wikasik
Jestesmy w komplecie :)
Fiore, dobrze, ze jestes w domu 
Wiecie, co u As?
Oby wszystko sie pomalu dobrze ulozylo z chorowitkami i ciazowymi i w rodzinie. A inne problemy niech najlepiej od razu znikna!
Ja dzis odetchnelam. Caly weekend z bolacym zebem byl tragiczny, wczoraj po dentyscie bol zniknal, a ja bylam potwornie wymeczona i czulam sie, jak zrobiona ze sznurka i przekrecona przez wyzymaczke
Biedny maz musial sam pokonczyc porzadki, bo dzis przychodzi wlascicielka domu, zeby go obejrzec, no i bedziemy rozmawiac na temat warunkow rozstania... Mam nadzieje, ze wszystko pojdzie gladko, tzn tego w sumie jestem pewna, bo babka w porzadku, ale ze jak najmniejszym kosztem z naszej strony i ze dosc szybko znajdzie kolejnych wynajmujacych, ale na tyle, zeby wynajmujacy z domu, do ktorego my sie przeprowadzamy zdazyli sie wyniesc, bo inaczej czekaja nas jeszcze 1-2 tygodnie u znajomych, co jest wyjsciem wybitnie awaryjnym i owi znajomi jeszcze o tym nie wiedza i mam nadzieje, nie beda mieli okazji 
A wracajac do ostatniego tematu. My dziecka/dzieci pragnelismy bardzo. Szczegolnie ja - maz nazywal mnie dzieciokoszkiem - podzielil ludzi na 3 grupy - takich, ktorzy dzieci nie lubia, takich, ktorzy toleruja, a lubia tylko swoje, no i dzieciokoszki, co to kazde i w kazdej ilosci i nalezace do kogokolwiek kochaja
Nasze narzeczenskie plany sprzed 12 lat to szczescioro - zmieszanych biologiczno-adopcyjnych. No a wyszlo jak wyszlo. Przez 10 lat nic (na samym poczatku z powodu roznych zawirowan odkladalismy, ale potem dlugie lata staran, choc bez jakiegos cisnienia - nie wychodzilo, wiec zlozylismy papiery o ado, procedury okazaly sie jeszcze trudniejsze niz zajscie w ciaze). A teraz w czerwcu 11 rocznice slubu bedziemy obchodzic z pierwszy maluszkiem, wyczekanym, wymodlonym, wyplakanym. I jak Pan Bog da to nie jedynym.
Ale do czego zmierzam - zawsze dzieci byly moim marzeniem i oczywistoscia, ze beda. Potem staly sie tylko marzeniem. W ciazy dlugo nie moglam uwierzyc, ze naprawde mam w sobie czlowieka, a teraz sie boje... ze wcale nie bede taka wspaniala mama, choc nigdy nie mialam watpliwosci, boje sie, ze sobie nie poradze, ze, ze, ze.... I sobie tlumacze, ze skoro zawsze tak dzieci pragnelam i mialam podejscie do obcych dzieciakow i kochalam je wszystkie, to jesli ja sobie nie poradze, to kto? A przeciez wokol wiele rodzin i wiekszosc sobie radzi calkiem dobrze.
Wiecie, co u As?
Oby wszystko sie pomalu dobrze ulozylo z chorowitkami i ciazowymi i w rodzinie. A inne problemy niech najlepiej od razu znikna!
Ja dzis odetchnelam. Caly weekend z bolacym zebem byl tragiczny, wczoraj po dentyscie bol zniknal, a ja bylam potwornie wymeczona i czulam sie, jak zrobiona ze sznurka i przekrecona przez wyzymaczke
A wracajac do ostatniego tematu. My dziecka/dzieci pragnelismy bardzo. Szczegolnie ja - maz nazywal mnie dzieciokoszkiem - podzielil ludzi na 3 grupy - takich, ktorzy dzieci nie lubia, takich, ktorzy toleruja, a lubia tylko swoje, no i dzieciokoszki, co to kazde i w kazdej ilosci i nalezace do kogokolwiek kochaja
Ale do czego zmierzam - zawsze dzieci byly moim marzeniem i oczywistoscia, ze beda. Potem staly sie tylko marzeniem. W ciazy dlugo nie moglam uwierzyc, ze naprawde mam w sobie czlowieka, a teraz sie boje... ze wcale nie bede taka wspaniala mama, choc nigdy nie mialam watpliwosci, boje sie, ze sobie nie poradze, ze, ze, ze.... I sobie tlumacze, ze skoro zawsze tak dzieci pragnelam i mialam podejscie do obcych dzieciakow i kochalam je wszystkie, to jesli ja sobie nie poradze, to kto? A przeciez wokol wiele rodzin i wiekszosc sobie radzi calkiem dobrze.