ehh ja chyba nie za bardzo mam co opowiadać,bo przecież naturalnie nie rodziłam

ale tak czy siak jestem bardzo zawiedziona"całokszatłtem" mojego trzeciego cięcia w życiu.Myślałam że jak pojadę w poniedziałek rano to od razu coś lekarz postanowi( przynajmniej sie łudziłam) ale nic z tego...trafiłam na poranną wizytę i przy okazji poranne badania( w asyście 10 innych osób blee) no i po badaniu lekarz stwierdził że nie ma żadnej gotowości i czekamy

płakac mi się chciało! pomyslałam jak to czekamy? w domu czekają maluchy mąż! ja nie chce czekać!!! a to że nie ma żadnej gotowści mógł mi przekazac na wizycie prywatnej nie?

a nie pakowac od razu do szpitala, no ale nic to pomyslałam że może jutro...ale we wtorek uslyszałam tylko "już prawie prawie ale jeszcze czekamy" wrrr jaka byłam zła i bezsilna :

w miedzyczasie spacery po oddziale...i dziewczyny chodzące po terminie i czekajace na rozowiązanie jak na zbawienie...myśle sobie jesoo jak ja mam tyle czekac to ja stąd wieje :

one czekały na bóle...a ja? no wlasnie

jak dzieci dzwoniły albo przyjeżdzały mówiąc mamusiu kochamy Cię ..kiedy wyjdziesz?ile jeszcze? tęsknimy....to myślałam że wyjde w koszuli do domu na własne żądanie

w efekcie zaczęłam robić cuda niewidy

spacery do bólu..przysiady seriami przy każdej wizycie w toalecie :laugh: pozwiedziałam i poznałam przy okazji chyba wszystkie dziewczyny na oddziale

nie mogłam usiedziec na pupie...i z każdym dniem się łudzilam że wreszcie coś się ruszy...w czwartek się poddałam! przestalam spacerować,zaczęłam mieć juz totalnego doła i w ogóle...do pupy

wpadłam na pomysł ze w piątek wyjde sobie na weekend ;D bo dluzej to ja tak nie moge...i tak się nastawiłam na ten weekend że aż mi się humorek poprawił

w piątek idąc na badanie od razu sobie założyłam że powiem że wychodze bo chce i już!!! a tu niespodzianka...bada i mówi...dzisiaj tniemy

kurcze jak to ...tniemy?jak ja chce isć to tniemy? :laugh: i normalnie spanikowałam ;D no ale przeciez tak bardzo na to czekałam

no i poszło...urodził się Piotruś nasze Cudo

kiedy się obudziłam zobaczyłam swoje Kochanie,pokazał mi Piotrusia i głaskał ...a mnie było tak zimno....byłam szczęśliwa że już po i że wszystko z Synusiem w porządku...ale wszystko mnie tak strasznie bolało :

moj SKarb mnie głaskal a ja od tego przysypiałam mimo bólu i strasznych dygotek jakie mnie złapały :

kiedy troszkę mi to minęło mężuś pomógł mi małego przystawić do piersi...ale jakoś chętny nie był

a i ja nie bardzo mogłam się ruszyć( potem okazało się ze napił się wód płodowych i po prostu go cofało)no i przyszła pora że zostałam sama,moje Kochanie musialo wrócić do domu a ja wracac do zdrowia...no i wlasnie tu mój szok

bo Piotruś był cały czas ze mną...dostawałam szału kiedy nie mogłam wstać a on płakał

dzwoniłam po te babki z noworodków ale jedyne do czego się ograniczyły to przystawiły mi go do piersi i poszły...i tak mogłam wisieć nawet 5 godzin...i żadna nie przyszła ani nie zapytała czy czasami nie zrobił się ze mnie posąg

dziewczyny to naprawdę było straszne...a ta bezsilnośc mnie rozwalała :

więc wstawałam na siłe,bolało,dodatkowo wszystko utrudniały mi dreny jakie miałam założone i ciągle mi przeszkadzały,a wyjęli je dopiero na drugą dobę i to wieczorem brrr,byłam wściekłą na że te babki zasłaniaja się systemem

bo taki system że mamusie razem z dziećmi

i fajnie...jestem za...ale kurcze po operacji???

coś im sie chyba pomieszało

na odchodne powiedziałam swoje

ale podczas pobytu sama zajmowałam się małym i w dzień i w nocy,tyle tylko że mnie to wykończyło..osłabłam przyplątała się niedokrwistwość i totalny brak sił,bolaly mnie chyba wszystkie wnętrzności,a i rana kiepsko się goi

no i to chyba tyle...dochodze do siebie powolutku

ale to chyba najgorsze z 3 cieć jakie przezyłam...bo wtedy przynajmniej miałam czas na to żeby odpocząć przynosili dzieci co 3 godziny a tu....boli czy nie...wstawac trzeba a raczej każda mama po prostu by wstała bo serce się kroi jak maleństwo płacze

i pomysleć że pisałam że się po cesarce śmiga

ano śmigało się...ale jak widać nie w tym przypadku

a teraz w domciu jest zupelnie inaczej...mam nieocenioną pomoc i czas zeby pozbierać siły

dzięki cudownemu mężusiowi
