A więc ... ostrzegam że będzie długo choć nie bardzo chce do tego wracać ale skoro obiecałam to piszę...
w niedzielę gorączka utrzymywała się u Antosia znów ok 40 stopni,do tego doszły wymioty,więc postanowiliśmy pojechać do szpitala Korczaka na izbę przyjęć.Tam dr. powiedziała że jeśli to zapalenie stawów to poważna sprawa i jak zobaczyła jak mały zgina tą nóżkę to dała natychmiast nam skierowanie do szpitala Matki Polki na oddział ortopedii chirurgicznej,bo u nich nie ma takiego oddziału.
Po długim wywiadzie na izbie przyjęć dr. stwierdził że jeśli okaże się że w stawie jest woda spróbują ją rozgonić antybiotykiem a jeśli znajduję się tam ropa to jeszcze dziś konieczna będzie operacja, na którą już podpisaliśmy zgodę.Nie muszę chyba opisywać jak bardzo się baliśmy,ale jeszcze gdy dowiedzieli się że mały miał kontakt z dzieckiem chorym na ospę wszystko się skomplikowało i już na izbie przyjęć wsadzili nas do izolatki,tam pobrali małemu krew włożyli welflon i wysłali na rtg,potem długo czekaliśmy aż w końcu zjechali do nas z aparatem do usg i na szczęście okazało się że nie ma w tym stawie ani ropy ani wody,i tak naprawdę nie wiedzieli co z nami zrobić dalej.Dodam że jeszcze czekając na usg 2 razy wysyłali nas na badanie do pediatry.Biedaki bali się że u Antka może wysypać ta ospa i w końcu gdy powiedziałam że ja do domu z dzieckiem nie wrócę bo ciągle gorączkuję i nie przyjmuję już antybiotyków a nawet po syropie przeciwgorączkowym wymiotuję to w końcu zadzwonili do szpitala Biegańskiego i dali nam skierowanie na odział zakaźny ze względu na tą nieszczęsną ospę której odpukać do tej pory nie mamy.Wyciągneli małemu welflon i czekaliśmy godz na wypis po czym trafiliśmy na odział zakaźny do następnego szpitala.Masakra jakaś normalnie przez 2 dni zaliczyliśmy 4 szpitale.W Biegańskim włożyli znów małemu welflon i podłaczyli kroplówkę,potem antybiotyk i tam spędziliśmy 7 dni,w międzyczasie zawieźli nas do matki polki na usg i okazało się ze wszystko z tym stawem, ok,w szpitalu doszła nam jeszcze biegunka ale taka 2 dniowa,więc Antoś był na diecie.Ogólnie wypisali nas do domu po gorączka ustała ale mały nadal nie bardzo staje na tą nóżkę chociaż wydaję się mi że coraz bardziej mu to wychodzi.W tym tyg. jedziemy jeszcze na kontrolne usg i potem jak nie przejdzie to konsultacja neurologa.
Tak mi szkoda tego mojego malucha bo przeszedł taka traumę w tym szpitalu,juz przed samym przyjeciem miał 2 razy zakładany welflon,on na sam widok pielęgniarki czy lekarza zaczynał płakac i nie pozwolił się zbadać a ten dureń czyt.doktor ortopeda z matki polki napisał w wypisie''dziecko płaczliwe niewspółpracujące" idiota on chyba myślał że Antoś to sobie sam powinien to usg zrobić.
Ale musze napisac że potem z czasem mój dzielny syn był coraz odważniejszy juz nie reagował nawet jak pielęgniarka przychodziła podłaczyc antybiotyk i dawał się spokojnie zbadać lekarzom.
Ogólnie pobyt w szpitalu nie był jakiś tragiczny mieliśmy osobna sale z wc ale standard straszny no i miałam własne szpitalne łóżko co umożliwiło nam spanie z Antosiem razem jak w domku.Najfajniejsze że napisali w wypisie podejrzenie zapalenia stawów i ostra biegunka,nie wspomnieli o wymiotach i zapaleniu gardła dodam że biegunka była 2 dniowa i pojawiła sie dopiero w szpitalu.
No ale cóż POLSKA służba zdrowia ogólnie myślę że dobrze zrobiłam że zostaliśmy w szpitalu bo ja już w domu przy tej tem 40 stopni odchodziłam od zmysłów bo tak sie bałam o małego i jeszcze te wymioty ale już teraz myślę ze będzie ok musi być w końcu mam WSPANIAŁEGO I DZIELNEGO SYNKA dla którego zrobię wszystko!