reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Listopad 2010

Tygrysku ja zagladam prawie codziennie, ale niestety nie ma z kim popisac, wiec tylko zagladam i uciekam. Jak samopoczucie? To juz polowa ciazy:szok: Brzuszek rosnie? Znacie juz plec?

U nas ciezki byl ostatni miesiac. Zaczelo sie od infekcji ukladu moczowego, niby wyleczona, a za 2 tyg powtorka. Dostalismy skierowanie do szpitala, ale na szczescie nie musielismy tam zostac, tylko dojezdzalismy na zastrzyk i kroplowke 2 razy dziennie. W trakcie tego szpitala Zuzia zlapala zapalenie oskrzeli, wszyscy przeszlismy jelitowke. No i jak juz niby byla zdrowa w wigilie znow kaszel i goraczka i zapalenie pluc:-( Przez niecaly miesiac wziela 3 antybiotyki, wiecej niz przez cale swoje zycie. Na razie poki co jest dobrze. Na szczescie starszak dzielnie zniosl te wszystkie chorobska:tak:
 
reklama
asiulkaa fajnie, że jesteś :) ja też zaglądam codziennie na forum ale tu cisza...
Czuję się bardzo dobrze, czasami mnie tylko trochę plecy bolą. Ogólnie ta ciąża przebiega jak na razie bezproblemowo, wyniki mam dobre, z maluszkiem też wszystko ok. Na początku stycznia lekarz powiedział, że to prawdopodobnie dziewczynka :)
To choroby was zaatakowały na całego ale dobrze, że już wszytko minęło. U nas na szczęście Krzyś i my zdrowi.
 
Przytlacza mnie ta pogoda za oknem...
Tygrysku super, ze ciaza przebiega bezproblemowo, oby tak do konca:tak: A plecki dlaczego Cie bola? Bedzie parka w takim razie, idealnie, pewnie sie cieszysz;-) Wy domek budujecie dobrze kojarze?
U nas na razie z chorobami tez spokoj, ale Filip chodzi do przedszkola, wiec w kazdej chwili moze sie to zmienic:sorry:
 
Trusia, asiulkaa współczuję chorób dzieciaczków. Taka pogoda w grudniu była nijaka, nie wymroziło zaczęli ludzie chorować i poszło lawinowo. W mnie w miejscowości nawet roczny chłopiec zmarł na grypę :-( smutne to. Zdrówka dla Waszych dzieciaczków!

Tygrysek ja również się cieszę że Twoja ciąża przebiega bez większych problemów. Teraz to naprawdę ciężko o taką ciążę. Moja przyjaciółka teraz jest w 28 tygodniu i tyle ile przeszła już cudów to chyba nawet ja w całej ciąży nie miałam. Co do bólu pleców polecam piłkę gimnastyczną - rewelacyjnie odciąża plecy. No i gratuluję córy!

Ja też często zaglądam, ale jak każdy zagląda i nic nie pisze to jak ma żyć ten wątek?
Brzoskwinek zdrowy (na szczęście tfu tfu) ale chodzą za nami problemy inne, chyba jednak odziedziczył po mnie zespół Gilberta, wprowadziliśmy dietę i jest lepiej.
Ja też ostatnio przemęczona, praca i nieprzespane noce przez młodego dają w kość. Musieliśmy mu wykluczyć butlę w nocy, no i cyrki mamy :-D
 
Chciałabym opisać moją historię ku przestrodze innym mamom, które zostawiają swoje pociechy pod opieka niań.
Kilka słów o mnie: jestem mama dwójki maluchów w wieku 1 i 2 latka. Do pracy wrociłam w lipcu zeszłego roku. Pracuję w systemie zmianowym. Niani potrzebowałam 5-6 razy w miesiącu na 11 godzin. Dałam ogłoszenie do internetu. Odpowiedziało wiele kobiet. Wybrałam niepozorną panią w wieku 40 lat. Wszytko było super. Dzieci ją lubiłyy, chętnie z nią zostawały. Nie miałam żadnych zastrzeżeń.
Coś złego zaczeło się dziac zaraz po świętach. Maały zaczą sie bac ciemności i nie chciał sam zostawać w pokoju np. gdy ja wychodziłam do kuchni. Potem stał się też agresywny. Popychał siostre i bił mnie. Pewnego dnia gdy mnie udeżył zapytałam dlaczego mnie bije. Odpowiedział, że ciocia. Więc zapytałam jak go ciocia bije bez namysłu odpowiedział, ze w buzie. Szok... Wtedy zapaliła się czerwona lampka. Liczyłam sie z tym że dwulatek może mówic różne rzeczy. Postanowiliśmy jednak zaistalować w domu kamery. Potrzebowalismy tylko kilku dni żeby to zorganizować, a następnego dnia miałam iść do pracy.
Wyszliśmy jak zwykle, ale mialam jakies złe przeczucia. Zadzwoniłam do niani kolo południa. Zapewniała mnie, ze wszytko jest super dzieci maja sie dobrze. Pech chciał, ze mialam zepsuty telefon ( nie mogłam zakończyć rozmowy). Ona tez się nie rozłączyła. Słyszałam jak moja malutka córeczka placze, a ona krzyczy na moje dzieci. Serce mi pękało, ale nie mogłam nic zrobić. Kolejny raz dzwoniłam koło 16.00 Nie odbierała, potem znowu i znowu w koncu sie dodzwoniłam. Powiedziała, że wszytko jest dobrze, że dzieci śpią. Zapytałam czemu nie odbierała, to stwierdziła, ze chodzila do małej, bo się przebudziła. Ta rozmowa była dziwna, ona trochhe bełkotała, dużo mówiła ( już to słyszałam wielokrotnie wcześniej jak doniej dzwoniłam w dni kiedy nie zajmowała sie dziećmi, myślałam wtedy że pije, ale nigdy nie wyczułam od niej alkoholu). Błagałam męża żeby wyrwał się z pracy i pojechał do domu zobaczyc co tam się dzieje. Niestety udało nam się obojgu dotrzeć do domu dopiero o 18.00. A tam cisza spokój, jakby nigdy nic, dzieci dopiero wstały i siadły do obiadu( który byl zupełnie zimny). Tylko niania jakoś tak szybko wyszła. Rozmawiałam z synkiem zapytałam czy dziś ciocia go biła odpowiedział, że nie że.....( siostre). Kolejny szok. Wiedzielismy już co mamy robić, ale to co wydarzyło się wieczorem zwaliło nas z nóg. Gdy szykowałam synka do snu zaczą mi opowiadać że " ciocia kuj i krew była". Zaczełam wnikać, myślałam że może się skaleczyła, Pytałam gdzie ciocia sobie kuj zrobiła. Stwierdził, że w noge Zapytałam czym ciocia sobie kuj zrobiła. Odpowiedział mi, że kawką ( strzykawką - mały niedawno leżał w szpitalu więc wiedział co to jest). Nogi mi sie ugieły. Postanowiliśmy z mężem pogrzebać w śmieciach. A tam znaleźliśmy zewiniętą w zasikanego pampersa zakrwawioną chusteczke i ampułkę po bardzo silnym narkotyku. Szok....
Do dziś nie mogę dojść do siebie. Zastanawiam się jak to mogło się wydarzyć. Co ona robiła z moimi dziećmi w czasie naszej nieobecności w domu. Czy nie podawał im jakiś lekarstw np. na sen. Czy nie zarazila jakimiś wirusami ( nie znaleźliśmy strzykawki i igły- może urzywała tego samego sprzetu wiele razy).
Jedyne co moge zrobić to pisac na forach internetowych, by przestrzec innych rodziców. Kamery, kamery i jeszcze raz kamery dla własnego świętego spokoju. Nigdy więcej nie zaufam już żadnej niani nawet takiej, która mówi mi " że tak bardzo kocha te moje dzieciaczki jak własne".
jEŚLI KTOŚ CHCE TO NIECH PISZE NA PRV TO POWIEM JAK ONA SIĘ NAZYWA, BO NAPEWNO BĘDZIE SZUKAĆ NOWYCH OFIAR.
 
85asia, dopiero przeczytałam Twój wpis i jestem przerażona. Prawie się popłakałam. Bardzo wam współczuję, wiem, że będzie Wam ciężko wrócić do porządku...
Jak dzieciaczki? Zapomniały już? Mocno się zmieniły? Jak długo trwała ta sytuacja? Zgłosiliście gdzieś tę sprawę?
W ogóle jakie kroki można podjąć po takim zdarzeniu?
Kamery coś uchwyciły?

Rany boskie, skąd się biorą takie kobiety?!?
 
Lasotka troszkę podkoloryzowałam tą historie tzn. do momentu jak nam Olek nie powiedział o tych zastrzykach. Nie było to aż tak dramatyczne dzięki Bogu. Jednak chciałam troche uświadomić innych, że nawet ta najcudowniejsza niania może byc fałszywa. Kontrola najwyzszą formą zaufania.
Kamer nie zdążyliśmy założyć. A wszytko to co się działo przez te 2 tygodnie poprzedzające to wszytko nie było na tyle jednoznaczne, by ją zwolnić. Ona była z nami pół roku i przez ten czas naprawde byłam z niej zadowolona. A poza tym wiesz jakie są dwulatki...mówią różne rzezczy ( jeśli chodzi o to bicie). Napewno mnie to wszytko mocno zaniepokoiło, ale nie miałam dowodu na co kolwiek. Pół roku to jednak kawał czasu.
Myślę, że wcześniej nic złego się nie działo, mam przynajmniej taką nadzieje.... Maluchy maja się dobrze. Teraz dłuższy czas były ze mną w domu i powoli wrócił do nich ten spokój i poczucie bezpieczeństwa ( to naprawde widać).
Tak naprawde nic z tym nie mogę zrobić.Rozmawiałam z policją. To jest moje słowo przeciwko jej słowu. Nawet jeśliby jej coś udowodnilito i tak nic jej nie zrobią. Takie mamy chore prawo. A mi mogłaby narobić kłopotów np. naloty pań z opieki społecznej itp.
Jak masz chęć to troszke szerzej o tym wszytkim piszę w na forum bb Warszawa.
 
reklama
Ktos nas jeszcze pamieta? :) myslalam, ze tu juz nikt nie pisze.. a jednak :)

U nas dobrze :) urodzilam Michalka 17 pazdziernika (4tyg przed terminem) z waga 3200 i 55cm, mimo, ze wczesniaczek to wszystko dobrze :). Malutki wyglada jak Julek w jego wieku :) ale charakterem sie roznia.
Julus od dwoch tygodni odpieluchowany, bardzo sie stresowalam jak to bedzie, a on mnie zaskoczyl i nauczyl sie bylyskawicznie (3 dni). Siusia na kibelek na nakladke, bo do nocnika nie chcial sie przekonac. Dzis pierwszy raz spal w nocy bez pieluszki. W lutym planujemy przeprowadzke do duzego lozka bez szczebelkow (tylko barierka bezpieczenstwa, ale bedzie mogl sam wychodzic) wiec mam troche stresa jak to bedzie :)
Z mowa u nas sredniawo, Julus potrafi dogadac sie w najwazniejszych sprawach (fizjologicznych, ze glodny, ze chce pic, itd), jest na etapie zdan typu "mamo chodz" "pol jaja" "to taty" itp. nie martwie sie bo widze, ze z kazdym dniem uczy sie czegos nowego.
Ja narazie siedze z dziecmi w domu, licze ze Julus pojdzie do przedszkola w tym roku, to bede myslala o powrocie do pracy (a raczej szukaniu jakiejs), a narazie.. sie odchudzam :)
Przedwczoraj wyrwalam zęba mądrosci brrrr :) ale na szczescie dobrze sie czuje, mam nadzieje, ze sie ladnie zagoi bez problemow, bo karmie piersia, wiec nie chcialabym brac lekow.
A co do karmienia.. to Michalek tak jak Julus ma skaze bialkowa :/

zdjecia moich chlopakow wrzyuce w odp watek :)
 
Do góry