reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nasze TEŚCIOWE "kochane".....

reklama
Moja "teściowa" jest jeszcze w cudzysłowiu, bo jeszcze formalnie teściową nie jest. Ale stosunki mam z nią fajne od kiedy ją znam,a będzie już z 6 lat; wyluzowana babka i też mnie lubi,także ja nie narzekam i współczuję wszystkim wam,które mają jędze za teściowe,bo wiem,że niestety często się tak zdarza.
 
Z moją teściową to baaardzo długa historia.
W skrócie jest to baardzo nieszczęśliwa kobieta, znerwicowana choleryczka, która cierpi na nawroty depresji. Z początku było mi jej strasznie żal, więc wysłuchiwałam jej godzinami i starałam pomóc. A po kilku latach dotarło do mnie, że do tego jest strasznie dwulicowa i nieszczera - jak się okazuje jest kopią swojej mamusi, więc tego co rodzinne żaden lekarz nie wyleczy.

W niedzielę pojechaliśmy na pizzę (od kilku lat raz w miesiącu idziemy na randkę - pizza albo lody:-)) Teściowa, że nie, że to niedrowe, że to że tamto. W poniedziałek strasznie wymiotowałam. Na to ona, że to na pewno przez pizze i przez to, że źle się odżywiam. Ja na to, że już 9 tygodni wymiotuję po wszystkim nawet po wodzie mineralnej, więc nie będę sobie odmawiać przyjemności. I że to nie po pizzy, bo wczoraj dobrze się czułam. Na to ona, że powinnam jeść owoce ze słoików.Grzecznie powiedziałam, że właśnie rano poczęstowałam się gruszkami i to na pewno po nich tak mnie wzięło!! Zabulgotało w niej i nic już nie powiedziała.
Więcej tych owoców nie ruszę, bo ona od kilku lat gromadzi, nic nie wyrzuca, nikt tego nie je, a ona co roku dokłada. Więc już nie wiadomo co ma rok a co 10!! Dla większego zrozumienia ona potrafi ziemniaki po obiedzie zamrozić, albo zrobić leczo z wszystkiego co się popsuje w lodówce. Mocno doprawi i nikt się nie zorientuje!! Albo stary majonez zmiesza w większym słoiku z nowym, żeby nie wyrzucać. Albo kupi karton serków do smarowania z przeceny, bo jeszcze dzień są ważne potem obdaruje nas połową!! Dobrze, że mamy swoją kuchnię!!:rofl2:
 
Jeśli chodzi o teściową to ja narzekać nie mogę , może jest za bardzo opiekuńcza w stosunku do męża mojego,ale w sumie jak tak się zastanowić to ona o wszystkich ciągle się martwi. Taka spokojna i poukładana kobita, a nerwy to naprawdę ma ze stali bo mieszka z mężem , synem i teściem , więc jakby sama jest w tym domu jako kobieta, więc po prostu jej współczuje bo oni to tylko o samochodach i takich męskich rzeczach....
A najbardziej lubię ją za to że zawsze dzwoni przed wizytą. Ja na to mówię wizytacja zapowiedziana:-D
Jeszcze nie jestem z nią tak bardzo zżyta bo jesteśmy małżeństwem od czerwca 2008, ale spotykaliśmy się 8 lat, ale wtedy nie była teściową. Ale w sumie to bardzo dużo nam pomaga. Mam nadzieje że moja teściowa nie zmieni się w potwora
 
Jagoooodka - Twoj post rozbawil mnie do lez - niesamowita tesciowa ,
A ja o swojej tesciowej prawie nic nie moge powiedziec - bo tak naprawde osobiscie nigdy jej nie widzialam a znamy sie tylko przez telefon - tylko tyle , rozmawiamy 3-4 razy do roku i tyle , nie mam wiec zadnych opowiesci o przezyciach z tesciowa ;-), jak na telefon moja jest OK i zlego slowa nie powiem :-D
 
ewelin uwierz, że gdyby miała się zmienić w potwora już byś zobaczyła jakieś łuski chociaż haahahahahaha :-D:rofl2:

calineczka zazdroszcze.................... ;-)
 
Jeszcze jedno mi się przyponiało :-D
Teściowa jest baaaaardzo mocno wierzącą osobą (chodzi do kościoła kiedy może a jak wraca to na wszystkich wrzeszczy hahaha)
Długi czas walczyła z nami, żebyśmy jednak zdecydowali się na kościelny, powiedzieliśmy, że każdy robi tak, żeby być w zgodzie z własnym sumieniem - nam wystarczy cywilny. Wtedy jeszcze z nią nie mieszkaliśmy.
Odwiedziliśmy ją po ślubie, po jakimś miesiącu, patrzymy a ona nadal nie ściągnęła wstążeczki z auta. Mąż pyta: Jak długo zamierzasz to wozić?
A ona: aż nie weźmiecie kościelnego.
Na to mąż: do tego czasu się pokruszy! :rofl2:
obraziła się hihihi
 
Pisz o swoich dzieciaczkach!!!! Przynajmniej źle się nie kojarzą hahahahaah
A póki co ja mam tylko teściową :rofl2::-D;-)
 
reklama
Dla większego zrozumienia ona potrafi ziemniaki po obiedzie zamrozić, albo zrobić leczo z wszystkiego co się popsuje w lodówce. Mocno doprawi i nikt się nie zorientuje!! Albo stary majonez zmiesza w większym słoiku z nowym, żeby nie wyrzucać. Albo kupi karton serków do smarowania z przeceny, bo jeszcze dzień są ważne potem obdaruje nas połową!! Dobrze, że mamy swoją kuchnię!!:rofl2:
A ja myślałam że to tylko moja ma taki dar :-D nie wiem czy to oszczędność czy skąpstwo czy gospodarność? Nic nie może się zmarnować nawet jeśli byłoby lekko nadpsute :-D. Kiedyś upiekła sernik i zamiast dodać do niego 2 szkl cukru dodała 2 szkl soli przez pomyłkę :szok: gdy zorientowała się to zamiast to wyrzucić - stwierdziła że jednak posypie go cukrem i poda to na stół, z nadzieją że może się uda i nikt się nie zorientuje :szok::baffled::confused: mówię wam w życiu nie próbowałam czegoś równie wstrętnego jak słony sernik :-):-) oczywiście nikt go nie zjadł. A ona się przyznała i było dużo smiechu. Do dziś to wspominamy - lubię takie sytuacje które przechodzą do historii rodzinnych.
 
Do góry