Mnie przed porodem karmiono opowieściami, że poród boli, ale że jak tylko wręczą dziecko to się zapomina, że to już nie ma znaczenia. Wiecie co? To ważne, żeby mieć świadomość, że tak może być, ale nie ma co się na to nastawiać, bo wcale nie musi a wtedy my mamy do siebie jakieś głupie wyrzuty. Ja dostałam dziecko do rąk, nawet nie miałam okazji mu się przyjrzeć, widziałam tylko z góry jego czapeczkę i tyle. Trzymałam kurczowo i w zasadzie zamiast wielkiego zalewu uczuć to modliłam się, żeby go nie wypuścić i żeby go ktoś w zasadzie zabrał, bo mnie jeszcze szyli a ja nie radziłam sobie z bólem, choć lekarka, która szyła, uważała, że przesadzam. Uczucia przyszły dopiero jak wzięłam prysznic, przebrałam się, zjadłam i zostaliśmy sami na noworodkach. A o bólu nie zapomniałam do dziś i nie przestał mieć znaczenia. Więc to jednak bardzo indywidualne i nie uważam, żeby to mnie czyniło gorszą matką.