Witam. Dziewczyny, jaką ja miałam noc. nie wiem co w Mareczka wstąpiło ale przez niego ani ja ani Stefan ani Justynka się nie wyspaliśmy. Mały poszedł spać ok 21. My obejrzeliśmy Iron Mena 2 i też poszliśmy do łóżka, pobawiliśmy się do jakiejś 23.30 i poszliśmy spać a kwadrans po 24 obudził się Mareczek. No i jęczał czegoś. To mu i pić przyniosłam, i chlebek. A on nie chciał i dalej jęczał. W końcu Justynka zaczęła się budzić. Lataliśmy po wszystkich pokojach szukając miejsca gdzie on się uspokoi i w każdym było tak że przez chwilę był spokój ale po jakimś czasie znów bek. Na nocnik go sadzaliśmy myśląc ze siku chce ale on i tak potem marudził. VIVĘ mu włączyliśmy a to było już ok 2. i Tak grało pół godziny, on wypił pół butelki picia i leżał spokojnie ale w końcu znów mu coś odbiło i poszedł do Stefana i Justynki na łóżko. Kiedy się uspokoił Stefan wrócił do mnie. Nie wiem o której zasnęli ale jeszcze budziłam się bo się gnieździli bo Justynka chyba chciała spać sama a nie z Mareczkiem. i jęczeli obydwoje. Ale w końcu zasnęli a pobudka przed 7.
Migotka Jej. To musiało być straszne przeżycie dla tego chłopaka. Syraszne że takie niewinne dzieciątka umierają.
Co do kataru i świeżego powietrza, to rzeczywiście pomaga. W sobotę męczyło mnie strasznie a pół dnia spędziłam na dworze i w niedzielę jak ręką odjął. A dzieci mi tez zakatarzone latały a jak w niedziele na dożynki pojechaliśmy to wczoraj też zero kataru.
Migotka Jej. To musiało być straszne przeżycie dla tego chłopaka. Syraszne że takie niewinne dzieciątka umierają.
Co do kataru i świeżego powietrza, to rzeczywiście pomaga. W sobotę męczyło mnie strasznie a pół dnia spędziłam na dworze i w niedzielę jak ręką odjął. A dzieci mi tez zakatarzone latały a jak w niedziele na dożynki pojechaliśmy to wczoraj też zero kataru.