LIZA moja to wręcz uwielbia w kaloszach po kałużach latać, dziś przy powrocie z przedszkole w drodze do auta tylko po kałużach śmigała.
VIKAMCIA nic się nie stało, pytasz odpowiem. Wiesz Amelka od niemowlaka była, że tak powiem trochę nadpobudliwym dzieckiem, nawet bardziej niż trochę. Zaczeła chodzić mając 9 miesięcy. I mając nie całe 13 miesięcy wdrapała się na łóżko, ja byłam w drugim pokoju a ona poszła za moją siostrą ale chyba postanowiła zostać sobie w pokoju pośrodkowym i weszłam na łóżko. No i siedzę na fotelu i słyszę potężny huk, lecę do pokoju a tam Melcia leży na plecach na podłogę, podnęszę ją i myślałam ,że nie żyje, twarz wykrzywione, oczka poprzekręcane ale zaczełam ją wołać, krzyczeć do niej, lekko nią potrząsać po pewnym czasie doszła do siebie, moja siostra dostała histerii jak zobaczyła ją w takim stanie, ale kazałam jej lecie na dwór po mamę, a ja w tym czasie o nią walczyłam, wróciły z podwórka odrazu tel na pogotowie, fakt pogotowie szybko przyjechało, wtedy mała już płakała i za bardzo nic nam nie chcieli zrobić ale byłyśmy uparte to stwierdzili, że moga nas zawieźć do jednego z dziecięcych szpitali w warszawie, bo u nas nie ma dziecięcej urazówki-neurologii.
Jechaliśmy na sygnale, nie mogłam dać jej zasnąć a tak bardzo chciała.
Potem w szpitalu badania w tym tomograf, gdzie powiedzieli mi że musza ją do tego uspać, jak pytałam czy się obudzi to powiedzieli, że nigdy nie mogą dać 100% pewności że tak się stanie, wtedy emocje do mnie doszły po tym wszystkim, pobeczałam się, że jak ona się nie obudzi to ja nie dam rady żyć. Ale w końcu po tel do K który próbował do nas dotrze zdecydowałam się na to badanie. Przed badaniem dziecko 3 godziny jeść nie może i pić, a mi się serce krajało jak ją ciągło do bułki albo jak chciała pierś:-(. Po uspaniu jej i pojechaniu z nią za łóżeczkiem szpitalnym, tak wyglądała tragicznie po tym uspani, na badanie do sali mnie nie wpuścili słyszałam tylko za wielkimi metalowymi drzwiami jak jęczy przez ten sen, chyba przez ten środek usypiający, jęczała tak dziwnie, a ja za drzwiami stałam i ryczałam. A potem długieeeee oczekiwanie aż się wybudzi, czy się wybudzi.
Szczęście w nieszczęściu nie było w główce żadnych krwiaków ale wstrząsnienie mózgu było i dla mnie i mojej psychiki pozostał niesamowity niepokój o nią tym bardziej, że ona jest takie chodzące "ADHD". A jakieś 2,5 miesiąca temu mieliśmy powtórkę z rozrywki, tyle że weszła na piłkę taką do skakania na pupie z noskami, przytrzymała się łóżeczka małego i bach ręce się omskneły i znowu spadek na tył głowy, i znowu to samo tyle że tu doszła o wiele szybciej do siebie, wiedziałam już co robić, pogotowia nie wzywałam ale całą noc ją obserwowałam, bo stało to się wieczorem i na drugi dzień wybraliśmy się do lekarza i dostaliśmy skierowanie do neurologa.
Na razie jest wszystko w porządku ale pani neurolog kazała ją obserwować i w razie jakikolwiek niepokojących objawów od razu mam lecie na jakiś szpital.
Może i jestem przewrażliwiona na jej punkcie, ale wolę tak niż zostawic dziecko samo sobie i znowu ma się jej coś stać.
Bo to co ja przeszłam to nie życzę najgorszemu wrogowi.
A moją małą i tak to wszystko nic nie nauczyło i ciągle szaleje jak opentana, ona to nawet we śnie nie jest spokojna, bo skacze przez sen na łóżku, gada przez sen, czasem płacze.
Sorki, że aż tak się rozpisałam ale może po tym przeczytaniu ktoś zrozumie, że gdzieś mam inne rzeczy i jej pilnowanie jest dla mnie najważniejsze.