Mój synek zęby myje chętnie, ale nie jest specjalnie dokładny, więc trzeba poprawiać.
A wyrosły mu mleczaki bardzo wcześnie.
Do dentystki chodzimy regularnie co 3-4 miesiące, bo tak właśnie trzeba z mleczakami, które są słabiej zmineralizowane i szybciej rozwija się próchnica, niż w zębach stałych.
Niestety, dorobił się dwóch małych dziurek, choć słodyczy je bardzo mało, ale jesteśmy na diecie bezmlecznej, i to też może osłabiać zęby. Na szczęście od wyleczenie zębów minął już rok i żadne nowe ubytki się nie pojawiły. Pani doktor załatała zęby szybko i sprawnie, na jednym posiedzeniu, przy pierwszym Bruno nic nie powiedział, przy drugim rozpłakał się, ale nie zniechęcił do dentystki. Uwielbia chodzić i dopytuje się, kiedy znów pojdziemy. W poczekalni są zabawki, w gabinecie pani pozwala dotykać różnych rzeczy, pobawić się fotelem, no i włącza bajki przy oglądaniu zębów. Do tego obowiązkowo nagroda - jakieś małe plastikowe zwierzątko albo pojazd.
Nie to, co za moich czasów...