Dzięki,
anineczko.Ja muszę dawać Radkowi jedzonko,bo babka już mi powiedziała:Owoc,kanapka i jogurt.Oczywiście dam mu też soczek bo jak ma się napić wody marki kranóweczka,to ja podziękowała

I problem mam z tym owocem bo mój żadnych prócz jabłek nie je.Ale całego,tak,żeby gryzać i wcinać nie da rady również,w domku to obrane ze skórki i pokrojone w cząstki.Ewentualnie może być ze skórką,ale w cząstki

Babka nam mówiła,że będą się uczyć otwierać lunchboxy,otwierać jogurty więc to ok

Zapinać guziki,zamki,sznurować buciki,zgłaszać się-bo w szkole już nie będzie na to czasu

Facetka mnie też uspokoiła,ze nie będzie problemu z językiem bo jeśli nie będzie czegoś rozumiał to będzie widział co inne dzieci robią i pewnie załapie

Najbardziej tym kibelkiem jestem zestresowana

I kapciuchy muszę kupić!Boszsz... już jakiś czas temu pisałam,że mam z tym problem bo tu ciężko o normalne kapcie,które nóżek nie wykręcą i nie rozpadną się(albo przynajmniej nie rozkleją) po paru dniach

Jakoś się młody przez styczeń pomęczy w kapciach made in Ireland(czyt.China),a pod koniec miesiąca P leci na weekend do Polski to wcześniej babcie uświadomię,że deficyt na kapcie to coś mu kupią i mi przywiezie

...Zawsze miałam problem ze zdaniami złożonymi


Znaczy się za długie je składam


Z angielskim młody na mnie liczyć nie może(podejrzewam,że za jakiś czas więcej ja na niego będę mogła w tej kwestii liczyć


)a P późno z pracy wraca i też z nim po angielsku nie rozmawia,ale ja myślę(mam nadzieję),że się nauczy.Panie w przedszkolu mnie wręcz zapewniały,że na pewno.Miały podobno już dzieciaczki obcojęzyczne,gdzie rodzice po angielsku tak jak ja po chińsku(zapewniam,że nie umiem nic),a dzieci się nauczyły szybciutko

I tym się pocieszam(oby nie naiwnie

)