ze snem. Od jakiś dwóch tygodni. Zasypiam normalnie ale budzę się ok 24-1 w nocy i już do 4 nie moge zasnąć. Nie wiecie czy można jakas meliskę w ciąży, bo już zmeczenie mnie dopada i bym pospala konkretniej.
Dzisiaj się buntuję. Nie zawiozę dzieci na basen, wczoraj były i jestem za kazdym razem skonana po basenie, chociaż przecież to nie ja pływam, jak słusznie zauwazyl Sebastian.
Chyba musze zmienic znajomych (prawie wszystkich) bo już nie moge z tymi telefonami, gg i innymi drogami komunikacji. Najgorzej będzie z rodziną bo ich to juz sie nie zmieni.
edit: swoja droga rzeczywiscie wkurzajace sa te gratulacje w suwaczku