Wiolawb
Fanka BB :)
Więc mam teraz chwilkę na popisanie - w sumie strasznie dużego kontaktu nie miałam nigdy z teściową - ponieważ 2 lata po ślubie przeprowadziliśmy się do Szwecji - niemniej jednak ona była jednym z powodów wyprowadzki Wtrącała się do wszystkiego, zaczynając od źle ustawionych mebli, sypialni urządzonej nie w tym pokoju co trzeba i kończąc na próbie rozliczenia wydatków miesięcznych. Jak coś się działo nie po jej myśli - straszyła chorobą serca - (wspomnę też, że od kilku lat starała się o rentę chorobową - bezskutecznie) i że niby miała być operowana i że niby w Polsce były przeprowadzone tylko 4 podobne operacje. I że operacja to ogromny koszt i że nie jest w stanie "zrobić" nam wesela. Więc kwestia finansowa samego wesela została rozwiązana przez moich rodziców. Choroba serca do tej pory w pewien sposób jest haczykiem na rodzinę - bo wiadomo dziecko kocha matkę i martwi się o nią - ale w jednej z rozmów zapytałam dlaczego nie ma renty skoro jest tak poważnie chora- zrobiła duże oczy i nic mi na ten temat nie odpowiedziała. Na niektóre sytuacje zaistniałe w rodzinie - gdzie mąż zdążył mi wcześniej opowiedzieć - ona z zimną twarzą mówiąc Wioletko - to było tak i tak - kłamała prosto w oczy, a M nie miał odwagi nic na ten temat powiedzieć - ja nie chcąc nadużyć zaufania M milczałam - bo w sumie z nim "żyję" nie z nią. W Polsce nie mieliśmy auta - więc jeśli miałam gdzieś z teściami jechać w celu załatwienia jakiś spraw przy okazji - bo oni akurat gdzieś jechali - musiałam zawsze tankować samochód - a ona powtarzała - kochajmy się jak bracia - targujmy się jak Żydzi (bez urazy - to tylko przysłowiowe określenie) Od zawsze porównywała mnie do swojej córki, że Ty musisz wyglądać tak jak ona - zobacz jaka ona ładna i jaki ma kolor włosków - musisz koniecznie iść do fryzjera... Jak sobie pomyślę to mnie aż ciarki przechodzą. Teraz mam spokój - bo nawet jak jedziemy do Polski to zawsze do moich rodziców - tam "mieszkamy" w czasie pobytu - a do teściów tylko na obiadek lub przysłowiową kawkę - nigdy nawet nie pwiedzieli, że może zostańcie na noc czy coś w tym stylu - absolutnie - to byłoby za drogo - bo oprócz kolacji to i śniadanie trzeba by było zrobić. Ale mi taki układ odpowiada. Teraz w żaden sposób nie może nas "kontrolować". :-) Co do teścia - fajny facet i niestety wykończony przez niesforną żonę - zawsze mi tłumaczy, że to jest w pewien sposób chora kobieta - i tak do tego podchodzę.